Jeże, wiewiórki i zające
Część mieszkańców domów przy ul. Turbinowców od 20 lat dzierżawiła od Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu grunty, przylegające do ich działek. Dzięki temu powiększyli swoje przydomowe ogrody, a na sąsiedniej skarpie porosły drzewa, stwarzając azyl między osiedlem mieszkaniowym a szpitalem. Trwało to do listopada ubiegłego roku, wówczas szpital wojewódzki wypowiedział umowy dzierżawy ze skutkiem rozwiązującym na 28 lutego 2023 roku. Jak wyjaśnia Elżbieta Gelert, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu, te działania są podejmowane, gdyż placówka musi szukać oszczędności i chce zainwestować w zieloną energię. Przeciwni takim planom są mieszkańcy ul. Turbinowców. To pod ich oknami, zamiast drzew, miałyby pojawić się panele fotowoltaiczne. We wtorek przedstawiciele mieszkańców ulicy Turbinowców spotkali się z dyrekcją szpitala oraz wiceprezydentem Michałem Missanem. Dyskusja trwała około 2 godzin. Porozumienia nie wypracowano.
- W 1975 roku jako 27-letni chłopak na zapytanie u miejskiego architekta otrzymałem informację, że jest teren pod zabudowę domu jednorodzinnego, wtedy jeszcze o szpitalu nie było mowy. Na tym terenie pasały się owce. Wybraliśmy taką lokalizację z informacją, że projektowany w perspektywie szpital będzie oddzielony od zabudowy mieszkalnej strefą buforową, zieloną. Będzie dawała ona aspekty zarówno wizualne, jak i zdrowotne dla mieszkańców. Stąd też nasza decyzja, że spośród wielu lokalizacji w 1975 roku, czyli 48 lat temu, podjęliśmy decyzję o budowie tutaj domu - mówił jeden z mieszkańców ul. Turbinowców.
Jak podkreślali mieszkańcy, co do zamiaru odzyskania przez szpital terenu, który dzierżawią od niego od 20 lat, nie wnoszą żadnych uwag. - Jest to cały czas własność szpitala, przekazana nam w czasowe użytkowanie. Natomiast, co do zamiany tego dobrostanu przyrodniczego w farmę fotowoltaiczną mamy wątpliwości i stoimy nie tyle co w obronie naszych wrażeń, co w obronie tego, żeby nie zamieniać dobrostanu: drzew, tego gniazdowania ptaków, tych wiewiórek, tych jeży i tych zajęcy co czasem przemkną w farmę fotowoltaiczną. Liczymy na zrozumienie, apelujemy o to, aby do tego delikatnego problemu podejść w sposób rozsądny, metodyczny, a nie z piłą łańcuchową. Ekonomia powinna służyć ludziom, a nie ludzie ekonomii – mówił mieszkaniec ul. Turbinowców.
- Ta farma będzie pod naszymi oknami. My tam mieszkamy, to jest nasze życie. Postawienie pod naszymi oknami paneli to dla nas koszmar. Proszę, aby pani dyrektor szpitala przeszła się tam i zobaczyła, jak to wygląda z naszej perspektywy – mówiła jedna z mieszkanek ul. Turbinowców.
"Nie używajmy słowa farma"
Władze Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu przekonywały, że inwestycja jest konieczna i tłumaczyły ją rosnącymi cenami energii oraz poszukiwaniem oszczędności. W 2020 roku placówka za energię zapłaciła ponad 2,5 mln zł (211 tys. 471 zł miesięcznie), a w 2023 kwota ta wynosiła już ponad 4 mln zł (341 tys. 329 zł miesięcznie). Wszystko wskazuje na to, że w tym roku rachunek będzie jeszcze większy (438 tys. 785 zł to szacunkowy koszt miesięcznego zużycia energii).
- Chciałabym prosić, aby nie używać sformułowania farma. Z farmy sprzedaje się prąd innym odbiorcom. Nie mamy takich zamiarów, abyśmy sprzedawali nasz prąd dalej. Chcemy wyłącznie działać na nasze potrzeby. Koszt zainstalowania fotowoltaiki to ok. 2,5 mln zł, a zakładamy, że da nam ona 600 tys. zł oszczędności rocznie. Zakładamy też, że inwestycja zwróci się po 4 latach. Żeby szpital mógł funkcjonować i działać, to musimy myśleć o kosztach, które potem przekładają się na naszą działalność. Leczymy w naszym szpitalu rocznie 40 tysięcy osób, plus 40 tys. osób na SOR – mówiła dyrektor Elżbieta Gelert
Jak podkreśliła dyrektor Gelert, coraz więcej jest szpitalnej aparatury, która pobiera prąd. - Aby móc kupować nowe urządzenia, musimy mieć zasoby energetyczne. W związku z tym długo myśleliśmy, co należy zrobić, albo co można zrobić, by obniżyć koszty energii. Jedyna możliwość na dzisiaj to fotowoltaika. Miejsce, które przedstawialiśmy państwu, gdzie możemy ją zainstalować, jest w naszej ocenie jedynym możliwym. Ja wiem, że państwo przedkładaliście różnego rodzaju projekty, ale my też mamy swoje projekty. Fotowoltaika na dachach nie wchodzi u nas w rachubę, dlatego, że mamy już projekty nadbudowy. Szpital musi się rozwijać, wymogi oraz oczekiwania pacjentów wobec szpitala są coraz większe – tłumaczyła Elżbieta Gelert.
Będzie kolejne spotkanie
Jak wyjaśniał Michał Marciniak, dyrektor szpitala ds. eksploatacyjno-technicznych, analizowano również instalację fotowoltaiki na ścianach szpitala. - Nie mam dziś takich powierzchni od południa, na których możemy posadowić konstrukcję i zamontować panele, w taki sposób, aby zapewnić im efektywną pracę - wyjaśniał Michał Marciniak.
Jak podkreśliła Elżbieta Gelert, szpital chce porozumienia z mieszkańcami. - Oczywiście chcemy się z państwem porozumieć, aby jak najmniej zaszkodziło to państwu wizualnie. Innych przeciwwskazań nie ma, najistotniejszy wydaje się ten pas zieleni, który chcecie zachować. Nasza propozycja do rozważenia jest taka - chcielibyśmy posadzić tam, z naszej strony, żywopłot, który ciągnąłby się po całej powierzchni i byłby przez nas pielęgnowany - mówiła Elżbieta Gelert.
Inwestycja jest na wstępnym etapie. - Nie wiemy jeszcze, ile drzew zostanie wyciętych, tę wycinkę będziemy ograniczali do minimum, jednak tak, aby ta instalacja miała swobodną pracę - mówił dyrektor Marciniak.
W planach jest kolejne spotkanie władz szpitala wojewódzkiego i mieszkańców osiedla Metalowców.