Najpoważniejsze kłopoty z tego powodu ma największy w regionie szpital wojewódzki, który obsługuje nie tylko połowę województwa warmińsko - mazurskiego, ale także część województwa pomorskiego.
- Regionalne Centrum Krwiodawstwa w Olsztynie dowozi nam krew trzy razy w tygodniu; to dobrze, ale nie zabezpiecza w pełni naszych potrzeb - przyznaje rzeczniczka szpitala, Małgorzata Twardowska. - W pozostałe dni: sobotę, niedzielę, poniedziałek i środę, jeśli zdarzy się tak, że np. z powodu wypadku czy niespodziewanych zabiegów operacyjnych wykorzystamy krew określonej grupy, wówczas sami musimy wysyłać do Olsztyna karetkę. Zdarza się też i tak, że nawet w dniu, w którym rano z Olsztyna wyjedzie do nas karetka z transportem krwi, nagle okazuje się, że potrzeba innej grupy krwi i także musimy sami o to zadbać.
10 razy drożej
Dyrekcja szpitala wojewódzkiego szacuje, że obecnie koszt zdobycia krwi jest dziesięciokrotnie większy, niż wtedy, gdy bank krwi w Elblągu działał. Rzeczniczka prezydenta, Agnieszka Staszewska zapewnia, że ratusz wie o problemie i interesuje się nim.
- W wyniku rozmów z zakładem energetycznym dokonano przełączenia sieci niskiego napięcia i teraz obiekt, w którym mieści się elbląskie Centrum Krwiodawstwa, jest zasilany z linii kablowej - tłumaczy rzeczniczka. - Dzięki temu jest zdecydowanie mniej narażony na awarie, poza tym, w razie awarii będzie także wykorzystywane połączenie, które było poprzednio.
Dodatkowo administrator obiektu - Zarząd Budynków Komunalnych - zobowiązał się, że do połowy lutego zainstaluje aparaturę, która jeszcze bardziej poprawi bezpieczeństwo krwi. Przedstawiciele Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Olsztynie uspokajają, że banku krwi w Elblągu nie ma tylko przejściowo.
Nie ma ups-u
Jak usłyszeliśmy, powodem jego zamknięcia były częste ostatnio, a związane z trwającymi w Elblągu inwestycjami, wyłączenia prądu oraz to, że Centrum Krwiodawstwa nie posiadało własnego systemu awaryjnego zasilania – tak zwanego ups – u.
- To zagrażało zamrożonej krwi, ale teraz przygotowujemy się już do kupna tego urządzenia - zapewnia Bogdan Oskierko, który z ramienia olsztyńskiego RCKiK zajmuje się tą inwestycją. - Przygotowujemy takie zabezpieczenia, które pozwolą nam podtrzymać energię w agregatach chłodniczych przez 2,5 godziny. Cała operacja powinna się zakończyć pod koniec lutego.
- Mam nadzieję, że te obietnice zostaną szybko zrealizowane - mówi dr Jacek Perliński ze szpitala miejskiego. - Jest bowiem ryzyko, że jeśli np. wydarzyłby się wypadek z wieloma ofiarami, będzie potrzeba dużo krwi do przetoczenia. Jeśli danej grupy krwi nie będzie na miejscu, może się to, niestety, dla kogoś tragicznie skończyć. Oby się jednak tak nie stało...
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter