Członkowie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kresowian czują się oszukani przez kolejne polskie rządy, które od 1989 r. nie realizują zapowiedzi o zwrocie tzw. mienia zabużańskiego i przygotowali pismo z propozycjami, których realizacja umożliwi im otrzymanie rekompensat.
Jak mówi prezes elbląskich kresowian, Tadeusz Bagiński, najważniejszą propozycją jest ta, by ziemia i budynki w ramach zadośćuczynienia za straty pochodziły z zasobów Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Ziemie te trafiłyby do konsorcjum gospodarczego, o którego powołaniu myślą dawni kresowianie.
Tymczasem w elbląskim Urzędzie Miejskim na decyzję o uznaniu utraconych ziem i budynków czeka 750 wniosków. Z braku tzw. tabel wartości, które miał opracować Główny Urząd Statystyczny, decyzje otrzymało na razie zaledwie 7 osób.
Co może dziś przesiedlony mieszkaniec kresów?
- Tak naprawdę to może tylko popłakać, mija prawie 60 lat i nie nastąpiło rzetelne i rzeczowe uregulowanie zadłużeń, jakie państwo ma wobec nas - mówi Tadeusz Bagiński. - Liczyliśmy, że zrobi to pierwszy niekomunistyczny rząd, tymczasem powstały rządowe fundusze i agencje, które przejęły m.in. ziemię po PGR-ach i odcięto wszelkie prawne korzenie do tego, by oddać nam to, co zabrano - dodaje.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter