Podczas uroczystości prezes IPN dr Łukasz Kamiński przypomniał, że projekt poszukiwań szczątków ofiar rozpoczął się jesienią 2011 r. Rok później prace rozpoczęła Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów, umożliwiająca identyfikację odnalezionych szczątków. W pracach uczestniczy także Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie.
Bilans dotychczasowych działań to ponad 800 odnalezionych osób, z czego 66 zidentyfikowano. Prace poszukiwawcze przeprowadzono w Warszawie, Rzeszowie, Białymstoku, Tarnowie oraz Gdańsku.
Dla Janusza Salmonowicza, elbląskiego dziennikarza poszukiwania ojca, Stefana Skrzyszowskiego, zakończyły się na Powązkach w Warszawie.
- Mama przez lata była przekonana, że ojciec został zastrzelony i pochowany na Rakowieckiej - mówił w
wywiadzie, jakiego udzielił nam w marcu 2016 r. - Dziś już wiadomo, że jego szczątki na pewno zostały wykopane na Powązkach ponieważ został zidentyfikowany Dionizy Sosnowski, który był razem z ojcem sądzony i rozstrzelany. Gdy dowiedziałem się o nim, sam zacząłem dzwonić – najpierw do łódzkiego IPN, który prowadzi sprawę „Łączki”, a później do Szczecina, do Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów. Przekazałem swój materiał genetyczny do porównania i czekam. Wiem, że będzie ciąg dalszy tej historii.
Wczoraj (9 czerwca) ta historia zakończyła się. Janusz Salmonowicz wraz z bliskimi 21 zamordowanych odebrał notę identyfikacyjną. W niej zapisano, że szczątki Stefana Skrzyszowskiego, rozstrzelanego 15 maja 1953 r. w więzieniu przy Rakowieckiej w Warszawie zostały zidentyfikowane 23 maja 2016 r. w kwaterze "Ł" Cmentarza Wojskowego na Powązkach.
- Przez 63 lata oswoiłem się trochę z myślą, że ojca nie ma i nie wiadomo, gdzie leży - przyznaje Janusz Salmonowicz. - Jednak, gdy pojawiła się możliwość identyfikacji szczątków, przekazałem swój materiał genetyczny do porównania. Dziś zamknął się pewien rozdział historii mojej rodziny - dodaje nie bez wzruszenia.
Podczas uroczystości bliscy ofiar oglądali zdjęcia z ekshumacji. Emocje rosły szczególnie, gdy patrzyli na zbliżenia przestrzelonych czaszek. Mogli również na własne oczy zobaczyć"Łączkę" i szczątki, które w tym miejscu pogrzebano przed laty.
Syn Stefana Skrzyszowskiego nie zamierza przenosić szczątków ojca do Elbląga. Chce, by spoczęły na Powązkach.
- W Elblągu jest pochowana moja mama i na jej nagrobku ojciec został dopisany już dawno. Tam palę mu świeczkę - tłumaczy Janusz Salmonowicz. - Z tego, co wiem, większość rodzin decyduje, by ich bliscy zostali na Powązkach.
I tak w 2016 r., Roku Cichociemnych, zakończyła się historia jednego z nich. Bez happy endu...
Stefan Skrzyszowski – pseud. „Bolek”, ur. 11 lub 27 grudnia 1911 r. w Złoczowie. W latach 1931–1933 odbył służbę wojskową. W końcowym okresie wojny prawdopodobnie był żołnierzem AK. W sierpniu 1944 r. wcielony w szeregi „ludowego” Wojska Polskiego, skąd w lutym 1945 r. zdezerterował. W maju 1951 r., za pośrednictwem brata Mariana, nawiązał kontakt z funkcjonariuszem bezpieki Henrykiem Wendrowskim, podającym się za członka WiN. W ten sposób nieświadomie został wciągnięty do kombinacji operacyjnej o kryptonimie „Cezary” – tj. do tworzonej przez MBP fikcyjnej – prowokacyjnej V Komendy WiN. W listopadzie 1951 r. został przerzucony do Delegatury Zagranicznej WiN, gdzie przeszedł kurs radiotelegrafisty. W listopadzie 1952 r. razem z Dionizym Sosnowskim zostali zrzuceni na spadochronach z amerykańskiego samolotu na terenie woj. koszalińskiego. Nieświadomi prowokacji, sporządzali raporty z przeprowadzonych kursów i szkoleń. Obaj zostali aresztowani 6 grudnia 1952 r. i w pokazowym procesie skazani na śmierć. Zamordowani 15 maja 1953 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Szczątki Stefana Skrzyszowskiego zostały odnalezione przez zespół IPN pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka 23 maja 2013 r. w kwaterze „Ł” Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie.