Uczestnicy wypadku są już pod opieką lekarzy i powoli wychodzą z szoku pourazowego.
- Siedziałyśmy z tyłu autobusu - opowiadała jedna z kobiet. - Pamiętam tylko uderzenie. Później, gdy się ocknęłam, zobaczyłam, że jest dużo krwi i ktoś zaczął krzyczeć, żebyśmy wszyscy uciekali, bo autobus wybuchnie. Bardzo szybko przyjechały karetki. Wiem, że kierowca zasłabł, bo go rzuciło na bok, a jakiś mężczyzna próbował złapać kierownicę, ale mu się nie udało.
- Po uderzeniu zobaczyłam, że drzewo jest w środku autobusu i jest mnóstwo krwi - opowiadała ciężarna kobieta. - Bardzo się bałam, bo moje dziecko przestało się ruszać. Na szczęście właśnie się ruszyło..
Do wypadku doszło po południu na krętej drodze nr 22 z Elbląga do Malborka. Autobus rejsowy wyjeżdżający z Elbląga o godz. 12.10 do Dzierzgonia na jednym z zakrętów uderzył w drzewo. Na domiar tego na tył autobusu najechał jeszcze osobowy Volkswagen. Kierowca tego auta i pasażerka nie odnieśli jednak obrażeń. Droga z Elbląga do Malborka była zablokowana przez kilka godzin.
Zobacz także: "Wypadek autobusu"
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter