Podczas dzisiejszej (10 grudnia) giełdy swoje oryginalne kolekcje prezentowało ponad 90 birofilów z całej Polski. Wśród birofilów były też panie.
- Mamy tu Lublin, Białogard, Warszawę, Koszalin, Konin, Gdańsk, Olsztyn, są goście z Litwy - wylicza Andrzej Szulc, współorganizator giełdy. - Najwięcej jest zbieraczy kapsli, to jest zawsze największe grono kolekcjonerów. Niektóre osoby mają nawet po kilkanaście tysięcy kapsli z całego świata. Piękne, kolorowe rzeczy - podkreśla wiceprezes elbląskiego stowarzyszenia birofilów.
Sam jest specjalistą od etykiet pozaeuropejskich.
- Mam około 15 tysięcy etykiet z praktycznie całego świata, może brakuje tylko kilku państw, ale to takich, jak np. Afganistan gdzie piwa się nie robi - wyjaśnia kolekcjoner. - Mam taką jedną, jedyną etykietę z Bhutanu. Wysłałem prośbę do tamtejszego browaru i mi przysłali, ale tylko jedną sztukę.
6. Elbląska Giełda Birofilów cieszyła się dużym zainteresowaniem. Salę wypełniła masa kupców i innych kolekcjonerów nie tylko z Elbląga.
- Mój syn jest birofilistą, zbiera kapsle. Przyjechaliśmy tu w celu zakupu, wymiany, ale też celach towarzyskich - mówi Mariusz Landowski z Tczewa.
Kolekcja Juliana liczy już 5 tysięcy kapsli.
- Syn kolekcjonuje, ja degustuje - dodaje pan Mariusz.
- Kolekcjonuję od około 10 lat, zacząłem zbierać szklanki od piwa. Uzbierałem tego tak dużo, że nie było miejsca gdzie ustawiać, więc zacząłem zbierać polskie etykiety. Teraz zbieram i kapsle, i inne rzeczy - mówi Witold Lewicki z Luzina.
Najcenniejsze w kolekcji są dla niego etykiety przedwojenne.
Przedmioty te nie mają określonej wartości, jednak dla kolekcjonerów są niezwykle cenne. Choć tak naprawdę trudno je wycenić. Większość z nich ma wartość sentymentalną.
- Kapsel dla jednego to jest nic, a dla drugiego 600 zł. Jeden sobie będzie cenił etykietę 20 groszy, drugi dwa złote - dodaje Witold Lewicki.
Większość przedmiotów kolekcjonerzy pozyskują właśnie z takich wymian, część rzeczy kupują sami o inne proszą producentów piw. Za kolejnym eksponatem do kolekcji potrafią przejechać tysiące kilometrów.[fotor]
- Jeździliśmy troszeczkę po Europie, teraz już tylko po Polsce, a najczęściej wkoło Olsztyna, bo stamtąd jesteśmy - mówi Wojciech Dudaniec, który od lat podróżuje ze swoim psem Niuńkiem. - Zbieram rzeczy dotyczące piwa od około 20 lat. Zbieram podstawki, szklanki, stare butelki z korkami porcelanowymi, otwieracze. Jestem średnio zaawansowanym zbieraczem. Są tacy którzy, gdy łykną tą żyłkę wydają ostatnie pieniądze, żeby kupić coś, czego nie mają. Mnie aż tak mocno, przepraszam za słowo, nie odbiło. Największą wagę przywiązuję do starych butelek , bo to są zabytki historyczne. I do szklanek, mam ich tyle, że prawie każdego dnia w roku mogę pić z innej. Mam szklankę ze Lwowa, oczywiście sprzed wojny. Mnóstwo tych rzeczy znalazłem u ludzi na strychach, w piwnicach. Na przykład, taka ciekawostka, strychu w Lidzbarku Warmińskim znalazłem przedwojenną butelkę z Dortmundu.
Czy birofil to też smakosz?
- Oczywiście. 95 procent to są smakosze piwa, a 5 procent to kolekcjonerzy, którzy nie piją piwa. Są też tacy, którzy zbierają kapsle tylko z wypitych piw. Kupuje jedno piwo danego gatunku i koniec. Kapselek idzie do kolekcji - dodaje Andrzej Szulc.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter