W Elblągu nie ma osoby, która nie słyszałaby o inwestycjach księdza Halberdy. Jednak były proboszcz parafii Św. Jerzego nie prowadził dokumentacji swoich inwestycji i nie sposób szczegółowo ustalić na co przeznaczał kolejne pożyczki.
- Zebrany materiał dowodowy potwierdza, że pieniądze zostały przeznaczone na inwestycje kościelne, ale konia z rzędem temu, kto wie, na co konkretnie je wydano - stwierdził przewodniczący rozprawie sędzia Krzysztof Nowaczyński.
Postępowanie cywilne różni się od karnego tym, że to strony gromadzą materiał dowodowy i muszą przekonać sąd o swojej słuszności. Pełnomocnik powódki mecenas Ryszard Bafia nie zdołał udowodnić, na którą inwestycję ksiądz Jan Halberda przeznaczył pieniądze pożyczone w 1992 od Andrzeja W.
A ksiądz Halberda prowadził w sumie 16 różnych inwestycji - m.in. budowę hospicjum, domu samotnej matki, przebudowę przedszkola katolickiego, szkoły katolickiej, domu biskupa, domu parafialnego i kaplicy przy ul. Ułańskiej. Prowadził ponadto cztery sklepy - dwa mięsne, spożywczy i meblarski. Nikt nie wie, jakie sumy komu i kiedy przekazywał. Nie zdołano przesłuchać dwóch świadków, którzy mogliby wyjaśnić, ile kosztowały poszczególne przedsięwzięcia księdza Halberdy i skąd brano na nie środki. Obaj mężczyźni przebywają poza granicami kraju. Sąd nie miał więc podstaw, aby nakazać parafiom spłatę długu.
Pełnomocnik powódki starał się również wykazać, że parafie powinny zwrócić solidarnie pieniądze, z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia. Tutaj również nie przedstawił dowodów, że parafie osiągnęły korzyść dzięki pieniądzom pożyczonym właśnie od Andrzeja W.
- Wygrałem sprawę, ale jako człowiek bardzo współczuję pani W. - mówił po rozprawie pełnomocnik pozwanych parafii Janusz Lassman. - Tej kobiecie wyrządzono ogromną krzywdę. Życie jest wredne, a procedury sądowe jeszcze bardziej.
- Ja się nie wzbogaciłam, Halberda się nie wzbogacił, parafie też nie, to gdzie są moje pieniądze - mówiła rozżalona Mirosława W. po usłyszeniu orzeczenia sądu. - Jestem rozczarowana i zawiedziona tą decyzją . To nie tylko ja sama przegrałam, takich osób jest dużo więcej.
Ze względu na okoliczności sprawy i sytuację materialną, sąd nie obciążył Miroslawy W. kosztami procesu.
Zobacz także "Diecezja w sanacyjnym stylu"
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter