Żołnierze, którzy przygotowują się do wyjazdu w trzeciej zmianie polskiego kontyngentu do Iraku obawiają się o los swoich rodzin. Chodzi o medialne doniesienia na temat kłopotów żon oficerów, którzy zginęli w czasie irackiej misji stabilizacyjnej, z otrzymaniem renty po zmarłych mężach.
- Wiele z naszych żon ma dużo mniej niż 50 lat. Jeśli coś się nam stanie, nasze rodziny zostaną bez środków do życia - mówią żołnierze.
Rzecznik prasowy szefa sztabu generalnego Wojska Polskiego, płk Zdzisław Gnatowski uspokaja jednak:
- Przede wszystkim, żołnierzom trzeba życzyć tego, żeby szczęśliwie zakończyli misję i wrócili do domów, trzymamy za to kciuki - usłyszeliśmy. - Jeśli chodzi o renty, mam dobrą informację. Sejmowa komisja obrony narodowej podjęła już inicjatywę - i wspiera ją w tych działaniach resort obrony narodowej - by wprowadzić stosowną nowelizację tak, aby żony wszystkich, którzy zginą w czasie zagranicznych misji pokojowych, uzyskiwały rentę od razu, bez konieczności osiągnięcia określonego dotychczas w przepisach wieku. W naszej opinii projekt ma pełne szanse powodzenia i liczymy, że zostanie rychło przyjęty przez parlament.
Rzecznik nie potwierdza też informacji o zmniejszeniu wynagrodzenia uczestników irackiej misji. Do przygotowujących się do wyjazdu w trzeciej zmianie żołnierzy docierają bowiem informacje, że istnieją plany, by po rozpoczęciu służby w Iraku w kraju otrzymywali tylko 60 procent wynagrodzenia oraz by ich irackie zarobki zostały opodatkowane.
- Pragnę absolutnie to zdementować - twierdzi płk Gnatowski. - To plotka. Nikt nie zamierza zmieniać zasad wynagradzania żołnierzy, którzy - przypomnę - w kraju otrzymują całą pensję. Nie ma też żadnych planów, by zmniejszyć zarobki, jakie otrzymają za służbę w Iraku - zapewnia rzecznik szefa sztabu generalnego.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter