Z policyjnych statystyk wynika, że to właśnie dziury były przyczyną 6,5 procenta wypadków i kolizji, jakie wydarzyły się w Elblągu w pierwszym kwartale tego roku. Były wśród nich przypadki przecięcia opon, ale także dachowania pojazdów, które kończyły się dużymi stratami i poważnymi obrażeniami ciała.
O niepokojących statystykach szef elbląskiej policji, mł. inspektor Wacław Brudek rozmawiał już z przedstawicielami Urzędu Miejskiego oraz Zarządu Dróg Krajowych.
- Jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo w mieście, ale możemy tylko sygnalizować problem, bo decyzje należą do władz - tłumaczy Wacław Brudek. - Występujemy o szybkie łatanie dziur. W wielu przypadkach te wystąpienia to nasze pobożne życzenia. Zdajemy sobie bowiem sprawę, że możliwości finansowe właścicieli dróg są ograniczone i nie jest możliwa gwałtowna poprawa stanu wszystkich tras. Zagrożenie, jakie stwarzają dziury jest jednak realne i mierzalne – a każdy wypadek to mniejsze lub większe nieszczęście. Nigdy nie wiadomo, czy któraś z tych większych lub mniejszych dziur nie stanie się przyczyną czyjejś śmierci.
***
Stan elbląskich nie poprawi się tak szybko, jak oczekiwałaby policja i kierowcy. Jak wynika z informacji Zarządu Dróg, w Elblągu gruntownego remontu wymaga ponad 200 kilometrów miejskich ulic. W tym roku na łatanie dziur ratusz wyda około 300 - 400 tysięcy złotych. To jednak kropla w morzu potrzeb. W przypadku większości jezdni potrzebna byłaby bowiem zupełnie nowa nawierzchnia - otrzymają ją w tym roku ulice: Stary Rynek, Odzieżowa, Żeromskiego, fragmenty Malborskiej i Łódzkiej oraz skrzyżowania ulicy Ogólnej.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter