W poniedziałek i wtorek, w Galerii El odbyły się dwa koncerty. Pierwszego dnia popis wirtuozerskiej gry na trąbce dawał Tomasz Stańko ze swoim kwartetem. Utwory, które zaproponował elbląskim słuchaczom nie należą do najłatwiejszych w odbiorze. Jest to muzyka głęboko refleksyjna, momentami wręcz nostalgiczna i jednocześnie bardzo dojrzała. Każda nuta wybrzmiewała w trąbce Stańki w sposób widocznie przemyślany i technicznie perfekcyjny. W tym obrazie muzycznej doskonałości zabrakło jednak elementów, które wywołałyby u publiczności żywszy oddźwięk. Koncert skończył się po 90 minutach nieco wymuszonym bisem.
Drugi koncert to zupełne przeciwstawienie poprzedniego i to nie tylko ze względu na inny gatunek muzyki, ale przede wszystkim podejście do jej wykonywania. Porter Band, bo o nim to mowa, w dwugodzinnym koncercie pokazał, jak powinno się grać klasycznego rocka w pięćdziesiąt lat po jego wynalezieniu. Lider zespołu, o którym chciałoby się powiedzieć, że to biały Olisadebe polskiej sceny rockowej, od dwudziestu paru lat utrzymuje się w doskonałej formie. Gra muzykę niesłychanie żywiołową, bez odrobiny zadęcia, za to pełną niewymuszonej swobody i polotu. Dał się przy tym poznać jako człowiek o dużym poczuciu humoru i dystansie do siebie samego. Jego nieszczęściem jest chyba tylko to, że w przeciwieństwie do wielu naszych gwiazd reprezentuje zbyt równy poziom. Prawie każdy z zgranych przez Portera utworów to materiał na przebój. I chyba dlatego nasze media mają problem z wybraniem tego jednego do wylansowania. Stare mury Galerii dały doskonała oprawę akustyczną tej muzyce, a publiczność z entuzjazmem przyjmowała poszczególne utwory.
Panie Dyrektorze Opalewski – czekamy na dalsze, równie dobre koncerty !
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter