Przy tej okazji myślę jednak o zbliżających się wakacjach. Ostatnie lata, szczególnie kanikuła roku poprzedniego, nie były bogate w imprezy. Czasem coś się wydarzyło, ale były to nikłe światełka w rozprażonym tunelu letniego wypoczynku. Był taki czas, kilka lat temu, gdy było może więcej pieniędzy na imprezy kulturalno - rozrywkowe, a może tylko wydawało nam się, że imprezy wakacyjne były liczniejsze. Teraz jest inaczej, a dyrekcje instytucji kultury przekonują nas, że w lipcu i sierpniu wszyscy z Elbląga wyjeżdżają, wyjeżdżają oczywiście na Mierzeję, dokąd też udają się nasi animatorzy kultury.
Skoro jednak już tak jest, zastanawiam się, czy potrzebne są czerwcowe "Dni Elbląga"? Może lepszym, dla elblążan, pomysłem byłoby rozłożenie imprez - i pieniędzy - na miesiące wakacyjne? Marzyłoby mi się lato, w czasie którego, co tydzień, byłoby a to święto Aeroklubu, a to koncert Jacka Wójcickiego, a to np. występ KULTU. A może to do nas przyjeżdżaliby wówczas wczasowicze z zatłoczonych plaż Krynicy i Stegny?
Warto się zastanowić, dla kogo są Dni Elbląga? - Czy dla turystów, których - jak widać na ulicach - w czerwcu jest jak na lekarstwo. A może dla mieszkańców? - Tu także można się zastanowić, bo jeśli miałoby się chęć skorzystać tylko z części oferty organizatorów, oznaczałoby to poświęcenie każdej z wybranych imprez odrobiny czasu. Może to i dobry pomysł dla miłośników sportów, ale dla lubiących sztukę raczej nie.
Próbowałam w ubiegłych latach zajrzeć na Spotkania z Poezją, festyn i Dni Muzyki Dawnej. Nie wyszło. Po takiej sztafecie w głowie pozostaje niewiele...
Może "Dni Elbląga" rozłożyć więc na kilka tygodni? I organizatorzy, i sponsorzy mieliby chyba dużo większą gwarancję, że elblążanie i przyjezdni docenią bogactwo elbląskiej kultury, sztuki i sportu.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter