Olek, obecnie ośmiolatek, urodził się jako wcześniak z czterokończynowym porażeniem mózgowym. Zanim przyszedł na świat, miał siedem operacji. Jego stan był na tyle poważny, że lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Mimo to zarówno rodzice, jak i dziadkowie chłopca nie poddali się. Tak powstał projekt "Dziadek Olinka".
- Dziadek Olinka to projekt zakochanego po uszy dziadka Janka, który pragnie wspomóc leczenie i terapię swojego 8-letniego wnuka Olinka. Olek zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym czterokończynowym, wrodzoną wadą układu moczowego, zaburzeniami integracji sensorycznej i opóźnieniem psychoruchowym. Koszty leczenia Olinka przekraczają nie tylko możliwości finansowe dziadka, ale i całej rodziny. Dlatego Dziadek Olinka ruszył w trasę i walczy o samodzielną przyszłość ukochanego i jednego wnuka. Bardzo prosimy o wsparcie zbiórki. Zebrane środki, które pozwolą Olkowi na kontynuację terapii i leczenia, to cel Dziadka Olinka - pisze na zbiórce dla Olka jego mama, pani Agnieszka.
Pan Jan w rowerową podróż wyruszył 17 lipca z Ustronia. 1 sierpnia dotarł do Fromborka. Rozmawiamy wczesnym rankiem, gdy już w ręku ma bilet na tramwaj wodny do Krynicy Morskiej. Stamtąd szlakiem R1 zamierza dotrzeć do Gdańska. Dodajmy, że to nie jest jego pierwsza podróż dla chorego wnuczka. Rok temu przeszedł Główny Szlak Beskidzki, trudny i liczący ponad 500 km. Jan Baranik sam jest po ciężkiej operacji kręgosłupa i dwóch chorobach nowotworowych. Był sparaliżowany, mógł poruszać tylko głową. Jego przyszłością miał być wózek inwalidzki. Wygrał jednak walkę o sprawność, a teraz walczy o wnuka Olka.
- Jest ciężko, nie ma co ukrywać, ale dla Olka zrobię wszystko. Mój rodzaj pracy (pan Jan jest księgowym - red.) sprawia, że przeważnie siedzę i nie trenuję sportu. Jednak do tej wyprawy przygotowywałem się przez rok. Najtrudniejsze były góry, bardzo duże przewyższenia. Zbiórka się jakoś rozkręciła, dziękuję każdemu, który ją wsparł i nadal proszę o wsparcie. Olek dzielnie walczy, dzięki dalszemu leczeniu będzie mógł poruszać się bez wózka. Może o kulach? Może za pomocą chodzika? Ale za to o własnych siłach - mówi pan Jan.
Olek, aby mógł być leczony i rehabilitowany, potrzebuje pieniędzy. Wizyty u lekarzy, leki, czy badania generują duże koszty. Cała trasa liczy ok. 3600 km. Pan Jan pokonuje dziennie ponad 100 km. Wyznaczył sobie miesiąc na jej przejechanie. Meta będzie w Ustroniu. Podróż pana Jana można śledzić w mediach społecznościowych.
Aby wesprzeć leczenie Olka można wpłacić datek na dedykowanej mu zbiórce. Jej cel finansowy to 500 tys. zł.