Podziwiam odwagę i nieświadomość jednego i drugiego. Obaj myślą, że mają już czym się pochwalić i co drugiemu zarzucić. Obaj liczą, że taka debata (choć TV potrafi reżyserować wszystko!) zwiększy popularność jednego z nich. Ale ja spodziewam się kolejnego wzajemnego wytykania prawdziwych i wymyślonych wad natury "psedoważkich" oraz składania obietnic, które jedynie pozornie są realne do spełnienia. Być może się rozczaruję, lecz jeśli jednak będzie tak, jak mówię, to pamiętajmy o tym, jaki układ personalny mamy już w Radzie Miasta...
coś (?) urwało mi, więc powtórzę w skrócie... Boję się, że obaj zagrają na tym, na czym mają pewne zwycięstwo, na naszym uwielbieniu dowalania innym. Któremu to wyjdzie lepiej - wygra. A to przecież nie USA, gdzie debaty czesto decydowały o przywództwie, lecz historyczny bilans prawdziwej demokracji umożliwia sprawiedliwy osąd i jak trzeba - WYROK. A u nas... Jawność finansów publicznych, osobiste konsekwencje złego zarządzania...
Żaden z Waszych polityków nie ma konkretnego planu naprawy sytuacji w naszym mieście więc nie podnoście dziobów do siebie, li tylko pokażcie co możecie naprawić. Rzucacie się jak te przysłowiowe wszy na grzebieniu, a na konkrety tylko macie pyskówkę anonimową. Coś mi przypomina żaby rechoczące w błocie, więc sza z pyskami i zacznijcie wypowiedzi z konkretami a nie z błazenadą do cholery.
I tu jest sedno sprawy! LJP słusznie zwraca uwagę, że nasze (czy jak kto woli - naszych polityków) potrząsanie szabelką i sypanie solą po ranach innych nic miastu nie pomoże, a jedynie mądrość, dojżały spokój oraz troska o nasze jutro somoobrońców...