W pierwszej połowie lipca na pola w okolicach miejscowości Jegłownik i Wikrowo - jednych z najniżej położonych terenów Żuław - w ciągu zaledwie dwóch dni na metr ziemi spadło w sumie ponad 100 milimetrów wody - tyle, ile zazwyczaj spada w ciągu całego miesiąca. Tylko w gminie Gronowo Elbląskie zniszczonych zostało 70 procent upraw. Tadeuszowi, Wojciechowi i Adamowi B. oraz Grzegorzowi J. (ze względu na wysokość odszkodowania mężczyźni prosili o niepodawanie nazwiska) deszcz zalał prawie wszystko, co zasadzili na 160 hektarach ziemi.
Na początku sierpnia rolnicy wysłali do warmińsko-mazurskich władz wojewódzkich i Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Elblągu pisma z żądaniem wypłaty ponad 3 milionów złotych odszkodowania za utracone plony.
Zdaniem rolników winę za zalanie oraz brak interwencji przez kilkanaście dni po ulewie ponosi finansowany z budżetu państwa Zarząd Melioracji.
- Podobne deszcze zdarzają się niemal każdego roku, ale dotąd nie było takiej katastrofy - mówią rolnicy. - Woda została na polach, bo od lat nie odmula się głównych kanałów melioracyjnych, a kanały na naszych polach zarastają nawet drzewami i krzakami. Tym razem zarośnięte były tak bardzo, że nie przyjęły nadmiaru wody. Płacimy podatki i mamy prawo oczekiwać, że służby z nich opłacane będą wykonywać swoje zadania - twierdzą poszkodowani.
Zgodnie z prawem wodnym sprawa trafiła do starosty elbląskiego. Odbyła się rozprawa "sądu", której przewodniczył szef wydziału ochrony środowiska starostwa. Obie strony przedstawiły swoje argumenty.
Przedstawiciele Zarządu Melioracji twierdzą, że ani ludzie, ani urządzenia nie ponoszą winy za to, co zdarzyło się w lipcu. Winna jest przyroda i sami rolnicy, którzy sadzili warzywa w miejscach, które - ich zdaniem - powinny pozostać łąkami, bo są narażone na zalanie.
- Ulewa była duża i przyszła znienacka, a poza tym od dawna nakłady na meliorację z budżetu państwa wystarczają na zaledwie 1/3 potrzeb - argumentowali.
Przewodniczący rozprawie Edward Ponczek zadecydował, że nie jest w stanie wydać jednoznacznej decyzji w sprawie odszkodowania.
- Opinię o przyczynach katastrofy powinni wydać biegli, których powołać może tylko sąd - uzasadniał przewodniczący.
Decyzja "starościńskiego" sądu jest ostateczna i wyczerpała administracyjną ścieżkę postępowania. Po otrzymaniu decyzji na piśmie rolnicy mają miesiąc na skierowanie sprawy do sądu cywilnego. Na poparcie swoich roszczeń mają protokół pracy specjalnej gminnej komisji, która szacowała straty po ulewie. Tylko na terenie gminy Gronowo Elbląskie pod wodą zniknęło prawie 1000 hektarów upraw. Straty z tego tytułu wynoszą ponad 5 mln zł. Zdaniem członków komisji przyczyną podtopień były niesprawne tzw. urządzenia podstawowe, których utrzymaniem zajmuje się Zarząd Melioracji.
Zobacz także "Odpowiedzą za zaniedbania?"
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter