Choć przez prawie cały miniony tydzień była odwilż, każdego dnia na rzece Elbląg i okolicznych akwenach można było spotkać wędkujących na lodzie.
- Wiem, że wędkarstwo podlodowe jest niebezpieczne, ale za każdym razem zanim wejdę na lód, staram się sprawdzić, jakiej jest on grubości, wiem też, że lepiej jest łowić w towarzystwie niż samemu – przyznaje elblążanin, Stefan Subocz. – Choć nigdy nie można być do końca pewnym, czy jest bezpiecznie i zawsze zmarznę, warto łowić, zwłaszcza, kiedy ryba „skubie”.
O niebezpieczeństwie nie pamięta jednak wciąż zbyt wielu miłośników zimowych połowów. Niemal każdy tydzień w naszym regionie przynosi śmiertelną ofiarę podlodowego wędkowania.
- To jedna z najciekawszych form łowienia i może ona być bezpieczna, ale tylko przy odpowiedzialnemu zachowaniu się na lodzie - uważa Marek Kalisz z Polskiego Związku Wędkarskiego. – Opracowany przez PZW regulamin amatorskiego połowu ryb przewiduje ten sposób połowu, ale określa pewne wymogi - otwory w lodzie nie mogą mieć większej średnic, niż 20 centymetrów, odległość między przeręblami musi wynosić co najmniej jeden metr, zaś wędkarze mogą łowić w odległości przynajmniej dziesięciu metrów od siebie.
Rzeki i jeziora w okolicach Elbląga należą zimą do wyjątkowo niebezpiecznych.
- W naszym regionie mamy do czynienia z dużymi wahaniami poziomu wody m.in. na skutek cofania się wód z Zalewu Wiślanego, są to też wody, które wpadają do jeziora Drużno i jest tu wiele tzw. oparzelisk. Nie zabraniamy wędkowania, ale odbywa się ono na własną odpowiedzialność – przypomina Marek Kalisz.
Wystarczy jedna wycieczka na bulwar Zygmunta Augusta, aby przekonać się, że wielu wędkujących elblążan zdaje się też nie wiedzieć o zakazie połowu w granicach portu.
- Zgodnie z rozporządzeniem dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni rzeka Elbląg - od Drużna do Zalewu Wiślanego - jest wyłączona z wędkowania podlodowego, bo jest to woda portowa, chodzą tu barki, holowniki i nigdy nie wiadomo, jak gruby jest lód – wyjaśnia Marek Kalisz.
Wchodząc na lód, zawsze trzeba zachować ostrożność - nie powinno się wchodzić samemu, trzeba mieć linkę asekuracyjną. Warto pamiętać również o tym, by po zakończeniu połowu oznaczyć miejsce, w którym znajduje się przerębel.
- Kiedyś robiono to za pomocą snopków trzciny, nieco gorzej jest oznaczyć takie miejsce butelką czy papierem, ale lepiej zrobić to w ten sposób niż stworzyć niebezpieczeństwo dla innych – uważa Marek Kalisz.
W samym Elblągu zarejestrowanych w PZW jest prawie 3,5 tysiąca osób, w całym okręgu, który obejmuje teren dawnego województwa elbląskiego – niemal 9 tysięcy.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter