W mediach ogólnopolskich w ostatnich miesiącach często poruszany jest problem nielegalnych wysypisk odpadów, które są przywożone do naszego kraju z zagranicy. Sprawa jest poważna, bo grozi skażeniem środowiska, tym bardziej że takie nielegalne składowiska często trawią pożary.
Czy podobnie miało być w podelbląskim Bogaczewie? To wyjaśnia prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnego sprowadzenia odpadów do tej niewielkiej miejscowości, leżącej przy trasie nr 7.
- Śledztwo dotyczy sprowadzenia do kraju z zagranicy siedmiu tirów z odpadami o wadze około 150 ton. Część kontenerów zabezpieczyliśmy jeszcze na terminalu portowym – informuje prokurator rejonowy Jarosław Żelazek. - Nikomu w tej sprawie jeszcze nie przedstawiliśmy zarzutów. Czekamy na opinię biegłych, którzy mają ocenić, jakie dokładnie substancje zawierają te odpady. Powinniśmy ją otrzymać w ciągu kilku tygodni, wówczas podejmiemy kolejne kroki w tej sprawie.
Zakład stolarski w Bogaczewie znajduje się przy starej trasie nr 7. Od kilku lat jest nieczynny. Odpady były przywożone tutaj tirami i składowane w opustoszałych budynkach na przestrzeni kilku miesięcy. Mieszkańcy wsi niezbyt chętnie chcą rozmawiać z mediami na temat tego, co tutaj się działo.
- My nic nie wiemy – powiedział nam jeden z mężczyzn, spotkanych przy sklepie. - Ten zakład jest nieczynny od kilku lat, kiedyś wiele osób z okolicy tutaj pracowało.
- Dzwońcie do prokuratury, to oni się tym zajmują – dodał kolejny z mężczyzn. Nie wiadomo, gdzie jest właściciel terenu. Klucze do posesji ma jeden z mieszkańców, który otwiera ją jedynie na polecenie prokuratury.
Gdy sprawą zainteresowała się policja i prokuratura, proceder został przerwany. Postępowanie administracyjne wszczął również Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Nielegalne składowanie niebezpiecznych dla zdrowia i środowiska odpadów jest zagrożone karą więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Surowsza kara grozi za nielegalne sprowadzanie odpadów z zagranicy – od 6 miesięcy do nawet 8 lat.