Na Wyspie Spichrzów, najprawdopodobniej na początku poprzedniego stulecia, może trochę wcześniej, znany elbląski budowniczy Otto Depmeyer postawił dom z czerwonej, klinkierowej cegły, nawiązujący swoją architekturą do dworów okolicznego ziemiaństwa. Dziełem tego samego budowniczego jest podobny w stylu dom z czerwonej cegły przy ul. 12 Lutego, onegdaj siedziba ogniska baletowego. Dom na Wyspie miał szczęście - przetrwał bez większego uszczerbku ostatnią wojnę, która po drugiej stronie rzeki poczyniła ogromne spustoszenia. Po wojnie przechodził różne koleje losu - wyremontowany przez jedną z elbląskich rodzin, służył jej za dom mieszkalny. Położony w uroczym zakątku, wśród zielonego sadu, prawie nad samą wodą był zapewne cudownym miejscem do spędzania życia. Po wyjeździe z Elbląga jego mieszkańców, przejęła go na cele administracyjne jedna z licznych w swoim czasie spółdzielni. I tu jego szczęście się skończyło. Spółdzielnia w dowód wdzięczności zasłoniła go od ulicy koszmarna halą, której resztki straszą po dziś dzień. Wkrótce wiatr historii zmiótł prawie wszystkie elbląskie spółdzielnie, a dom stracił kiepskiego, ale zawsze gospodarza. W oknach w miejsce szybko wybitych szyb pojawiły się wkrótce cegły, wnętrze zostało doszczętnie rozszabrowane, a dzieła zniszczenia dokończyli okoliczni smakosze wina owocowego. Kwestią czasu jest już zapewne, to kiedy dom ten pójdzie w ślady swojego sąsiada i zamieni się w kupę gruzów. A szkoda, bo w takich właśnie domach zaklęty był kiedyś klimat tego miasta.
Więcej zdjęć w dziale fotoreportaży.