Według planu oczyszczony ma zostać brzeg rzeki m.in. w okolicach ujścia Kumieli, Tyny, w okolicach mostu kolejowego i mostu w Nowakowie - łącznie około pięciu kilometrów rzeki.
- Na szczęście nie są to zanieczyszczenia chemiczne, przemysłowe czy ropopochodne, ale głównie bytowe - mówi Piotr Bujnowicz z Urzędu Morskiego. - Są to różne worki, opakowania foliowe czy butelki, można stosunkowo łatwo zebrać. Nie stanowią one dużego zagrożenia dla rzeki, ale powodują bardzo złe wrażenie na turystach przepływających rzeką Elbląg.
Brudne brzegi to przede wszystkim efekt działalności turystów, ale także wszystkich mieszkańców miasta, z którego odpady trafiają do rzeki poprzez kanały burzowe.
- Tu problem jest taki, że woda należy do Urzędu Morskiego, zaś brzegi do melioracji - tłumaczy Piotr Bujnowicz. - A sprzatać nie ma kto. Zresztą i tak wszystkim brakuje pieniędzy.
Akcję oczyszczania brzegów prowadzi od kilku tygodni PZW, który zatrudnił do tego celu kilku bezrobotnych. Oprócz tego zamiast karać za przewinienia wędkarskie, PZW daje do czyszczenia wędkarzom określony odcinek rzeki. Do tej pory do utylizacji wywieziono ponad 3,5 tony odpadów.
- Najważniejsze, że taka wspólna akcja została po raz pierwszy podjęta - dodaje Piotr Bujnowicz. - Z biegiem czasu może wejdzie do tradycji naszej i młodzieży. I to nie tylko z piątego liceum.
Po czyszczeniu brzegu na uczestników akcji czekać będzie ognisko i kiełbaski.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter