Informacja o planach likwidacji wszystkich wojskowych przedszkoli dotarła do dyrektorów prowadzących te placówki jeszcze w grudniu ub. roku. Ppłk Jurek Neumann, dowódca jednostki, której podlegają przedszkola wojskowe, napisał pismo odwołujące do ministerstwa, podjął też starania o przejęcie przedszkoli wojskowych przez miasto wraz z obiektami i gruntami. Dowódctwo 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej czyniło natomiast starania, aby zostawić w Elblągu przynajmniej jedno z dwóch wojskowych przedszkoli.
Miasto nie zgodziło się jednak na przejęcie przedszkoli, gdyż nawet miejskie placówki poddawane są prywatyzacji, aby odciążyć budżet. Zaproponowano jednak, że władze oświatowe udzielą wszelkiej pomocy przy prywatyzacji przedszkoli wojskowych. Ta informacja dawała nadzieję nauczycielom, którzy obawiali się o swoje miejsca pracy.
Sprywatyzowane przedszkole mogłoby dalej funkcjonować, miasto natomiast dotowałoby jego utrzymanie (dotacja równa jest połowie kosztów utrzymania dzieci w przedszkolu publicznym). Na tę propozycję nie zgodziło się dowództwo 16 PDZ. Ostatecznie podjęto decyzję, że tymczasem zlikwidowane zostanie tylko jedno przedszkole przy ul. Bema.
Wojskowe przedszkole znajdujące się przy ul. Królewieckiej ma przejąć dzieci z ul. Bema.
Ani nauczyciele z likwidowanego przedszkola, ani rodzice dzieci do niego uczęszczających nie otrzymali od dowództwa uzasadnienia likwidacji tej placówki.
- Nie zgadzamy się z takim postawieniem sprawy - mówią nauczycielki. - Przedszkole przy ul. Królewieckiej jest w okropnym stanie technicznym, a tynk sypie się dzieciom na głowy. Nie wiemy skąd więc taka decyzja.
W dwóch elbląskich przedszkolach wojskowych - przy ul. Bema i przy ul. Królewieckiej - pracuje łącznie 30 osób. Uczęszcza do nich ponad setka dzieci.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter