Galiczanka Lwów to zespół, który w minionych latach dominował na ukraińskich parkietach. Począwszy od sezonu 2014/2015, Galiczanka zdobyła siedem tytułów mistrza Ukrainy z rzędu. Zespół z powodzeniem rywalizował w europejskich pucharach, w których w sezonie 2021/2022 dotarł do półfinału EHF European Cup.
- W obliczu wojny, rozgrywki kobiecej ligi piłki ręcznej w Ukrainie zostały zawieszone. Klub ze Lwowa, chcąc utrzymać drużynę i zachować ciągłość w grze, zwrócił się do polskich instytucji z prośbą o akces do gry w PGNiG Superlidze Kobiet. Wszystkie kluby PGNiG Superligi Kobiet jednogłośnie podjęły decyzję o powiększeniu ligi i przyjęciu mistrzyń Ukrainy. Jestem przekonany, że ta zmiana w jeszcze większym stopniu wpłynie na atrakcyjność rywalizacji - mówił przed startem ligi prezes superligi Piotr Należyty.
Siedzibą nowej drużyny w PGNiG Superlidze kobiet są podwarszawskie Marki, gdzie drużyna ma rozgrywać swoje domowe spotkania. Ukrainki rozpoczęły ligowe rozgrywki od trzech wyjazdowych meczów, a dopiero w ostatniej kolejce zagrały w Centrum Edukacyjno-Rekreacyjnym w Markach. Lwowski zespół udanie zadebiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej pokonując w Koszalinie Młyny Stoisław 32:29. W 2. kolejce przegrał w Lublinie 23:31, a tydzień później uległ lubiniankom 27:41. W 4. serii gier w końcu zagrał 'u siebie' i pokonał MKS PR Gniezno 33:25. Galiczanka ma zatem na swoim koncie sześć punktów i zajmuje szóste miejsce w tabeli. Z kolei elblążanki mogą pochwalić się już trzema zwycięstwami i liczą, że kolejne odniosą we wtorkowy wieczór.
- Analizuję grę Galiczanki praktycznie już od meczu w Jarosławiu. Na każdy mecz staram się dobrać taktykę pod dany zespół i nad tym pracujemy na treningach. Mimo że jest to stosunkowo młody zespół , to jest on dobrze zorganizowany. Znamy już jego mocne i słabe strony - powiedział trener Roman Mont.
Bardzo dobrze w lwowskiej ekipie spisuje się Diana Dmytryshyn, która do tej pory zdobyła 35 bramek i zajmuje pierwsze miejsce w zestawieniu najlepszych strzelczyń ligi. - Na pewno Diana to bardzo dobra zawodniczka, ale to cały zespół gra i równie dobrze może mieć innego 'bohatera' w meczu. Uważam, że jeśli nie zachłyśniemy się dobrymi wynikami w ostatnich meczach i nie zabraknie najważniejszej dla sportowca cechy, czyli pokory, to jesteśmy w stanie ten mecz wygrać. Galiczanka najlepiej w superlidze wykorzystuje błędy własne, więc jeśli będzie ich stosunkowo niewiele, to korzystny wynik jest w zasięgu - dodał szkoleniowiec Startu.
Pojedynek Startu z Galiczanką zostanie rozegrany we wtorek (11 października) o godz. 18 w hali przy al. Grunwaldzkiej. Transmisję ze spotkania przeprowadzi TVP Sport, jednak zachęcamy kibiców do przybycia na mecz.
Zobacz tabelę i terminarz PGNiG Superligi kobiet.