Faworytem niedzielnej rywalizacji w Kobierzycach pomiędzy miejscowym KPR a Startem był gospodarz spotkania. Zespół Edyty Majdzińskiej walczy o srebrny medal mistrzostw Polski i być może spodziewał się dość łatwej przeprawy z przedostatnim w ligowej tabli EKS. Elblążanki już w minioną środę, podczas pucharowej potyczki z lubińskim Zagłębiem, pokazały że są w stanie postawić trudne warunki dużo mocniejszej ekipie i dziś sytuacja się powtórzyła. Powtórzył się też scenariusz z długim przestojem, który podopieczne Andrzeja Niewrzawy notują praktycznie w każdym meczu. Dziś trwał on aż piętnaście minut, na szczęście tym razem finisz okazał się szczęśliwszy dla Startu.
Elblążanki od pierwszych minut rywalizacji były w miarę skuteczne w ofensywie i w 6. minucie prowadziły 4:2. Co prawda gospodyniom udało się doprowadzić do wyrównania, jednak dwie udane interwencje Magdalini Kepesidou, znów pozwoliły im odskoczyć na niewielki dystans. Greczynka była jasnym punktem EKS, odbiła wiele piłek, również z 7. metra, rzut karny obroniła także Wioleta Pająk. Dobrze w ataku grała Joanna Waga, skończyła kilka ataków, a gdy w 21. minucie wykorzystała rzut karny, tablica wyników wskazywała 7:10. O przerwę poprosiła trenerka JKS, a po wznowieniu jej podopieczne nadal miały problemy z defensywą EKS. Dwie bramki dorzuciła Aliona Shupyk, po jednej Justyna Świerczek oraz kapitan zespołu i Start miał już siedem goli przewagi. Z przysługującej zespołowi przerwy postanowił skorzystać Andrzej Niewrzawa, a po wznowieniu jego podopieczne popisały się widowiskową dwójkową akcją Wagi ze Świerczek. Na przerwę zespołu udały się przy wyniku 8:15.
Drugą połowę meczu elblążanki rozpoczęły w osłabieniu, bowiem tuż przed syreną sędziowie odesłali na ławkę kar Paulinę Stapurewicz. Niestety po zmianie stron zobaczyliśmy zupełnie bezradny Start. Elblążanki popełniały błąd za błędem, myliły się przy podaniach, długo rozgrywały piłkę i albo oddawały niecelne rzuty albo broniła je Beata Kowalczyk. Gospodynie wykorzystywały jeden ze swoich najmocniejszych atutów, czyli kontrataki i do 39. minucie odrobiły już pięć bramek. Po przerwie zarządzonej na prośbę trenera Startu, na parkiecie pojawiły się zmienniczki, które miały dać nieco oddechu Joannie Wadze, Justynie Świerczek i Alionie Shupyk. Niestety nie wniosły one zbyt wiele do gry, a przed stratą kolejnych goli ratowała je Magdalini Kepesidou. Podstawowe zawodniczki musiały znów pojawić się na parkiecie i w końcu trwający kwadrans przestój przerwała Aliona Shupyk. W 49. minucie do siatki trafiła Alicja Pękala i EKS znów miał trzy trafienia z zanadrzu. Niestety kolejne proste błędy umożliwiły gospodyniom na doprowadzenie do remisu po 18. Do końca meczu gole padały naprzemiennie, elblążanki miały okazję by rzucić zwycięską bramkę, jednak nie oddały celnego rzutu i po 60 minutach gry było 20:20.
Elbląskiej bramki podczas serii rzutów karnych strzegła Magdalini Kepesidou, która w regulaminowym czasie gry obroniła aż trzy rzuty z 7. metra. Greczynka stanęła na wysokości zadania, obroniła rzut Moniki Koprowskiej, a Beatę Kowalczyk bądź Barbarę Zimę pokonały kolejno Joanna Waga, Nikola Szczepanik, Justyna Świerczek, Joanna Gędłek oraz Milica Ranić i zwycięstwo Startu nad wiceliderem PGNiG Superligi stało się faktem.
KPR Gminy Kobierzyce - EKS Start Elbląg 20:20 (8:15, k. 4:5)
KPR: Kowalczyk, Zima - Janas 5, Jakubowska 4, Wiertelak 4, Tomczyk 2, Buklarewicz 2, Despodovska 2, Kucharska 1, Mokrzka, Ilnicka, Kuriata, Ivanović, Koprowska, Wicik, Michalak.
Start: Kepesidou, Pająk - Świerczek 7, Waga 7, Shupyk 4, Szczepanik 1, Pękala 1, Choromańska, Gędłek, Cygan, Agović, Stapurewicz, Rancić.
Zobacz tabelę i terminarz PGNiG Superligi kobiet.
Kolejny ligowy mecz elblążanki zagrają na własnym parkiecie 9 kwietnia z Eurobud JKS Jarosław.
Patronem medialnym Startu jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl