Początek spotkania układał się po myśli elblążanek, które cały czas prowadziły, a Ukrainki goniły wynik. W 21. minucie prowadziły 14:11, trener poprosił o przerwę, a po wznowieniu nic im nie szło. Do końca pierwszej połowy Start nie zdobył już ani jednej bramki, za to rywalki rzuciły aż siedem. Po zmianie stron gospodynie goniły wynik, jednak udało im się zniwelować straty zaledwie do dwóch trafień. Potem Galiczanka znów odskoczyła i wygrała przekonująco, bo różnicą siedmiu goli (34:27).
- Początek meczu był bardzo poprawny, realizowałyśmy to, co miałyśmy - mówiła Aleksandra Hypka. - Później kompletnie nic nie szło, dziewczyny ze Lwowa odpaliły, my miałyśmy przestój. Mamy nad czym pracować, będziemy poprawiać błędy. Taki jest sport. W szatni trener powiedział kilka słów, które obudziły ducha walki i wyszłyśmy bardzo zmotywowane. Trudno mi powiedzieć czego zabrakło w tym meczu. Będziemy to analizować i mam nadzieję, że na Kobierzyce przygotujemy się bardzo dobrze - podsumowała bramkarka Startu.
- Ciężko powiedzie co się stało, złapaliśmy kryzys, cięższy moment - dodał trener Roman Mont. - Zawsze taki się zdarza, liczyłem że z niego wyjdziemy. Widziałem, że w niego wchodzimy, dlatego już w tym momencie wziąłem czas. Niestety nie przyniósł on rezultatu, trochę zabrakło komunikacji na boisku. Zrobiliśmy głupie błędy, ręce zaczęły drżeć, straciliśmy siedem bramek pod rząd. Galiczanka nas niczym nie zaskoczyła, zagrała tak jak przewidzieliśmy, konsekwentnie i mądrze w ataku, tak jak my byśmy chcieli grać. Duża kultura w prowadzeniu gry, konsekwencja, u nas tego zabrakło. W obronie zagrały tak jak się spodziewaliśmy. Nie wiem skąd to zdenerwowanie, w pewnym monecie zawodniczkom zaczęły się ręce trząść. Będziemy rozmawiać co było tego przyczyną. Drugi raz zawiedliśmy naszych kibiców, którzy licznie stawili się na meczu - mówił trener EKS.
Bardzo zadowolony ze zwycięstwa był sztab szkoleniowy Galiczanki - Wiedzieliśmy, że w Starcie są zawodniczki rzucające mocno z drugiej linii i ustawiliśmy obronę tak by te rzuty nie wychodziły. Wiedzieliśmy też że jest tu dobra bramkarka. W szatni powiedziałem zawodniczkom, żeby grały swoją grę, żeby nie było stresu. Wykonaliśmy dobrze swoją pracę. Dużą niespodzianką było dla nas to, że na mecz przyszło tak dużo kibiców z Ukrainy i to jeszcze poniosło naszą grę. Bardzo się cieszymy, że przychodzą oni na mecze i oglądają piłkę ręczną - powiedział trener Vitally Andronov.
Zobacz tabelę i terminarz PGNiG Superligi kobiet.
Kolejny mecz elblążanki zagrają 20 października na wyjeździe z KPR Gminy Kobierzyce.