Sobotni mecz był przedsmakiem tego, co będzie działo się w końcówce sezonu. Zarówno Techtrans, jak i Gwardia jeszcze przed sezonem zgłaszały aspiracje do awansu. Tak więc mecz ten miał być nie tylko walką o ligowe punkty, ale także o psychiczną przewagę przed wiosennym rewanżem. Oba zespoły wprawdzie stworzyły ciekawe i emocjonujące widowisko, ale kibice zgromadzeni w hali MOS-u spodziewali się zupełnie innego wyniku. Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek, trener Techtransu Marek Woronowicz twierdził, że będzie to jeden z ważniejszych meczy i trzeba go wygrać różnicą co najmniej pięciu bramek. Rzeczywistość okazała się bardziej brutalna i elblążanie zaledwie zremisowali to spotkanie, co stawia ich w trudniejszej sytuacji przez rewanżem w Koszalinie. Gospodarze widocznie nie wytrzymali obciążenia psychicznego jakie towarzyszyło temu meczowi.
Początek sobotniej konfrontacji pomyślnie ułożył się dla elblążan, którzy prowadzili już 7:2, ale w ich grze nastąpił niekontrolowany przestój. Gospodarze nie wykorzystywali dogodnych sytuacji, a ich rzuty zamiast trafiać do bramki trafiały w słupki i poprzeczkę bramki gości. Gwardia w tym okresie starała się grać spokojnie w pełni wykonując przedmeczowe założenia trenera. Ekipa z Koszalina powoli zaczęła odrabiać straty i do przerwy mieliśmy wynik remisowy 12:12.
Po zmianie stron ponownie ton grze nadawali gospodarze. Najpierw dwa razy rzuty karne obronił Marcin Lisowski, a dobra gra w ataku i obronie sprawiła, że Techtrans wyszedł na prowadzenie 45. min 17:13. Pięć minut później nadal prowadzili elblążanie 18:15. Niestety radość w naszych szeregach nie trwała zbyt długo. Kolejny przestój w grze naszej siódemki (elblążanie grali w osłabieniu bez Laskowskiego) sprawił, że w 54. min przyjezdni znów doprowadzili do wyrównania 18:18. Chwilę później po trafieniu Piotra Stasiuka niespodziewanie Gwardia wyszła na prowadzenie 18:19. Końcówka meczu była bardzo zacięta i dramatyczna. W 57. min celnym rzutem popisał się Mariusz Babicki i mieliśmy dziewiąty remis w tym spotkaniu 19:19. Ostatnie trzy minuty to prawdziwy horror zarówno na trybunach, jak i na parkiecie. Na 90 sekund przed ostatnim gwizdkiem goście zdobywają bramkę, ale sędziowie jej nie uznają twierdząc, że wcześniej był faul w ataku. Kilka sekund później po rzucie Babickiego piłka trafia w poprzeczkę i Techtrans zmarnował kolejną sytuację do objęcia prowadzenia. Jeszcze w samej końcówce losy meczu mógł odmienić Piotr Minkiewicz, ale trafił wprost w nogi bramkarza gości Michała Płuciennika. Ostatecznie mecz zakończył się remisem, a trener Woronowicz stwierdzi, że taki wynik jest porażką Techtransu. Na pochwałę zasługuje jedynie elbląski bramkarz Marcin Lisowski, który tego dnia był wyróżniającą się postacią w siódemce gospodarzy. Lisowski w ostatniej chwili zastąpił Zenona Korzeniowskiego, który na rozgrzewce naderwał sobie mięsień uda, grał zaledwie trzy minuty i sam poprosił o zmianę.
Techtrans Darad Elbląg - Bosman Gwardia Koszalin 19:19 (12:12)
Techtrans: Lisowski, Korzeniowski - Minkiewicz 3, Roszkowski 2, Laskowski 2, Stypułkowski 2, Pożoga 1, Januszewski 4, Saramak, Lenarczyk, Pierepienko, Balawajder 1, Babicki 3, Szramka 1.
Zobacz tabele
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter