Było to bodaj najlepsze spotkanie Olimpii rozegrane w tym sezonie. Zespół Adama Fedoruka wreszcie zagrał tak, jak oczekiwali tego kibice. Elblążanie nie przestraszyli się wyżej notowanego rywala, grali mądrze w ataku i uważnie w obronie, co w konsekwencji przyniosło korzyść w postaci trzech punktów.
Od początku sobotniego meczu, który toczył się w dość trudnych warunkach (grę utrudniała śliska murawa i padający deszcz) gospodarze nastawili się na uważną grę w obronie i szybkie kontrataki. Ale mimo tego już w 4. min było bardzo groźnie pod naszą bramką. Z lewej strony piłkę w pole karne dośrodkował Dzidosław Żuberek i bliski jej przejęcia był Wojciech Kobeszko, ale w ostatniej chwili udaną interwencją popisał się nasz bramkarz Krzysztof Hyz. W kolejnych minutach do głosu doszli już gospodarze. Najpierw w 14. min tuż przed polem karnym faulowany był Adam Fedoruk, ale strzał z rzutu wolnego Damiana Guta przeszedł obok słupka. Pięć minut później po składnej akcji całego zespołu z prawej strony w pole karne wbiegł Paweł Wiśniewski ale jego strzał okazał się niecelny. W tym okresie gry Jagiellonia nie stworzyła ani jeden groźnej sytuacji pod naszą bramką. Elblążanie natomiast zaczęli nabierać wiatru w żagle i coraz częściej gościli pod polem karnym rywala. W 31. min Olimpia miała najlepszą jak do tej pory sytuację do zdobycia bramki, ale zabrakło szczęścia. Całą akcję rozpoczął Dariusz Warecha, który prostopadłym podaniem uruchomił Fedoruka, ten wbiegł jeszcze z piłką w pole karne i zagrał ją wzdłuż linii bramkowej, ale żaden z naszych zawodników nie zdołał do niej dość. Wreszcie w 37. min zapanowała radość na stadionie przy ul. Agrikola. Gospodarze rozegrali "krótki" rzut rożny po którym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Warecha, tam najprzytomniej zachował się Rafał Lepka, który spokojnie przyjął piłkę, odwrócił się i płaskim strzałem w długi róg pokonał bramkarza Jagielloni. Pokrzepieni zdobyciem bramki gospodarze jeszcze bardziej ruszyli do przodu. W drugiej odsłonie kibice w Elblągu oglądali jeszcze ciekawsze widowisko aniżeli w pierwszej połowie. Trener gości Witold Mroziewicz chcąc zmienić niekorzystny wynik zaczął wprowadzać do gry z ławki rezerwowych zawodników z linii ataku. Na nic to się jednak zdało, gdyż bardzo dobrze i uważnie tego dnia grała nasza obrona. Niestety w 66. min także i nasza defensywa nie ustrzegła się błędu i goście mieli dogodną sytuację ale z 5. metrów przestrzelił Kobeszko. O tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić Jagiellonia przekonała się osiem minut później, kiedy to Fedoruk ograł dwóch obrońców, wbiegł w pole karne i wyłożył piłkę do Warechy. Pomocnik Olimpii mimo asysty obrońcy z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Po stracie drugiej bramki goście zaatakowali jeszcze większą liczbą zawodników, co sprawiło, że kilka razy nasza defensywa była w poważnych tarapatach. Najpierw w 78. min strzał z dystansu Marcina Danielewicza z najwyższym trudem obronił Hyz, a sześć minut później błędu naszych obrońców nie wykorzystał Kobeszko, fatalnie pudłując z 7. metrów. W ostatnich minutach elblążanie skupili się na obronie korzystnego wyniku, a goście starali się zdobyć choćby bramkę honorową. Najbliższy tego był w 89. min. Łukasz Tyczkowski, ale z 5. metrów nie trafił do pustej bramki. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Olimpii, która była zespołem nie tyle lepszym, co na pewno bardziej zgranym.
Olimpia Elbląg - Jagiellonia Białystok 2:0 (1:0)
1:0 - Lepka (37.), 2:0 - Warecha (74.)
Olimpia: Hyz - Augustynowicz, Zambrzycki, Tyburski, Łojek, Gut, Adam Fedoruk, Lepka (75. Nadolny), Wiercioch, Warecha, Wiśniewski (65. Adrian Fedoruk).
Jagiellonia: Olszewski - Prokop, Zalewski (60. Tyczkowski), Bańkowski, Marcinkiewicz (70. Kulig), Danielewicz, Dzienis (57. Szugzda), Tupalski, Łatka, Kobeszko, Żuberek (85. Chrobot).
Powiedzieli po meczu:
Adam Fedoruk, trener Olimpii: Wreszcie zespół zagrał tak, jak sobie tego życzyłem. Powiedziałem chłopakom przed meczem, że skoro potrafiliśmy pokonać Arkę Gdynia, to także mamy szanse z Jagiellonią. Jak widać zawodnicy wzięli sobie to głęboko do serca. Nastawiliśmy się na grę z kontry i to założenie w pełni się sprawdziło. Boisko dzisiaj było bardzo śliskie, ale jak widać takie warunki nam sprzyjały. Ponadto zawodnicy włożyli w ten mecz maksimum sił, za co chcę im bardzo podziękować.
Witold Mroziewicz: Jechaliśmy do Elbląga po zwycięstwo, a rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Przegraliśmy mecz i choćby z tego powodu nie mogę być zadowolony z gry swoich podopiecznych. Widzę w tym meczu trzy elementy, które zaważyły na tym, że ponieśliśmy porażkę. Po pierwsze to zbyt dużo moi zawodnicy popełniali błędów indywidualnych. Druga sprawa to zbyt mało agresywna gra. Gdybyśmy zagrali tak agresywnie jak choćby gospodarze, to wynik mógłby być bardzie korzystny. Trzecia i chyba najważniejszą sprawa to niewykorzystywane stuprocentowe sytuacje. Ale niestety to jest naszą bolączką. W meczu nie potrafimy wykorzystać połowy stwarzanych przez siebie sytuacji, a zdarzają się także mecze jak choćby ten dzisiejszy, że nie wykorzystujemy ani jednej sytuacji. Mam nadzieję, że zespół nie podłamie się po tej wpadce i nadal będziemy walczyć o awans.
Komplet wyników 11. kolejki: Stal Głowno - Mazowsze Grójec 2:1 (0:1), Legionovia Legionowo - Polonia II Warszawa 3:3 (1:2), Znicz Pruszków - Wigry Suwałki 5:2 (1:1), Okęcie Warszawa - Hutnik Warszawa 6:1 (1:0), Gwardia Warszawa - Warmia Grajewo 2:0 (1:0), Pelikan Łowicz - Unia Skierniewice 1:0 (0:0), MG MZKS Kozienice - MKS Mława 5:1 (0:1), Olimpia Elbląg - Jagiellonia Białystok 2:0 (1:0).
Zobacz tabele