Od zakończenia rundy jesiennej upłynęły już dwa tygodnie, a zawodnicy nadal nie mają wolnego.
Andrzej Bianga: Obecnie jesteśmy na etapie roztrenowania. Ten etap potrwa do 3 grudnia. Dopiero później zawodnicy udadzą się na odpoczynek, ale nie oznacza to, że będą leniuchować. Każdemu rozpiszę, co ma robić podczas tych wolnych dni, by później w okresie przygotowawczym nie było problemów z wagą i kondycją. Okres przygotowawczy rozpoczniemy 5 stycznia. Obecnie spotykamy się trzy razy w tygodniu. Na razie trenujemy na otwartym terenie, ale powoli będzie trzeba pomyśleć o tym, by przenieść się na halę.
Na półmetku ligi zajmujemy drugie miejsce w tabeli, zespół wywalczył 39 punktów, zdobył 43 bramki i stracił 14. Jak panowie oceniacie ten wynik?
Jerzy Fiłonowicz: Nie jest to najgorszy wynik. Trener Bianga kiedyś wspominał, że po spadku każdemu zespołowi ciężko jest się pozbierać, a nam jak widać to się udało dość sprawnie i bezboleśnie przeprowadzić. Drugie miejsce jest dobre do ataku choć nie ukrywam, iż szkoda że rywale odskoczyli nam na sześć punktów. Obaj jednak twierdzimy, że są to tylko trzy punkty, bo aby awansować trzeba wygrać bezpośredni mecz w Iławie.
Patrząc na tabelę jesteśmy zespołem, który oprócz Jezioraka, stracił najmniej bramek, co oznacza, że obrona wywiązywała się ze swoich zadań dobrze.
J.F.: Nasza obrona nie jest wcale taka zła, jak niektórzy twierdzą, choć przyznam, że mogliśmy uniknąć kilku straconych bramek. Wówczas wynik ten byłby jeszcze lepszy.
A.B.: Traciliśmy dużo takich samych bramek, czyli np. po stałych fragmentach gry. Sami też strzeliliśmy ich sporo np. po rzutach rożnych czy rzutach wolnych. Pracowaliśmy nad tym i będziemy pracować, by na wiosnę nie powielać tych błędów.
Na 17 rozegranych spotkań przegraliśmy tylko dwa mecze, co chyba można uznać za dobry wynik?
A.B.: Bardzo dobre spotkanie rozegraliśmy w Kurzętniku, a mimo to przegraliśmy tam 0:1. Zresztą po tym spotkaniu trener gospodarzy podkreślał, że wygrał mecz z obecnie najlepszym zespołem w IV lidze. Dla nas to oczywiście małe pocieszenie, bo jakby nie patrzeć, to mimo dobrej gry punkty nam uciekły. Stworzyliśmy w tym meczu mnóstwo groźnych sytuacji, ale co z tego, skoro nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Zresztą to nie dotyczy tylko tego jednego meczu. Prawie w każdym pojedynku stwarzamy dużo groźnych sytuacji, które nie zawsze kończą się zdobyciem bramki.
Przed rozpoczęciem sezonu były spore ruchy kadrowe, co jest zresztą normalne. Odeszło kilku zawodników, kilka nowych twarzy pojawiło się w zespole. Jak oceniacie panowie tych piłkarzy, którzy do nas przyszli?
A.B.: Uważam, że te wszelkiego rodzaju przymiarki były trafione. Zobaczmy, kto strzelał najwięcej bramek. O, właśnie ci pozyskani zawodnicy, czyli Bogusław Lizak i obrońca Artur Chrzonowski. O sile zespołu stanowił także Marek Widzicki i praktycznie ta trójka tworzyła trzon zespołu. Na nich opierał się ciężar gry.
J.F.: Do tego doszli jeszcze młodzi i utalentowani juniorzy, którzy pokazali się z bardzo dobrej strony, ale tak właśnie powinno być. Stawiamy nie tylko na tych starszych, bardziej doświadczonych, ale także na młodzież. Myślę, że nie skończy się to na tych dwóch, trzech młodych chłopakach. Jest już kolejna grupa utalentowanej młodzieży, która trenuje już z nami i czeka na swoją szansę.
Mówimy o dwóch, trzech młodych zawodnikach, ale czy to nie za mało wyławianych talentów z zespołu, który dwa razy z rzędu zdobył mistrzostwo województwa?
A.B.: Wiadomo, że piłka seniorska znacznie różni się od tej juniorskiej i potrzeba czasu, by młodzi zawodnicy zdążyli się przestawić i w komponować w zespół. Jeśli chodzi o Sambora i Ciesilskiego to obaj bardzo szybko złapali wspólny język ze starszymi i doświadczonymi kolegami i praktycznie od razu byli pełnowartościowymi zawodnikami. Natomiast pozostali zawodnicy, czyli Grygrowski i Kozieł, cały czas walczą o miejsce w składzie. Wiadomo, że konkurencja jest bardzo wyrównana, bo np. taki Grygrowski przegrał rywalizację ze Szwedą, natomiast Kozieł z Wiśniewskim. Mimo tego każdy z nich dostawał szansę gry zarówno w lidze, jak i w pucharze. Nie były to oczywiście całe mecze, ale mieli szansę się pokazać i posmakować piłki seniorskiej. Teraz zaczyna się nowa runda i każdy ma takie same szanse, by się pokazać i przebić do pierwszego składu. Wszystko zależy od nich samych, jak podejdą do tego tematu, jak będą się prezentować w sparingach. Nikt przed nikim drzwi nie zamyka, a świadczyć może o tym fakt, że trenuje już z nami kolejna grupa zdolnych i utalentowanych juniorów, co zapowiada ciekawą rywalizację. Naszym celem jest wkomponowanie jak największej liczby swoich zawodników, czyli wychowanków w ten zespół, bo jak już kiedyś mówiłem, chcemy zbudować solidną drużynę na lata, a nie armię zaciężną na jeden czy dwa sezony.
Czas przerwy to moment kiedy otwarte jest okienko transferowe. Jakich i ilu nowych zawodników chcecie panowie ściągnąć do Olimpii?
A.B.: Faktem jest, że na różne sposoby analizujemy tę rundę jesienną w kwestii przydatności poszczególnych zawodników, czy się sprawdzili czy też nie. Zdajemy sobie sprawę, o co gra się toczy i dlatego szukamy pewnych optymalnych rozwiązań. Ciężko na dzień dzisiejszy powiedzieć czy jakieś większe czy mniejsze zawirowania będą w składzie. Na pewno szukamy wzmocnień i dokonaliśmy już pierwszego transferu. Pojawił się napastnik grający ostatnio w Syrenie Młynary, Wiesław Korzeb. Staramy się penetrować pobliski rynek, by wyłapywać tych najbardziej wyróżniających się zawodników. Na pewno z nowo pozyskanych zostają: Lizak, Chrzonowski i Widzicki i będziemy się starali pozyskać jeszcze 2-3 zawodników o podobnym poziomie gry, co ta trójka. Chcemy wzmocnić drugą linię, a także obronę, ale nie czas jeszcze na wymienianie nazwisk. Konkurencja nie śpi, a my nikomu nie będziemy ułatwiać zadania.
Czy wierzycie panowie, że wasz zespół zajmie pierwsze miejsce i awansuje do III ligi?
A.B.: Oczywiście, że wierzymy inaczej nasza praca byłaby bezsensowna. Trzeba być optymistą. Ja wierzę w tych ludzi, z którymi pracuję i w tych, którzy nam pomagają, byśmy wspólnie osiągnęli ten cel. Trzeba ciężko pracować i dążyć do celu, który sobie wyznaczyliśmy, czyli III liga. Mam nadzieję, że dla nas finał rozgrywek w czerwcu będzie szczęśliwy.
J.F.: Zgadzam się z tym, co powiedział trener Bianga. Gdyby w nas nie było wiary to już byśmy tutaj nie pracowali. My jesteśmy przekonani o tym, a przekonamy jeszcze tych wszystkich, którzy nie do końca w to wierzą. A jak uwierzą to jesteśmy w stanie najpierw dogonić, a później przegonić Jezioraka.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter