Wieczór sylwestrowy, powszechnie uznawany za najważniejszą w roku okazję do zabawy, często wiąże się też z presją i oczekiwaniami, by robić tego dnia coś wyjątkowego. To również czas podsumowań oraz planów na nowy rok.
Spytaliśmy dziś (30 grudnia) mieszkańców Elbląga oraz spotkanych na ulicy przechodniów, jak zamierzają spędzić Sylwestra.
W domu
– W domu, z dziećmi i chora – mówi otwarcie pani Emilia. – Całe święta przechorowałam, więc nigdzie jutro nie wyjdę, nie mam planów, po prostu w nowym roku chciałabym być szczęśliwsza niż teraz – dodaje.
W domu, choć na imprezie, Sylwestra spędzi też pani Kamila.
– Domóweczka ze znajomymi, ale nie robimy żadnego motywu przewodniego, nie będziemy się przebierać, raczej tak standardowo – mówi. – Standardowe też mam postanowienia na nowy rok, czyli zdrowe odżywianie. Chciałabym ograniczyć słodycze i alkohol, za to wdrożyć więcej aktywności ruchowej.
Pani Kamila przyznaje, że nie zamierza brać udziału w miejskim Sylwestrze, bo woli jednak spędzić go spokojniej.
– Ale uważam, że to super inicjatywa dla ludzi, którzy chcą gdzieś wyjść i się pobawić, oglądając pokaz fajerwerków czy laserów, które mają być w tym roku. Wiem, że fajerwerki dla zwierząt nie są dobre, ja sama absolutnie ich nie kupuję i się nimi nie bawię, ale według mnie, ten jeden raz do roku krzywdy nikomu nie zrobi, a fajnie jest je na niebie obejrzeć – dodaje pani Kamila.
W swoich czterech ścianach, choć z innych powodów, Sylwestra spędzi pani Ewa.
– Jestem samotną osobą, nie idę nigdzie na Sylwestra. Nie jestem już taka młoda, nie mam męża, więc spędzę ten wieczór w domu przed telewizorem – mówi pani Ewa. – Z moich celów na nowy rok, to tylko mieć zdrowie, żeby pomagać dzieciom, przypilnować wnuki, być im po prostu potrzebna, ale jakichś postanowień takich dotyczących mnie, nie mam. Jestem już emerytką, więc wycofałam się społecznie. Tylko dla dzieci, żeby być.
W domu, choć z rodziną, Sylwestra spędzi pan Łukasz.
– Przyjechałem z zagranicy do rodziców, którzy mieszkają w Pasłęku, żeby spędzić z nimi rodzinnie czas. Nie interesuje mnie już zabawa i płacenie dużych pieniędzy, żeby gdzieś wyjść. Przerażają mnie ceny takich imprez, wolę za tę kwotę gdzieś pojechać w styczniu, a w Sylwestra pobyć z bliskimi, bo przyjedzie też brat ze swoją rodziną – mówi. – Na nowy rok nie mam jakichś planów i celów, jestem w miarę zadowolony z życia. Może po prostu trochę lepiej jeść, rozciągać się rano, ale nic przełomowego. Ja jestem malkontentem i zawsze tak naprawdę uważałem, że jak się chce coś zmienić, to teraz, a nie czekać do nowego roku.
Co pan Łukasz myśli na temat fajerwerków?
– Ja jestem już pogodzony z życiem, jest, jak jest, ale patrząc z punktu widzenia społecznego, to dobrze by było, gdyby zostało wyznaczone jedno miejsce, w którym odbędzie się pokaz, a nie, że każdy sobie gdzieś tam strzela na osiedlach. Wiadomo, dzieci to lubią, ale zwierzęta nie. Rzeczywiście jest to jedyna w roku okazja, żeby zrobić taki pokaz, tylko tak jak powiedziałem, w jednym miejscu, gdzieś, gdzie nie będzie to tak przeszkadzało osobom starszym i zwierzętom – mówi.
Impreza
W domu za to nie będzie siedziała pani Renata, która wybiera się na taką właśnie opłaconą w Elblągu imprezę, choć na razie zajmuje się wnukiem i nie skupiała się nawet na tym, co ubierze.
– Nie mam szerszych planów na nowy rok, raczej skupiam się na codzienności i nowych wyzwaniach, bo niedawno po raz drugi zostałam babcią, więc teraz często opiekuję się wnukami, tak jak teraz. To bardzo przyjemna rola, wszystkim jej życzę, ale na nią trzeba też zapracować. Żeby być dziadkami, najpierw trzeba się spełnić w roli rodzica i to jest takie moje przesłanie na ten rok do ludzi. Oprócz tego, mam też swoje prywatne cele, jak wyjazd na jakieś wakacje – mówi pani Renata.
Podobnie jak pan Łukasz, z zagranicy do Elbląga na Sylwestra przyjechali pan Leszek i pani Anna.
– Do Elbląga wpadamy raz na kilka tygodni, to dla nas jak wakacje – przyznaje pan Leszek, mieszkający na co dzień w Niemczech. – Wcześniej byliśmy jeszcze w Zakopanem, pięknie tam było, bo jest śnieg. Tutaj tak ciemno i szaro. Jutro spotykamy się na domówce z sąsiadami, co roku też wychodzimy na miasto, żeby zobaczyć, co się dzieje, daleko nie mamy. Fajerwerki też sami puścimy, tradycyjnie. Dlaczego by nie?
Pytani, czego by sobie życzyli na nowy rok, odpowiadają, że niczego im nie brakuje.
– Mamy dom, samochody, pieniądze – wylicza pan Leszek. – Może tylko rodzinę powiększyć i zdrowie żeby było, zdrowie najważniejsze.
Na starówce, gdzie odbędzie się miejski Sylwester, mieszka pani Ula.
– Będziemy z mężem w domu, ale wystarczy, że otworzymy okna i będziemy w środku imprezy. Podobno mają być w tym roku lasery, bez huku, co bardzo, bardzo popieram, bo mam pieska, który się boi – przyznaje pani Ula. – Gdyby fajerwerki były w jednym miejscu i trwały nawet te dziesięć minut, a potem spokój, to rozumiem. Ale ludzie strzelają sami i to przez cały tydzień. Żadne zwierzę tego nie lubi – dodaje.
Na spokojnego Sylwestra liczy też pan Sławomir, który zamierza spędzić go z partnerką oraz z zaprzyjaźnioną parą z małym dzieckiem.
– Nie robię konkretnych planów na nowy rok, bo jeśli chcę coś zmienić, to się tego po prostu podejmuję – mówi.
Niektórzy zamiast domówki, hucznej imprezy czy wyjścia na miasto, wybrali wyjazd.
– Jedziemy do Sopotu, ale bardzo spontanicznie, nie mamy żadnych planów, wszystko wyjdzie w praniu – mówi pani Magda.
– Nie mamy też planów na nowy rok, ja po prostu chciałbym, żeby nie był gorszy od tego – dodaje pan Daniel.
Spod Warszawy do Elbląga przyjechali pan Krzysztof z żoną Kariną.
– Zamierzamy spędzić Sylwestra na mieście – przyznaje pan Krzysztof. – Chcieliśmy, żeby było inaczej niż zawsze. Chcemy zjeść kolację i miło spędzić ze sobą czas.
Na informację o planowanym pokazie laserów i cichej pirotechniki, pan Krzysztof i pani Karina zareagowali dużą aprobatą.
– Bardzo dobry pomysł, żeby nie straszyć zwierząt. Mamy kota, który źle znosi taki hałas. Nigdy nie kupowaliśmy petard i fajerwerków..
Czy para ma jakieś postanowienia noworoczne?
– Nie mieć takich postanowień – mówi otwarcie pani Karina.
– Nic nie planować, żeby było tak, jak jest, ewentualnie lepiej – dodaje pan Krzysztof.
Kto kupuje fajerwerki?
Wśród naszych rozmówców, opinie na temat fajerwerków były mocno podzielone. O tegoroczną sprzedaż petard i fajerwerków spytaliśmy pracowników sklepów.
– Niestety, sprzedają się chyba lepiej niż w zeszłym roku – przyznaje pani Ilona. – Według mnie nie powinno tak być, jedynie na jakichś większych imprezach, a nie, że ktoś puszcza indywidualnie. Rok temu coś jeszcze zostało, w tym chyba pójdzie wszystko, ale to pewnie przez promocje – dodaje.
W innych sklepach sytuacja wygląda podobnie.
– Rok temu dostaliśmy trzy palety, zostało może kilka kartonów. W tym roku z tych trzech palet została jedna, a wystawiliśmy je trzy dni temu, więc do jutra pewnie pójdzie wszystko – mówi jedna z pracownic.
Kto najczęściej kupuje fajerwerki?
– Mężczyźni – odpowiada bez wahania kobieta. – W różnym wieku. Oczywiście muszą być pełnoletni, ale naprawdę w różnym wieku. Kobiety najczęściej wybierają zimne ognie. Prywatnie, ja nie kupuję, bo szkodzi to zwierzętom.