Redukcja emisji gazów cieplarnianych
Spotkanie dotyczyło dyrektywy budynkowej. To potoczna nazwa Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie charakterystyki energetycznej budynków. 8 maja w Dzienniku Urzędowym UE opublikowana została nowa wersja dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków. Od wejścia w życie przepisu kraje członkowskie będą mieć czas na wdrożenie dyrektywy do swoich aktów prawnych. W Polsce tę kwestię pilotuje resort rozwoju. Wynikający z dyrektywy harmonogram przewiduje, że pierwszy projekt krajowego planu renowacji budynków, który zastąpi długoterminową strategię, trzeba przedstawić Komisji Europejskiej do końca 2025 roku, a przyjęty po konsultacjach krajowy plan do końca 2026 r. Kolejne dokumenty przedstawia się później co pięć lat
Jej głównym celem jest redukcja energii w budynkach na terenie EU, a także ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Wszystko sprowadza się do zakazu stosowania paliw kopalnianych. Dokument zakłada, że w budynkach mieszkalnych, całkowite zużycie energii wynikające z ich użytkowania spadnie o 16 proc. do 2030 roku, a do 2035 roku o 20-22 proc. Budynki niemieszkalne mają natomiast poddane zostać renowacji. Do 2030 roku będzie to 16 proc. najmniej efektywnych energetycznie budynków, a do 2033 roku ma to być już 26 proc. Każdy kraj członkowski może wybrać własny sposób na osiągnięcie wytyczonych celów.
Rembelski: społeczeństwa są manipulowane
- Uważam, że ta dyrektywa zuboży bardzo każdego z nas - mówi Gabriela Sikorska, specjalista od finansów cash flow będąca członkiem Konfederacji Korony Polskiej. - Polacy będą zmuszeni do remontów swoich domów, a skąd osoby z najniższą krajową lub emeryci mają mieć na to pieniądze? Za brak renowacji będą naliczane duże kary. Jaka czeka nas perspektywa? Taka, że będziemy musieli te mieszkania sprzedać?
Potrzebę wprowadzenia dyrektywy zakazującej używanie paliwa kopalnianego podważa Stefan Rembelski ze Stowarzyszenia MEGA Elbląg.
- Europa uległa pokusie ideologii klimatycznej, która się opiera na tym, że dwutlenek węgla jest sprawcą tego wszystkiego, co się dzieje, czyli zmian klimatycznych. Badanie naukowe zupełnie co innego mówią i są dwie grupy ludzi. Jedni są zwolennikami ograniczenia emisji, a inni potwierdzają, że dwutlenek węgla nie ma żadnego wpływu na zmiany klimatyczne, a jeśli już, to śladowe, bo badania potwierdzają, że w okresie zlodowaceń była najwyższa zawartość dwutlenku węgla w atmosferze - mówi. - Społeczeństwa są manipulowane w myśl pewnej ideologii – twierdzi Rembelski.
Stefan Rembelski poproszony o zaprezentowanie tych badań odpowiedział: "jest wielu naukowców, ja mogę to państwu wygooglować."
Z innej perspektywy
- W ciągu ostatnich 10 tysięcy lat poziom dwutlenku węgla w atmosferze pozostawał mniej więcej na stałym poziomie. Jednak CO2 emitowany w wyniku działalności człowieka zaburzył tę równowagę. Nadmiar CO2 w atmosferze powoduje między innymi zakwaszanie pochłaniającej go wody, co ma znaczenie dla wielu ekosystemów morskich. Przede wszystkim jednak wzrost koncentracji dwutlenku węgla powoduje wzrost średniej temperatury powierzchni Ziemi. Rosnąca koncentracja CO2 powoduje wzmocnienie efektu cieplarnianego. To prowadzi nie tylko do wzrostu temperatur, ale też szeregu innych konsekwencji” - czytamy w serwisie nauka o klimacie.pl, który prowadzi Fundacja Edukacji Klimatycznej.
Zdaniem Fundacji, wzrost poziomu dwutlenku węgla ma też korzystne konsekwencje, a jest to rozwój rolnictwa w do tej pory zimniejszych rejonach świata. W zestawieniu z tymi negatywnymi, są one jednak mało znaczące. - Społecznościom mieszkającym w strefach przybrzeżnych zagraża wzrost poziomu morza. Zanik lodowców oznacza problemy z zaopatrzeniem w wodę dla setek milionów ludzi. Gatunki roślin i zwierząt wymierają szybciej niż kiedykolwiek w historii. To, jaką definicję „zanieczyszczenia” przyjmiemy, to kwestia drugorzędna. Negatywne następstwa dla środowiska i warunków życia ludzkości są zbyt poważne, by je ignorować” - podaje serwis.