Nieważne, kto czym się kieruje - ważne, aby te kupki znikały ze skwerów, chodników, trawników, a ucinając wszelkie nieprzychylne komentarze oponentów, odsyłam do artykułów dlaczego warto sprzątać po swoim psie, bo nie o tym jest ten tekst.
Przechodząc do meritum, chciałbym podzielić się swoim spostrzeżeniem. Przechadzając się po parku Traugutta zwróciłem uwagę, że wzdłuż alejek jest zamontowanych kilka pojemników na woreczki do zbierania psich odchodów. I prawdę mówiąc nie pamiętam, by kiedykolwiek pojemniki te były wyposażone w te woreczki. Te pojemniki zostały zamontowane kilka lat temu i miały służyć szczytnej idei, a obecnie straszą swoim wyglądem, bo są skorodowane, pogięte i pomalowane jakimś kiepskim graffiti. Zapewne środki na montaż tych instalacji pochodziły z kasy miejskiej, czyli z naszej wspólnej skarbonki i powinny służyć nam wszystkim.
Wielu właścicieli psów zaopatruje się na własną rękę w woreczki, które w wymyślnych pudełeczkach nosi dopięte do smyczy lub obroży pieska. Wielu nosi w kieszeni zwykły woreczek śniadaniowy lub tzw. reklamówkę jednorazową. I tu rodzi się pytanie, co zrobić z taką bombą ekologiczną owiniętą w plastik. I choć woreczki zakupione w specjalnych sklepach dla pupili mają oznaczenia biodegradowalności, to dalej jest plastik, który potrzebuje mnóstwa czasu na rozłożenie i pozostawia niekorzystne składniki po swoim rozpadzie. I w tym miejscu chciałbym zachęcić czytelników do merytorycznej dyskusji, co zrobić, aby rozwiązać tą ,,śmierdzącą" sprawę. Pamiętajmy że obowiązek sprzątania po psie wynika wprost z art. 4 ustawy z 13.09.2016 o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.
Moim pomysłem jest zwrócić się (z pomocą naszej gazety internetowej portEl.pl) do urzędników, którzy zlecili montaż skrzynek na torebki, żeby uderzyli się w pierś, że wydali publiczną kasę na coś bezużytecznego i żeby zadbali o odnowienie tych skrzynek i uzupełnili je w woreczki, koniecznie papierowe.
A może warto byłoby w kilku częściach parku wybudować specjalne zagrody, gdzie pieski mogłyby się załatwiać, a pracownicy służb miejskich co jakiś czas usunęliby te odchody i wywozili na kompost, gdzie bezpiecznie i z korzyścią dla środowiska mogłyby się rozłożyć. A może ktoś ma inny ciekawy pomysł, którym chciałby się podzielić? Rozmawiajmy, to nic nie kosztuje.
Tomasz Bubniak