Gertrud Erler urodziła się 89 lat temu w miejscowości, która dziś nazywa się Kamiennik Wielki. Jako dziecko wraz z rodziną musiała opuścić ojczyste strony i wyjechać do Niemiec. Podobny los spotkał Helmutha Gehrmanna (obecnie mieszka w Mainz) i tysiące osób, które musiały opuścić tzw. „Ziemie Odzyskane” w wyniku przegranej przez Niemcy wojny. Ile dokładnie osób opuściło region elbląski – tego nie wiadomo.
Dziś dawni mieszkańcy okolic Elbląga wspierają swoje ojczyste strony. Od 18 lat elbląskie organizacje pozarządowe wspiera Erwin Vollerthun, który przekazuje pieniądze zebrane wśród dawnych mieszkańców tego regionu.
- Wszyscy darczyńcy bez wyjątku są Niemcami, posiadają niemieckie korzenie. Większość z nich urodziła się przed wojną w rejonie elbląskim, który był wtedy niemiecki. Potem darczyńcy, którzy byli wtedy dziećmi zostali z tego terenu wysiedleni, jednak miłość do ojczyzny pozostała – powiedział Erwin Vollerthun, potomek wysiedlonych podczas dzisiejszego spotkania i przekazał Fundacji Elbląg 250 euro zebranych wśród Niemców urodzonych w okolicach ówczesnego Elbinga.
- Te pieniądze zostaną wykorzystane na potrzeby podopiecznych Fundacji Elbląg – wyjaśniał Stanisław Puchalski, wiceprezes Fundacji Elbląg.
Pieniądze otrzymała też elbląska Caritas (590 euro) i Mniejszość Niemiecka (200 euro i 200 zł). W ciągu 18 lat od wysiedlonych na konta elbląskich organizacji pozarządowych trafiło ponad 31 tys. euro.
Początki charytatywnej działalności Erwina Vollerthuna sięgają okresu stanu wojennego w Polsce, kiedy to Niemcy organizowali transporty z pomocą humanitarną do Polski. W 1992 roku wziął udział w akcji dostarczania leków dla szpitala wojewódzkiego. Od 2001 roku Erwin Vollerthun regularnie przekazuje pieniądze na potrzeby elbląskich organizacji pozarządowych.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter