Dlaczego kochamy tę, a nie inną osobę? No jasne, - wszystko to tylko chemia... Naukowcy twierdzą, że odpowiedzialne za to są feromony i hormony. Skład feromonów zmienia się pod wpływem emocji i różnych procesów biochemicznych zachodzących w naszym organizmie. To właśnie feromony są pierwszym sygnałem, który sprawia, że ktoś nam się podoba lub nie. Ponadto, kiedy w mózgu zabrzmi już „brzęczyk”, organizm uruchamia produkcję fenylotylaminy, którą nazywa się potocznie hormonem flirtu. Pod jej wpływem następują różne reakcje organizmu m.in.: rozszerzają się źrenice oczu, a pod wpływem wytworzonej przez przysadkę mózgową oxytocyny, w obecności ukochanej osoby wzrasta nam ciśnienie krwi, temperatura ciała, przyspiesza się puls i oddech. Międzymózgowie produkuje zaś norefedrynę i dopaminę, substancje silnie pobudzające, które zwiększają odporność organizmu na stres i zmęczenie. Choć „hormon flirtu” jest przez organizm wytwarzany dość krótko: przez 2-3 lata, to pary o dłuższym stażu, nie muszą się martwić. W obecności długoletniego partnera, mózg nakazuje ciału produkcję endorfiny, zwanej też „hormonem szczęścia”, który uspokaja, wzmaga poczucie bezpieczeństwa i zwiększa wydolność organizmu. Wszystko to takie proste... Skąd więc zdrady, rozpady związków? Czyżby to wynik złej gospodarki hormonalnej? A może naukowcy się mylą?
W jednym naukowcy na pewno mają rację, twierdzą bowiem, iż seks kochających się ludzi ma niebagatelne znaczenie terapeutyczne. Udana miłość zapobiega wielu schorzeniom i naprawdę leczy! Dlatego z tego naturalnego leku warto korzystać jak najczęściej. To zalecenie lekarzy! Okazuje się bowiem, że:
· Gdy jesteśmy silnie pobudzone, zwiększa się częstotliwość i siła skurczów serca, dzięki czemu poprawia się krążenie krwi, a zawartość tlenu we krwi zwiększa się o 10-15 proc. Ponadto intensywne pieszczoty wzmacniają system naczyniowy i obniżają ciśnienie krwi.
· Seks poprawia także odporność organizmu na stresy oraz na przeziębienie. Skutecznie ułatwia oddychanie podczas kataru! Wszystkim „pociągającym” gorąco polecam taki sposób leczenia. Także ci, którzy są ostatnio zestresowani, zdenerwowani niech zastanowią się nad taką seksowną terapią.
· Podczas „igraszek miłosnych” skóra intensywnie wydziela pot, który oczyszcza skórę z toksyn i wpływa na zmniejszenie się dolegliwości dermatologicznych, dermatologicznych także im zapobiega. To od dawna znane, że wszyscy, którzy często uprawiają seks mają zdrową i piękną cerę!J
· Miłość to dobre lekarstwo na nerwy. Czułość, pocałunki pieszczoty, redukują napięcie i zapobiegają chorobom wywoływanym przez stresy, dzięki uspokajającym i działającym przeciwbólowo endorfinom. Procesy biochemiczne, które w nas wówczas zachodzą, odprężają i ułatwiają zasypianie.
· Seks wywołuje stan odprężenia i przeciwdziała dolegliwościom trawiennym.
· Pieszczoty działają przeciwbólowo. Receptory wysyłają przyjemne uczucia do mózgu, a te zastępują doznania bólowe. Drogie panie, nie oszukujmy się. „boli mnie głowa” to już nie wymówka... W końcu także na migrenę najlepszy jest seks!
· Pocałunek polepsza samopoczucie, a także jest świetną gimnastyką twarzy, gdyż angażuje wiele mięśni (delikatny - 12 mięśni, namiętny aż 37), dzięki czemu zapobiega tworzeniu się zmarszczek. Poza tym usprawnia pracę ślinianek.
· Także wszystkim odchudzającym się należy polecić seks zamiast intensywnych ćwiczeń fizycznych. Miłość pobudza dwukrotnie przemianę materii i działa odchudzająco (podczas stosunku można stracić nawet ok. 600 kcal) .
· Seks usprawnia przepływ limfy, odpowiedzialnej za usuwanie z organizmu toksyn i innych szkodliwych związków przemiany materii, które zalegają w tkankach.
Cóż więc można dodać? Kochajmy się ile sił! Narodzie, do łóżek!
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter