W drodze do gniazd
Lasy w okolicach Kadyn, gdzie wybieramy się z Mirosławem Gawronem, są naprawdę pełne uroku. Chętnie za dom obierają je sobie ptaki. Pasjonat ornitologii razem z Janem Piotrowskim z Nadleśnictwa Elbląg zamontował tam jakiś czas temu budki lęgowe, wybraliśmy się, by je skontrolować. Spoiler: naprawdę sporo spośród nich stało się miejscem dla ptasich gniazd. Ale po kolei...
- Dziś kontrolujemy budki lęgowe dla pliszek górskich, to gatunek, jak wskazuje nazwa, typowo górski, pary są monogamiczne. To gatunek lęgowy u nas, na wysoczyźnie. Pliszka z powodzeniem zajmuje budki powieszone nad rzeką Grabianką. Widzę, że co roku ten ptak chętnie trzyma się tych stanowisk. Po cichu liczę na lęg pluszcza, ale na wysoczyźnie jeszcze nie był stwierdzony jako lęgowy. Szanse zawsze jednak są, ptaki są nieobliczalne. Specjalnie dla niego przygotowaliśmy dwie większe budki – tłumaczy Mirosław Gawron.
Pierwsza budka – i sukces. Para pliszek uwiła tam sobie gniazdko. Czemu w ogóle to dobra informacja? To oznacza, że charakter rzeki Grabianki odpowiada górskiemu gatunkowi ptaka, który na tych terenach chętnie nawet zimuje, jeśli rzeka nie zamarznie. Nowy gatunek to większa różnorodność przyrodnicza.
- W Elblągu na Kumieli pliszka górska też była obecna, ale gdy wyprostowano koryto, wyniosła się z tej okolicy - podkreśla nasz rozmówca.
Powiedzmy więcej o samej pliszce, to przecież główna bohaterka naszej majowej wyprawy do lasu.
- Na wiosnę, w kwietniu, pliszka zajmuje terytorium, na przełomie kwietnia i maja buduje gniazda. Koniec maja to okres składania jaj. Na przełomie czerwca i lipca, po dwóch tygodniach wysiadywania, wykluwają się młode. Przez następne ok. 2 tygodnie ptaki dokarmiane są już poza gniazdem, do osiągnięcia samodzielności. Zazwyczaj zniesienie składa się z 4-6 jaj ale często wykluwa się 3-5 piskląt. Ptaki maja dwa lęgi w roku Po stracie czasem lęgi są przez ptaki powtarzane. Jesienią ptaki szykują się do odlotu, intensywnie żerują, nie wszystkie podejmują jednak wędrówkę migracyjną, bo zimy nie są mocne. Ten gatunek żyje 10-15 lat - mówi Mirosław Gawron.
Ptasi region
Kontynuujemy naszą wędrówkę. Jak wyjaśnia nasz leśny przewodnik, budki muszą być od siebie oddalone na tyle, żeby wszystkie ptaki miały pewne terytorium zabezpieczone dla siebie.
- Do gniazd staramy się nie podchodzić, obserwujemy je z daleka, zachowujemy się normalnie, naturalnie, nigdy nie skradamy się aby znienacka spłoszyć ptaka. Dla ptaka jesteśmy potencjalnym niebezpieczeństwem, niech wie, że się zbliżamy – instruuje Mirosław Gawron.
Niestety, w przypadku kolejnej lokalizacji, budka spadła do wody, bo na dłuższą metę nie udźwignęły jej resztki niewielkiego mostu na rzece. Pasjonat ornitologii wyciąga ją z wody i wyjaśnia, że później po nią wróci i ją naprawi. Póki co niech uszkodzona budka wysycha. A jak w ogóle te budki są skonstruowane?
- Półotwarte, z desek grubości ok. 2 cm, zaimpregnowane, żeby wydłużyć ich żywotność. Daszek blaszany lub z gumoleum, z przodu listewka, żeby gniazda nie wydmuchał wiatr. Prosta konstrukcja – mówi Mirosław Gawron. - Wielkość otworu i samej budki ma znaczenie, bo od tego zależy, jaki ptak tam zamieszka. Literatura podaje, że do otworu każdej wielkości jest przypisany dany gatunek, ale przez pół wieku przekonałem się, że w budce dla puszczyka potrafi osiąść dużo mniejsza pleszka. Bywa, że szpak zajmie budkę przeznaczoną np. dla jerzyka...
Lecimy dalej. Rozmawiamy trochę o naszym regionie, jego niewątpliwych urokach przyrodniczych, ale też o tym, że niektóre gatunki potrafią się z danego terenu wynieść.
- W okolicach Pogrodzia niedawno spotkałem jarząbki, rzadkie, skryte ptaki, wcześniej w latach 70. kolega zaobserwował je w okolicach Kadyn. W parku Modrzewie w Elblągu zaskoczył mnie z kolei jakiś czas temu lelek kozodój. To nocny ptak, podobny do dużej jaskółki, ma charakterystyczny, znaczący terkot. Przebywał w parku w okresie lęgowym, ale lęgu tam nie stwierdziłem, pewnie tylko żerował. Sporo ptaków przelotnie odwiedza tereny Druzna, jak brodziec pławny, szczudłak, hełmiatka... Dobrze ma się u nas bielik, w regionie jest kilka par lęgowych. Poradził sobie jakoś ze zmianami klimatycznymi i środowiskowymi ostatnich lat. Opuścił nas niestety bocian czarny, którego w latach 80' spotykałem w Bażantarni... - mówi pasjonat. - Mimo wszystko przez lata ciągle udaje mi się zaskoczyć, jak się siedzi w czatowni kilkanaście godzin, to nigdy nie wiadomo, jaki będzie ptasi spektakl w leśnym teatrze...
Uspokojenie i wyciszenie
Mirosław Gawron nieustannie angażuje się w działania na rzecz przyrody. Tam przygotowuje platformy dla rybitw, gdzie indziej budki dla gągołów, traczy, puszczyków, próbuje zasiedlić u siebie na balkonie jerzyki, robi kosze lęgowe dla sów uszatek, w Elblągu montuje budki np. dla pustułek... Ptaki to jego pasja, choć nie związał się z ornitologią formalnie, naukowo czy zawodowo, a miał propozycje pracy w stacji ornitologicznej. Przez lata pisał o ptakach do gazet, robił im zdjęcia, nosi się obecnie z zamiarem wydania albumu, w którym zebrałby doświadczenia lat obserwacji i działań przyrodniczych. Podkreśla też z uśmiechem, że pasja nie zrodziła się w nim przez jego ptasie nazwisko, raczej jest odziedziczona rodzinnie.
- Przebywanie wśród natury, pobyt w czatowni, obserwacja ptaków, na pewno uspokaja, wycisza człowieka – tłumaczy nasz leśny przewodnik.
Kiedyś jednak z lasu trzeba wrócić do miasta. Lęgu pluszcza nie udało się odnotować (chociaż wysokość jednego gniazda w budce sugerowała, że może jednak...), ale we wszystkich niespełna dziesięciu budkach, oprócz wspomnianej uszkodzonej, pliszki uwiły gniazda. Całkiem niezły wynik. Wracamy do Elbląga.