Brygadiera Zbigniewa Aftykę odwołano ze stanowiska w listopadzie 2001 roku. Postawiono mu wówczas zarzuty, z których został wkrótce oczyszczony. Teraz domaga się sprawiedliwości.
- Ludzie, którzy podejmowali decyzje, nie do końca sprawdzili, czy stawiane mi zarzuty są prawdziwe. Nie chciano poczekać na prokuratorskie rozstrzygnięcie i od razu mnie zwolniono z pracy - mówi Aftyka.
Były komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej brygadier Zbigniew Aftyka został odwołany ze stanowiska przez Komendanta Wojewódzkiego Straży Pożarnej. Komendant wojewódzki napisał, że Zbigniew Aftyka - zacytujmy- "utracił zaufanie, jakie posiadał u przełożonych oraz u podległych sobie strażaków". Ponadto padły zarzuty niegospodarności, nierzetelności i niesprawności organizacyjnej, a do tego, że jest konfliktowy i mało zaangażowany. Konkretów jednak nie było.
Zbigniew Aftyka napisał zażalenie do Komendanta Głównego Straży Pożarnej. Ten jednak podtrzymał decyzję o odwołaniu. Na dodatek dopiero z pisma Komendanta Głównego Straży Aftyka dowiedział się o konkretnych zarzutach: że prywatnie wykorzystywał samochód służbowy oraz że sfałszował dokumenty adepta do pracy w straży. Również dopiero wtedy dowiedział się, że sprawa trafiła do prokuratury. Tylko raz był przesłuchiwany przez policję, ale nie jako podejrzany, lecz jako świadek. Minęło dziewięć miesięcy. W sierpniu ub. roku prokuratura postępowanie umorzyła i komendant został oczyszczony z zarzutów.
- Przeprowadzone postępowanie nie wykazało, by komendant dopuścił się oszustwa - powiedziała prokurator Jolanta Rudzińska, rzeczniczka prasowa elbląskiej prokuratury.
Na tę decyzję Komenda Wojewódzka Straży Pożarnej w Olsztynie złożyła zażalenie. Sąd Rejonowy jednak je odrzucił.
Smaku całej sprawie dodaje fakt, iż sami prokuratorzy uznali, że doniesienie złożone na Aftykę to był tylko pretekst, by zwolnić go ze stanowiska.
- Z materiałów wynika, że posłużono się tym, by odwołać komendanta Aftykę. Można przypuszczać, że złożenie zawiadomienia o rzekomym przestępstwie to były rozgrywki personalne - ocenia prokurator Rudzińska.
Sam Aftyka jednak o umorzeniu postępowania dowiedział się dopiero w październiku ubiegłego roku. Złożył wtedy w Komendzie Głównej Straży Pożarnej wniosek o przywrócenie do pracy. Odmówiono mu, bo wniosek wysłał zbyt późno. Według kodeksu postępowania administracyjnego miał na to tylko miesiąc. Nikt go jednak nie poinformował o umorzeniu postępowania: ani prokuratura, ani Komendant Wojewódzki Straży Pożarnej. Żadna z tych instytucji nie miała, jak się okazuje, takiego obowiązku. W przypadku prokuratury był bowiem tylko... świadkiem. Brygadier Zbigniew Aftyka odwołał się więc do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Prawie dwa miesiące czeka już na odpowiedź.
Aftyka raczej nie ma szans na powtórne zajęcie fotela szefa elbląskiej straży pożarnej. Jego pracodawca, czyli obecny Komendant Krzysztof Grygo już rok temu znalazł dla niego stanowisko pracy i wypłaca mu pensję. Sam Aftyka natomiast od roku jest na zwolnieniu lekarskim.
- Pan Aftyka pobiera pensję tak, jakby pracował i w wysokości takiej, jaką miał jako komendant - powiedział Krzysztof Grygo. - Oczywiście jest zatrudniony na stanowisku, które wówczas było wolne. Tymczasem gdyby chcieć dać mu bardziej "wyszukane" stanowisko, należałoby kogoś odwołać. Stanowisko inspektora w wydziale operacyjnym było najwyższym, jakie mogłem mu zaproponować.
Zbigniew Aftyka mówi:
- Chcę pokazać, że nasi przełożeni, którzy powinni być przykładem stosowania przepisów prawa, sami wykorzystują je do innych celów. Okazuje się, że przepisami można manipulować i stosować do własnych potrzeb.
Komendant Wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej Grzegorz Kniefel, w rozmowie z Radiem Olsztyn stwierdził, że spraw personalnych publicznie nie będzie rozpatrywał, natomiast jego rzeczniczka wysłała oświadczenie w którym czytamy m.in.: "w sprawie podrobienia dokumentu prokuratura nie wykryła sprawcy, co nie zmienia faktu, że dokument został podrobiony".
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter