- Prawa konsumenta w dobie koronawirusa stały się przedmiotem wielu trudności i sporów, choćby w przypadku turystyki.
- Specustawa z marca była legislacyjną odpowiedzią na sytuację związaną z epidemią. Jednak na gruncie stosunków konsumenckich doszło do wielu sytuacji prawnie i społecznie niepożądanych, jeszcze zanim ta ustawa weszła w życie. Nim doszło do pierwszych zachorowań na koronawirusa na obszarze Polski, ludzie zaczęli masowo rezygnować z wyjazdów turystycznych do innych krajów, gdzie pojawiły się przypadki zachorowań. Prawo, a w szczególności Ustawa o imprezach turystycznych, daje nam możliwość odstąpienia od umowy z biurem turystycznym bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów. Większość konsumentów nie znała tego uprawnienia, w związku z czym pisali pisma z prośbą o rezygnację, wypowiedzenie, anulowanie. Biura turystyczne, które znalazły się nagle w bardzo niekorzystnej sytuacji, niechętnie zwracały wpłacone zaliczki. Próbowały za wszelką cenę doprowadzić do sytuacji, w której wspomniany wyżej artykuł nie będzie miał zastosowania. Ilość spraw tego typu skłoniła mnie do zamieszczania informacji na ten temat w formie artykułów w prasie oraz w mediach społecznościowych, aby jak najwięcej osób miało świadomość, w jaki sposób poprawnie odstąpić tego rodzaju umowy.
- Co dokładnie jest podstawą dla odzyskania pieniędzy w takiej sytuacji?
- Jeżeli znajdujemy się w sytuacji, w której mamy już wykupioną wycieczkę z biura podróży do kraju, gdzie znajdują się ogniska epidemii i który w czasie zaplanowanego przez nas wyjazdu można uznać za niebezpieczny pod tym kątem, mamy prawo do odstąpienia od umowy w trybie artykułu 47, ust 4 ustawy o imprezach turystycznych oraz powiązanych usługach turystycznych. W przypadku wystosowania oświadczenia o odstąpieniu od umowy organizator takiej imprezy, czyli biuro turystyczne, musi zwrócić nam wszystkie poniesione koszty z nią związane.
- Czy podobnie jest w sytuacji, kiedy wypoczynek organizujemy sobie sami?
- Jeśli chcemy sobie zorganizować wypoczynek na własną rękę, sytuacja wygląda nieco inaczej. Gdy wykupiliśmy bilety na połączenie lotnicze do kraju, w którym panuje epidemia, a loty na tej linii nadal są wykonywane przez przewoźnika i chcielibyśmy odstąpić od umowy i odzyskać pieniądze, to taka możliwość, niestety, nam nie przysługuje. Nikt w takiej sytuacji nie zwróci nam kosztów związanych z zakupem biletów. W związku z wybuchem pandemii, w pewnym momencie większość krajów europejskich zawiesiła komunikację lotniczą. Większość lotów do krajów dotkniętych epidemią zostało odwołanych. Wtedy to linie lotnicze znalazły się w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ były zobowiązane do zwrotu pieniądze za wykupione bilety. Obowiązek ten jednak nie przez wszystkie linie lotnicze był realizowany prawidłowo. Należy nadmienić, że na zwrot wszelkich kosztów związanych z odwołanym lotem linie lotnicze mają siedem dni. Bardzo wielu konsumentów zgłaszało przekroczenie tego terminu. W przypadku gdy w ramach organizowanego przez siebie wyjazdu zarezerwowaliśmy miejsce w hotelu, najlepiej upewnić się, czy dany hotel nie został zamknięty lub objęty kwarantanną. Portale, na których można rezerwować noclegi, często nie podawały tych informacji. Rezygnacja z rezerwacji z reguły nie nastręczała problemu. Zdarzały się jednak przypadki, gdy została wpłacona zaliczka lub zadatek i próby odzyskania go spotkały się z odmową ze strony przedsiębiorcy. Należy mieć świadomość tego, że w przypadku, gdy do realizacji umowy nie doszło z winy którejkolwiek ze stron, wszelkie zaliczki, a nawet zadatek, powinny zostać zwrócone.
- To jeśli chodzi o turystykę, ale nie jest to przecież jedyna gałąź gospodarki, gdzie wystąpiły trudności na linii konsument-przedsiębiorca.
Widocznym problemem w tym czasie byłą też realizacja imprez okolicznościowych: ślubów, wesel, chrzcin itd. Są to takie wydarzenia, które planuje się z dużym wyprzedzeniem, zwłaszcza śluby. Pandemia mocno skomplikowała całą logistykę z nimi związaną, bo te imprezy wiążą się przecież z podpisaniem kilku umów o charakterze cywilno-prawnym. Takie umowy obejmują wynajem sali, catering, usługi fotograficzne czy oprawę muzyczną. Kolejną kwestią jest zakup sukni ślubnej, co często jest bardzo dużym, jednorazowym wydatkiem. Gdy nie możemy zrealizować imprezy, te umowy również nie dochodzą do skutku. Co robić w tej sytuacji? Tutaj jest trudniej, bo bezkosztowo odstąpić od takiej umowy się nie da. Można, powołując się na zmienne okoliczności realizacji świadczenia umownego, powołać się na zasadę rebus sic stantibus, po polsku skoro sprawy, przybrały taki obrót. Chodzi o to, że możemy w drodze negocjacji domagać się od przedsiębiorcy, wprowadzenia zmian w treści zobowiązania umownego. Jeśli on nie wyrazi na to zgody, to zgodnie z art. 357 § 1. Kodeksu cywilnego, możemy oddać sprawę do sądu, aby zmienił swoim orzeczeniem zapisy umowne lub orzekła o odstąpieniu od umowy. Bardzo wielu przedsiębiorców, kierując się obawami związanymi z przyszłością funkcjonowania ich firm, niechętnie zmieniała warunki umów, niechętnie też od umów odstępowało. W przypadku ślubów termin jest ustalany na początku w przybliżeniu, a gdy mamy dokładną datę, trudno taki termin zmienić w umowach. Później, dodatkowo, weszły ograniczenia co do ilości osób, które mogą być obecne podczas takiego wydarzenia: 150, 100, 50... Wiadomo, że jeżeli planowaliśmy tego typu imprezę na większą liczbę osób, to trudno będzie nam wywiązać się ze zobowiązania wobec przedsiębiorcy. Może też wystąpić sytuacja, gdy połowa gości nie przyjedzie, ponieważ boi się zarazić. Co więcej, był też okres, gdy takich imprez w ogóle nie można było organizować. Jeśli zatem realizacja umowy przypadała na taki właśnie okres, to znowu mamy sytuację, w której żadna ze stron nie ponosi winy za jej niezrealizowanie. Przedsiębiorca powinien zwrócić wpłacone pieniądze.
- Powinien, ale czy musi?
- Konsument powinien się w takiej sytuacji powołać na brak możliwości realizacji świadczenia i dochodzić swoich praw w związku z bezpodstawnym wzbogaceniem, jeśli przedsiębiorca otrzymał już zadatek lub zaliczki. W najgorszym przypadku, gdy nie da rady polubownie porozumieć się z przedsiębiorcą, takie sprawy powinny trafić na drogę postępowania sądowego. Wiele tego typu spraw obecnie, jako rzecznik, prowadzę. Jestem przekonany, że wszystkie będą rozstrzygnięte na korzyść konsumentów.
Dalszą część rozmowy z Miejskim Rzecznikiem Konsumentów opublikujemy we wtorek.