Po drugiej wojnie światowej na naszych ziemiach doszło do wymiany ludności i kultura, jaką przez stulecia stworzyły tu kolejne pokolenia, właściwie odeszła razem z nimi.
- Możemy oczywiście przywoływać zwyczaje z tamtego czasu i o nich sobie opowiadać, ale tradycja ma to do siebie, że powinna być czymś żywym, być środkiem wypowiedzi konkretnych ludzi - podkreśla elbląska etnograf Krystyna Laskowska. - Gdybyśmy więc chcieli sięgać do historii, do elementów obyczajowości, które na tym terenie funkcjonowały do 1945 roku, będzie to raczej próba przyuczenia się, nauczenia czegoś, co nie jest nasze i nie wypływa z naszych korzeni.
Adwentowe Mateczki to ewangelicka tradycja, która istniała tylko w Elblągu. Starsze panie, pensjonariuszki przytułków i szpitali, przez kolejne niedziele Adwentu chodziły po ulicach i zbierały pomoc dla potrzebujących. Zawsze przy tym ofiarowywały coś od siebie, co mogły zrobić własnymi rękami z produktów, które posiadały. Kilka lat temu ten piękny zwyczaj wskrzesił Elbląski Ruch Kobiet Aktywnych. Małgorzata Samusiew, jedna z członkiń organizacji wierzy, że powrót do dawnej tradycji jest możliwy i niezmiennie inspirujący.
- Mateczki Adwentowe odwoływały się do ponadczasowych wartości. Idea pomocy bliźnim zawsze będzie żywa - mówi Małgorzata Samusiew.
Na pewno obecnie trudno mówić o istnieniu typowo elbląskiej obyczajowości, bo najstarsi polscy mieszkańcy żyją tu zaledwie od około sześćdziesięciu lat. Zbigniew Irla jest pszczelarzem. Teraz mieszka w Janowie, dokąd niedawno przeprowadził się z Elbląga. Jego rodzina pochodzi z Pomorza i dlatego na wigilijnym stole pojawi się nie dwanaście, a dziewięć lub jedenaście potraw.
- Z moich obserwacji wynika, że ile w Elblągu rodzin, tyle świątecznych tradycji. To znak czasów - ocenia mężczyzna. - Myślę jednak, że takie „mieszanki” są lepsze, bo ludzie łatwiej się dogadują.
O przedwojennej obyczajowości i obrzędach, jakie istniały w Elblągu i okolicach, niewiele wiadomo.
- Literatura niemiecka nie została należycie rozpoznana, nie ma aktualnego, powstałego po II wojnie komentarza ani publikacji - wyjaśnia Krystyna Laskowska.
Podobnie rzecz ma się w odniesieniu do ostatnich kilkudziesięciu lat.
- Temat dopiero czeka na naukowe opracowanie - mówi etnograf. - To, co w tej chwili jest konglomeratem elementów kultur i tradycji różnych regionów, może kiedyś stanie się nową tradycją elbląską czy całego naszego regionu. Ale największym sprawdzianem będzie tu czas.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter