Najważniejsze to stworzyć elbląski lobbing

5
07.10.2002
Rozmowa z Pawłem Jankowskim, kandydatem na radnego do sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego z ramienia Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości. Wywiad rozpoczyna cykl prezentacji elbląskich kandydatów na radnych sejmiku wojewódzkiego.
Kandyduje pan do sejmiku - czy wiele pan wie na dzisiaj o działalności tego gremium? Starałem się zapoznać. Wyraziłem akces kandydowania do sejmiku, więc zapoznałem się z jego rolą w województwie oraz z tym, co może radny sejmiku, przeczytałem parę stron w Internecie i parę uchwał. Nie dziwi pana, że tak naprawdę mało wiemy o sejmiku? To jest jeden z ważniejszych organów samorządowych, a w prasie i w mediach jest on jednak pomijany. To nowy organ, więc może dlatego. To tym bardziej powinien budzić większe zainteresowanie... Powinien, ale społeczeństwo jest tak zabiegane, że nie interesuje się tak naprawdę polityką, a szkoda, bo po wejściu Polski do Unii sejmik wojewódzki będzie miał bardzo duże możliwości i bardzo dużo zadań. Jest kilkanaście komisji w sejmiku. W której by się pan najchętniej znalazł? Jeżeli bym się dostał, to pracowałbym w komisji rozwoju. Ta komisja decyduje o strategii województwa i przydziela środki na określone zadania. To komisje wybierają, gdzie środki mają trafić. Chciałbym tu, dla naszego regionu, tych pieniędzy jak najwięcej uzyskać. Przygotował pan sobie program wyborczy? Jakie plany chciałby pan zrealizować? Jeśli zostałbym wybrany, chciałbym stworzyć lobbing innych radnych elbląskich. Z naszego regionu jest aż siedem miejsc mandatowych. Jeżeli elblążanie będą głosować na kandydatów z naszego miasta, moglibyśmy stworzyć wspólny lobbing i pracować ponad podziałami politycznymi. Wtedy możemy dla Elbląga uzyskać sporo. Chciałbym, żeby Elbląg był centrum regionalnym: gospodarczym, kulturalnym, komunikacyjnym czy akademickim. Do tego potrzebne są więc pieniądze. Sądzi pan, że to realne? Olsztyn jest od Elbląga większym miastem, jest ośrodkiem akademickim z prawdziwego zdarzenia. Trudno nie przyznać mu prymatu... Zgadza się, ale po zachodniej stronie województwa to Elbląg jest bardzo dużym ośrodkiem i uważam, że może być on centrum dla tego subregionu. A nie jest? Jest, ale nie aż takim, na jaki zasługuje pod względem wielkości i położenia. Jednym z moich celów będzie również to, żeby utrzymywać dobre stosunki z Olsztynem. Dzisiaj te stosunki nie są za dobre i to nie służy miastu. W kończącej się kadencji nasz region prezentuje bodajże troje radnych wojewódzkich. Jeden z Pasłęka, dwoje z Elbląga. Czy potrafi pan ocenić na dzisiaj ich pracę? Nie byli zbytnio widoczni, ale trzeba przyznać, że Elbląg uzyskał z sejmiku pieniądze na realizację kilku zadań, chociażby na przebudowę ul. Bema. Przeważnie jednak jest tak, że głosy w sejmiku są rozbite. Dlatego ciągle proponuję, by elblążanie głosowali na elblążan. Przeczytałem projektowane na 2003 rok zadania do realizacji. Na 51 zadań w kontrakcie wojewódzkim tylko sześć zadań jest dla naszego miasta, a dla Olsztyna – 18. A może tam było więcej potrzeb? Nam pieniądze też są potrzebne. Miasto wielkością i położeniem jest porównywalne do Olsztyna. Na pewno więcej powinno być w Olsztynie, ale nie trzykrotnie. Uważa pan, że trudno się przebić w Olsztynie z naszymi projektami? Wszystko zależy od wyniku wyborów: jeżeli Elbląg uzyska dużo radnych, to więcej będzie można zrobić, stworzyć lobbing, mieć większy wpływ na decyzje. Z naszego okręgu jest siedem mandatów, może się zdarzyć, że do sejmiku trafią kandydaci z różnych ugrupowań politycznych. Mówi pan, że trzeba stworzyć lobbing, ale czy do końca będzie można go stworzyć, skoro są różnice polityczne? To nie są wybory do sejmu, chociaż i tam różni posłowie próbują pracować wspólnie. Na poziomie województwa również nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby wspólnie zdobywać środki na budowę nowej ulicy, czy żeby Teatr Dramatyczny dostawał trochę więcej pieniędzy. Mogą być pewne różnice, ale chyba niewielkie. Taka dygresja na koniec rozmowy: istnieje obawa, że elblążanie mogą gdzieś zniknąć w tym sejmiku... Jeżeli było by nas siedmioro, to stanowilibyśmy silną reprezentację. W sejmiku będzie tylko 30 radnych, więc siedmiu radnych to więcej niż 20 proc. Sądzę, że to jest duża szansa dla Elbląga. Rozmowy Studia El prezentowane są na antenie Telewizji Elbląskiej we wtorki i piątki około godziny 17.40.
przyg. Joanna Ułanowska-Horn (Radio Olsztyn)

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem...

Czy jest Pan krewnym człowieka który doprowadził do przeniesienia stoczni z Elbląga ?.
Obserwator (2002.10.07)

info

0  
  0
Panie J! Siedmiu przedstawicieli z Elblaga nawet jesli stanowi sile w postaci 20% glosow musi jeszcze mowic JEDNYM glosem!!! Musi miec na wzgledzie interes MIASTA a nie swoj traktujac wybory jako odskocznie na wyzszy poziom polityczny... A takich osob jak jeden z prezydentow miasta (taki z myslnikiem w nazwisku) nie toleruje, poniewaz gdy trzeba bylo walczyc o zminimalizowanie negatywnych efektow utraty rangi miasta wojewodzkiego (tj. utraty resztek prestizu, choc to zbyt dumne slowo), przypadkiem czystym nie bardzo sie sprzeciwial tej degradacji, a nastepnie znalazl sie na calkiem calkiem milutkiej posadzie w stolicy, we wladzach "wyzszego poziomu". przykre... az mi sie nie chce wracac to mojego ukochanego miasta, zeby oddac glos NIEWAZNY... zal mi tych wszystkich ktorzy harowali by miasto roslo w sile, a dzis widza ze to ich poswiecenie WLADZA miala i ma gleboko w du..e
pROSiAczek (elblazanin sercem (2002.10.08)

info

0  
  0
ALE MIMO WSZYSTKO GLOSUJCIE NA ELBLAZAN bez wzgledu na opcje polityczna kolor skory czy plec. moze SUMIENIE ich ruszy, o ile cos takiego istnieje
pROSiAczek (elblazanin sercem) (2002.10.08)

info

0  
  0
Jakie lobby elbląskie? Przykładem jest nasz ikochany tow. poseł W Gintowt-Dziewałtowski, który nasze problemy ma gdzieś a pamięta o nich tylko przed wyborami.
Tomasz (2002.10.08)

info

0  
  0
Bardzo rozsądna wypowiedź. Jezli uda się Panu stworzenie takiego lobby to będzie naprawdę. trzymam kciuki. :)
POirytowany (2002.10.08)

info

0  
  0