Są osoby, które uważają, że program tegorocznej Orkiestry, podobnie jak i poprzednich, nie był atrakcyjny, bo zabrakło w nich ogólnopolskich gwiazd.
Myślę, że w tej materii każdy ma własne odczucia, tak jak każdy ma własny pogląd na to, jak powinny wyglądać finały - i każdy z tych pomysłów jest dobry. My, harcerze, do tej pory staraliśmy się, żeby to było święto Elbląga. W związku z tym chcieliśmy promować nasze, elbląskie dokonania, zespoły, artystów i to wszystko, co mamy do zaprezentowania. Nie ma sensu ściągać gwiazdy, bo one zawsze kosztują - to jedna rzecz, a druga – nasze zespoły, jakie są, takie są, ale są nasze i wielu elblążan nie wie, co one potrafią. To dlatego warto je pokazywać. Zawsze podkreślam, że finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Elblągu jest świętem miasta i tak naprawdę razem przyczyniamy się do tego, że ten dzień jest pełen wydarzeń i że razem się bawimy. Przyznam, że sam często słyszę, że powinna być jakaś gwiazda. Może i jest to jakiś pomysł na przyszłość, ale uważam, że tak naprawdę najważniejsza jest zabawa i to, jak uda nam się wspólnie tę zabawę zorganizować.
Malkontenci twierdzą, że całe zamieszanie wokół Orkiestry traci energię i że w Elblągu może potrzebna jest jakaś inna koncepcja Finału. Są miasta, w których odbywają się jakieś spektakularne, wystrzałowe imprezy, bite są rekordy Guinnessa, licytowane są jakie niesamowite przedmioty...
I my swego czasu mieliśmy takie hity. Na przykład przez dwa lata na licytację trafiał czołg, czy złote serduszka, a w tym roku jest to wielki 2,5- metrowy bałwan, który będzie licytowany dziś (w poniedziałek) w Telewizji Elbląskiej. Wydaje mi się, że forma, jaką przez lata udało nam się wypracować, sprawdziła się, co nie znaczy, że nie szukamy też nowych pomysłów. Chcemy bowiem, aby wszystko, co wiąże się z Orkiestrą, było bardzo żywe i twórcze. Ale zawsze najważniejsze jest to, byśmy byli razem, żeby elblążanom w tym jednym dniu chciało się z nami spotkać i pobawić.
Harcerze są od początku organizatorami finałów. Jakie są wasze doświadczenia związane ze współpracą z innymi podmiotami, instytucjami, firmami, które przyłączają się do organizacji? Niedawno zakończył się np. remont Światowida i wiele osób ze zdziwieniem przyjęło fakt, iż odmówił on wpuszczenia mieszkańców np. na salę gimnastyczną czy do sal kinowych.
Trudno mi o tym mówić. Rozumiemy, że na te remonty wydano dużo pieniędzy i doceniamy, że mimo wszystko Światowid zaangażował się w organizację finału. Teatr, w którym kończy się remont, podarował spektakl "Cafe sax", Światowid udostępnił część obiektu, scenę zewnętrzną i nagłośnienie - składamy im za to wielkie dzięki. Nikogo nie można zmusić do tego, żeby zagrał z Orkiestrą. To jest impreza spontaniczna i opiera się na dobrej woli. Inna sprawa, że można powiedzieć, iż właśnie w związku z okolicznościami, o jakich pani wspomniała, w tym roku powstało 14 szkolnych sztabów, w których była prawdziwie rodzinna atmosfera. Myślę, że to jest nowy pomysł, który może za rok powtórzymy. Dzięki takim różnym zmianom Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest wciąż żywa. Kto wie, może za rok Światowid czy teatr zdecydują się wziąć na swoje barki przygotowanie programu kolejnego finału? Dziś cieszę się z tego, że mogliśmy jeszcze raz zagrać. To jest najważniejsze.
A udział samorządu? W wielu miastach i miasteczkach to samorząd jest organem wiodącym w przygotowywaniu orkiestrowych imprez.
Uważam, że nie można mówić, by w Elblągu władze nie angażowały się w Orkiestrę. Urząd Miejski pomaga nam w sprawach logistycznych. Bez tej pomocy przeprowadzenie wielu działań byłoby chyba niemożliwe. Inna sprawa, że miasto nie obnosi się z tą pomocą i to też warto docenić. Być może w mniejszych miejscowościach samorząd jest głównym organizatorem, ale u nas może już przyzwyczailiśmy się, że biorą to na swoje barki harcerze. Oprócz Urzędu Miejskiego aktywnie i z wielkim zaangażowaniem do przygotowywania finałów włączają się również m.in. policja, Straż Pożarna i Miejska, szpital wojewódzki, który co roku wspiera nas, nie tylko logistycznie, ale finansowo i nawet sam organizuje część imprez. To jest wspaniałe, że w jednym dniu wszyscy wspólnie pracują. My dajemy ręce do pracy i zapał, ale bez nich i wielu sponsorów, niewiele byśmy zrobili. Warto podkreślić, że tyle firm włącza się do pomocy Orkiestrze. Często darują drobne rzeczy, jak np. sznurek, ale bez nich wielu spraw nie udałoby się załatwić i na pewne zakupy trzeba byłoby wydać pieniądze.
Czy harcerze nie czują się zmęczeni tym, że co rok spada na nich ciężar czuwania nad całością przygotowań?
Poświęcamy na to rzeczywiście wiele czasu. Spotykamy się też z pytaniami: po co, co z tego mamy i czy nie pora na odpoczynek. Ja odpowiadam, że mamy radość z tego, że zrobiliśmy coś pożytecznego, choć niektórzy nie potrafią tego zrozumieć. Pociesza mnie to, że takie same pytania zadają np. polarnikowi Markowi Kamińskimu. Robimy Orkiestrę, bo uważamy, że jest to potrzebna akcja, a Owsiak nie sprzeniewierzy pieniędzy i się z nich rozliczy. Wierzymy, że pieniądze nie pójdą na marne i także do Elbląga trafi potrzebny sprzęt. Na razie jesteśmy zmęczeni, bo ostatnio nie widujemy rodzin i nie śpimy po nocach, ale kiedy puszczamy "Światełko do nieba", kiedy widzimy morze ludzi, wszystko mija.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter