Ze wstępnych wyników wyborów samorządowych wynika, że SLD wygrało w Elblągu.
Wyniki pokazują, że zwyciężyliśmy, bo uzyskaliśmy największą liczbę mandatów.
Podkreślę słowo "zwyciężyliśmy", bo czy to rzeczywiście jest zwycięstwo, skoro Centroprawica wprowadza do Rady tylko o jednego radnego mniej. Czy to można postrzegać w kategoriach zwycięstwa?
Nie mamy większości, nad czym ubolewamy, natomiast ewidentnie zwyciężyliśmy, bo otrzymaliśmy poparcie społeczne. To pokazuje, że jesteśmy dobrze postrzegani i że poprzedni okres rządzenia został pozytywnie oceniony przez mieszkańców. Dodam, że otrzymaliśmy poparcie w sytuacji, kiedy od roku SLD sprawuje władzę w kraju i kiedy to musiało podjąć bardzo niepopularne decyzje. To z pewnością odbiło się również na wyniku wyborów samorządowych.
Czy prowadziliście już państwo może wstępne rozmowy, kto będzie szefem klubu radnych lewicy. Pan?
Nie rozmawialiśmy, ale wydaje mi się, że naturalną kandydaturą jest moja osoba, niemniej będziemy jeszcze o tym rozmawiać.
Kiedy kończyła się kadencja mówił pan, że dość często zarządzał pan w Radzie dyscyplinę partyjną, by przegłosować jakąś uchwałę, bądź ją odrzucić. Czy teraz, gdy ta różnica będzie naprawdę niewielka, będzie pan zarządzał tę dyscyplinę częściej?
Myślę, że nie. Po pierwsze, jest mniejsza ilość radnych, a po drugie to poza jedną osobą są u nas doświadczeni działacze samorządowi, którzy byli w Radzie Miejskiej. Sądzę więc, że dzięki temu nie będę musiał częściej zarządzać dyscypliny.
W radzie będzie następujący układ sił: SLD-UP, Centroprawica i Samoobrona. To ostatnie ugrupowanie wprowadzi do Rady dwóch radnych. Czy będziecie państwo starali się wejść w koalicję z tymi radnymi czy porozumieć się z nimi, bo wtedy przecież mielibyście państwo większość?
Naturalna rzeczą jest, że aby sprawować skutecznie władzę, musi być większość, tak więc rozmowy podjąć musimy.
A czy na dzisiaj, na gorąco, jest jakaś propozycja dla radnych Samoobrony?
Na razie nie ma, ale z pewnością trzeba będzie złożyć jakąś propozycję.
Sytuacja polityczna w Radzie po tych wyborach jest praktycznie taka sama, jak w poprzedniej kadencji. Elbląski elektorat jest właściwie podzielony na pół. Elbląg jednak zawsze był postrzegany jako bastion lewicy. Czy coś się stało w mieście?
Sądzę, że Elbląg nadal jest lewicowy. Powszechnie mówi się "czerwony Elbląg", natomiast proszę zwrócić uwagę na frekwencję. Gdyby tylko elektorat SLD-owski poszedł do wyborów, to ta frekwencja byłaby wyższa.
Więc dalczego cały elektorat lewicowy nie poszedł do wyborów?
Nie poszedł ani elektorat lewicowy ani pozostały. Uważam, że sytuacja w kraju jest taka, że ludzie w ten sposób chcieli pokazać swoją dezaprobatę do warunków życia.
A dlaczego nie udało się chociażby zdyscyplinować elektoratu lewicowego, który zazwyczaj jest – powiem tak – posłuszny.
Przyjdzie czas na analizę tego zjawiska. Myślę, że nie zrobiliśmy wszystkiego, żeby zdyscyplinować i zachęcić nasz elektorat do pójścia do wyborów.
Jak pan sądzi, jaka będzie frekwencja w drugiej turze wyborów prezydenckich? Słyszy się opinie, że jeszcze mniej osób pójdzie do urn...
Tego obawiamy się najbardziej. Będziemy robić wszystko, aby przynajmniej ci, którzy byli w pierwszej turze, uczestniczyli też w drugiej.
Rozmowy Studia El prezentowane są we wtorki i piątki na antenie Telewizji Elbląskiej około godz. 17.45.
przyg. Joanna Ułanowska (Radio Olsztyn)
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter