Zatrucie Druzna: zapadły surowsze wyroki

33
02.12.2021
Zatrucie Druzna: zapadły surowsze wyroki
Sprawa zatrucia jeziora Druzno trafiła przed Sąd Okręgowy, fot. Michał Skroboszewski
Sprawa zatrucia jeziora Druzno w maju 2014 roku, podczas którego wyłowiono z niego ponad 1,5 tony śniętych ryb, wróciła na elbląską wokandę po odwołaniu złożonym przez obrońcę trójki oskarżonych mężczyzn z kierownictwa pasłęckiej mleczarni. Wniósł on o ich uniewinnienie. Zażalenie wpłynęło również z prokuratury, która chciała obciążenia oskarżonych kosztami kilkuletniego procesu. Sąd Okręgowy w Elblągu zaostrzył karę dla okarżonych.

Półtora tysiąca tony śniętych ryb

W czwartek (2.12) w Sądzie Okręgowym w Elblągu odbyła się rozprawa odwoławcza w sprawie zatrucia jeziora Druzno i dopływającej do niego rzeki Wąskiej w 2014 roku. Apelację złożył obrońca trójki mężczyzn oskarżonych w tej sprawie i wniósł o ich uniewinnienie.

Przypomnijmy, że proces w sądzie pierwszej instancji toczył się cztery lata i zakończył się wyrokiem skazującym dla dyrektora i dwóch przedstawicieli firmy mleczarskiej z Pasłęka. Do skażenia jeziora doszło w maju 2014 r. Z Druzna i rzeki Wąskiej wyłowiono ponad 1,5 tony śniętych ryb, zatruciu uległy także inne wodne organizmy m. in. ślimaki i małże. Krzysztof Cegiel, dyrektor biura Polskiego Związku Wędkarskiego w Elblągu mówił wówczas o katastrofie ekologicznej. Na jego wniosek sprawą zajęła się policja i prokuratura. Podejrzenie padło na mleczarnię z Pasłęka. Proces rozpoczął się w 2015 r. Na ławie oskarżonych zasiedli: dyrektor generalny, kierownik ds. skupu i techniki, kierownik ds. energetycznych i ochrony środowiska zakładu mleczarskiego z Pasłęka. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami.

Wyrok zapadł 21 października 2019 roku. Jarosław M., Janusz T., Zbigniew A. zostali uznani za winnych tego, że przez ich działania lub zaniechanie działań doszło do wycieku amoniaku, ścieków i śmietany do rzeki Brzezinka, a następnie rzeką Wąską do jeziora Druzno. To doprowadziło do zagłady żywych organizmów w znacznym rozmiarze (1700 kg), w tym gatunków chronionych, których wartość oszacowano na nie mniej niż 363 tys. zł. Mężczyźni zostali skazani na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok (okres próby). Nie zostali obciążeni kosztami postępowania, miał je pokryć Skarb Państwa.


   Przestępstwa nie było...

Obrona nie zgadzała się z wyrokiem w całości.

- Zarzucane oskarżonym czyny zdaniem obrony nie wyczerpują znamion przestępstwa i nie można im przypisać bezprawności. Oskarżeni, jako członkowie różnych szczebli kierownictwa spółki, działali w ramach pozwolenia zintegrowanego. Jest to specyficzna decyzja, która pozwala w określonych warunkach przekraczać w pewnym zakresie normy emisji do środowiska. Jak wynika z dokumentów znajdujących się w aktach sprawy (decyzji właściwych organów, wyspecjalizowanych w sprawach środowiskowych) te normy nigdy nie zostały przekroczone. Sąd pierwszej instancji nie wziął pod uwagę tej kwestii. Oskarżeni działali w ramach pozwolenia zintegrowanego, a ono pozwalało im przy pewnych warunkach przekroczyć normy, które są przyjęte przepisami prawa. Nie zostały one przekroczone - mówił m. in. obrońca w sądzie w czwartek.

Prokuratura również wniosła zażalenie na wyrok sądu pierwszej instancji. Jej zdaniem to oskarżeni, a nie Skarb Państwa powinni pokryć koszty kilkuletniego procesu. - Nie ponieśli oni żadnych finansowych konsekwencji, wyrok nie zawiera finansowych obciążeń. Obciążenie oskarżonych kosztami byłoby w pełni uzasadnione. Jeśli chodzi o apelację obrońcy, to wnoszę o jej nie uwzględnienie i utrzymanie zaskarżonego wyroku w pozostałych częściach w mocy – mówiła prokurator podczas rozprawy odwoławczej.

Prokurator podkreśliła również, że nikt nie kwestionował tego, iż mleczarnia działała w ramach pozwolenia zintegrowanego. - Pewne normy pozwalały na wyciek substancji szkodliwych, amoniaku. Chcę zauważyć, że sytuacja, która jest przedmiotem aktu oskarżenia, nie była wynikiem ciągłej i normalnej działalności zakładu tylko była wynikiem awarii, wynikiem sytuacji nadzwyczajnej. Nikt nie zarzuca zakładowi, że w swoich bieżącym funkcjonowaniu, działał tak, że przekraczał normy, które zostały mu nałożone w pozwoleniu zintegrowanym – argumentowała prokurator.

 

Zapłacą za koszty procesu

Sąd Okręgowy w Elblągu zmienił wyrok, który zapadł w pierwszej instancji. Oskarżeni będą musieli pokryć koszty procesu, każdy z nich w wysokości jednej trzeciej.

- W ocenie sądu nie zachodzą warunki z art. 624 Kodeksu Postępowania Karnego do uwolnienia oskarżonych od ponoszenia kosztów sądowych i opłat za postępowanie w sądzie pierwszej instancji. Stąd zmiana wyroku - mówiła sędzia Elżbieta Kosecka - Sobczak.

Zdaniem przewodniczącej składu sędziowskiego sędzi Elżbiety Koseckiej-Sobczak zostały naruszone zasady pozwolenia zintegrowanego. Chodzi m. in. o termin zawiadomienia o wycieku w mleczarni starosty elbląskiego oraz innych służb.

- Można nawet powiedzieć, że oskarżeni w pewien sposób starali się ukryć te fakty. Być może liczyli na to, że nie będzie jakiejś istotnej zmiany w środowisku i po prostu się nie wyda, iż doszło do zdarzeń związanych z niekontrolowanym zrzutem śmietany, a potem zrzutem wody lodowej. Okoliczności, które wynikają z zeznań świadków wskazują, że właściwie po pewnym czasie, znacznie przekraczającym termin wskazany w pozwoleniu zintegrowanym, najpierw przyznali się do zrzutu śmietany. Było to 25 maja 2014 roku, a więc kiedy nastąpił już zrzut wody lodowej, który przyczynił się dodatkowo do obniżenia jakości wody i śnięcia ryb – mówiła sędzia.

Sędzia podkreślała również, że zeznania świadka z Wojewódzkiego Inspektoratu Środowiska świadczą o naruszeniu zasad pozwolenia zintegrowanego.

- Świadek ta wyraźnie wskazała, że w ciągu godziny od takiej awarii należy zawiadomić starostę, co też wynika z pozwolenia, a czego zakład nie dopełnił. O takim zdarzeniu w ciągu 7 dni miał być powiadamiany Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, ten termin został też przez zakład przekroczony. W związku z tym zwróciła się ona do starosty o cofnięcie pozwolenia. Zeznała też, że wydała decyzje za przekroczenie wartości dopuszczalnych w pozwoleniu zintegrowanym - mówiła sędzia Elżbieta Kosecka-Sobczak.

daw

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem... (od najstarszych)

Pokazuj od
najnowszych
Największe
emocje
Krzyczcie, że nie lubicie pisu i kasta was uniewinni.
antypl portel (2021.12.02)
No w końcu! Niech to będzie przestroga dla każdego!
Fan_Gargamela (2021.12.02)

info

37  
  1
@antypl portel - Dokładnie, od razu widzę, że mam doczynienia z człowiekiem mądrym. Ale my wreszcie zrobimy z tym porządek, wyczyścimy tą stajne Augiasza którą zastaliśmy po rządach naszych przeciwników i sprawimy że sądy w Polsce zaczną wreszcie służyć zwykłym ludziom a nie interesom elit politycznych. Dura lex sed lex.
TeofilSkorupa (2021.12.02)
a kto jest właścicielem w\w mleczarni to on powinien beknąć
(2021.12.02)

info

15  
  2
A ilę to jest "Półtora tysiąca tony śniętych ryb"?
(2021.12.02)

info

17  
  3
Teoś przestań już jesteście tacy sami jak wasi poprzednicy
(2021.12.02)

info

14  
  8
Faktycznie surowe wyroki :D
(2021.12.02)

info

14  
  0
A towarzysz Robert K to jeszcze śpi że brak komentarzy o prawicopatologi i libkach nieudacznikach itp
(2021.12.02)
"Półtora tysiąca tony śniętych ryb"- po jakiemu to bo chyba nie po polskuemu Psnie daw ?
(2021.12.02)

info

8  
  2
wy jakieś Ukraińce w tej gazecie jesteście że nawet tytułowego jeziora nie potraficie nazwać właściwie. DRUŻŻŻŻŻNO, DRUŻNO, DRUŻNO, a nie jakieś Druzno gdzie to "karfa"jest? I wy się mienicie elblążanami i piszecie o naszym jeziorze Druzno co za nieuki tam siedzą w tej redakcji tylko potraficie cenzurować niewygodne wpisy a na każdym kroku się błaźnicie co któryś artykuł ma pełno literówek. Tam sobie cenzora weźcie i niech sprawdza jakie wypociny wypuszczacie. AŻ MNIE OCZY ZABOLAŁY jak zobaczyłem to Druzno. Elbląska gazeta śmiechu warte
(2021.12.02)