Kamil D. nie był wcześniej karany, ma wykształcenie gimnazjalne, pracował w kuchni jednej ze znanych elbląskich restauracji. Prokuratura oskarża go, że w nocy z 30 na 1 lipca 2020 roku na al. Tysiąclecia zabił bezdomną Marylę B. (czyn z art. 148 paragraf 1 Kodeksu Karnego).
- Działając z zamiarem bezpośredniego pozbawienia życia zadawał ciosy po ciele i szyi, klatce piersiowej, kończynach i głowie, w wyniku czego pokrzywdzona doznała uszkodzeń ciała: twarzy, stawu barkowego, pęknięcia wątroby, złamań żeber. Przywarł do podłoża klatkę piersiową pokrzywdzonej, powodując upośledzenie wymiany powietrza, w wyniku czego pokrzywdzona zmarła śmiercią gwałtowną, nagłą, a jej bezpośrednią przyczyną było uduszenie się – mówiła prokurator podczas pierwszej rozprawy w czerwcu.
Mężczyźnie grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Kamil D. nie przyznaje się do winy. We wtorek (12.10) odczytano m.in. zeznanie jednego ze świadków w tej sprawie, bezdomnego mężczyzny, który tamtej feralnej nocy był z Marylą B. w miejscu zabójstwa.
- Marylę znałem kilka lat wcześniej. Wtedy, jak ją spotkałem, to siedziała na ławce w parku. Była już lekko podchmielona. Poszedłem na starówkę po wino. Nie pamiętam, co było dalej. Obudziłem się o godz. 7 rano na ul. Zamkowej, bolał mnie brzuch. Powiedzieli mi ludzie, że psychol udusił Marylę. Mnie niby pobił i wygonił z krzaków. Ja tego nie pamiętam, ani twarzy tamtego mężczyzny, była noc, ciemno. Ze śmiercią Maryli nie mam nic wspólnego - zeznawał m.in. świadek. Jego zeznania odczytano, ponieważ mężczyzna niedawno zmarł.
Przed sądem jako świadkowie zeznawali we wtorek również policjanci, między innymi funkcjonariusz pełniący obowiązki pomocnika oficera dyżurnego w dniu, w którym Kamil D. przyszedł na Komendę Miejską Policji w Elblągu, by powiadomić, że "prawdopodobnie zabił człowieka".
- Do okienka przyszedł mężczyzna. Powiedział, że prawdopodobnie kogoś zabił. Poinformowałem dyżurnego o tym, on wezwał partol interwencyjny. Równolegle wpłynęła do komendy notatka o znalezieniu zwłok w miejscu, które ten mężczyzna wskazywał. Patrol przejął tego pana i został on zatrzymany. Ja na miejscu zdarzenia nie byłem - zeznawał policjant.
- Znaliśmy tę kobietę. Wielokrotnie ja legitymowaliśmy w związku z alkoholem czy z bezdomnością. Ciało leżało na plecach. Spodnie były ściągnięte do wysokości ud, może kolan. Teraz nie pamiętam, czy ściągnięta była również bielizna – mówił przed sądem policjant, który był na miejscu znalezienia zwłok.
Podczas następnej rozprawy sąd również będzie przesłuchiwał świadków.