Pani Ania (imię zmienione, Czytelniczka prosi o anonimowość) została wezwana przez policję jako świadek w sprawie uszkodzenia taksówki. Do zdarzenia doszło w marcu tego roku.
- Byliśmy na imprezie, wracaliśmy stamtąd taksówką, którą zamówiłam ze swojego telefonu. Jeden ze znajomych był już trochę podpity, zaczął kłócić się z kierowcą. Gdy wysiadaliśmy, uderzył ręką w samochód. Na policji mówili mi, że to było wgniecenie 2 na 2 centymetry. Dlatego zostałam wezwana jako świadek – opowiada pani Ania.
Z oficjalnego komunikatu Komendy Miejskiej Policji w Elblągu wynika, że policjanci ustalili sprawcę i cały przebieg zdarzenia.
- Taksówką z ulicy Władysława IV około północy jechała trójka pasażerów – dwie kobiety i mężczyzna. Zdaniem taksówkarza wszyscy byli pod wpływem alkoholu. Mężczyźnie nie podobało się to, że kierowcą taksówki jest osoba pochodząca z innego kraju. Gdy wysiedli przy ul. Brzeskiej mężczyzna mocno trzasnął drzwiami auta. Taksówkarz zwrócił mu uwagę, by tak więcej nie robił, co jeszcze bardziej rozzłościło młodego mężczyznę. Wrócił w kierunku samochodu, uderzył pięścią w drzwi auta i… odszedł. Doprowadził w ten sposób do uszkodzenia, które ze względu na wartość powstałej szkody (powyżej 500 zł) wypełnia znamiona przestępstwa. Wezwani na miejsce policjanci spisali dane zgłaszającego i ustalili numer telefonu młodej dziewczyny, która zamawiała kurs. W toku dalszych czynności funkcjonariusze ustalili też dane sprawcy uszkodzenia taksówki. 21-letni mężczyzna usłyszy zarzut uszkodzenia mienia... siedząc za kratami. Jak się bowiem okazało, był poszukiwany do sprawy prowadzonej przez policjantów z innego miasta. Obecnie przebywa w areszcie śledczym. Za zniszczenie mienia zgodnie z Kodeksem Karnym grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności – pisze w informacji wysłanej do mediów 7 czerwca kom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Jak wyglądało przesłuchanie
Młoda dziewczyna, o której pisze kom. Nowacki w policyjnej notce, to właśnie pani Ania, która opowiedziała nam, jak wyglądało jej przesłuchanie w Komendzie Miejskiej Policji w tej sprawie. Doszło do niego pod koniec kwietnia. Przekazała nam też nagranie dźwiękowe, zarejestrowane przez nią telefonem komórkowym.
- Nasłuchałam się wielu opowieści o tym, jak może wyglądać przesłuchanie, więc postanowiłam włączyć nagrywanie w telefonie przed wejściem na komendę – mówi 18-latka. - Pani policjantka zanim pouczyła mnie o tym, co grozi za składanie fałszywych zeznań, zaprosiła dwóch kolegów policjantów, którzy zaprowadzili mnie do innego pokoju, takiego za kratą. Kazali oddać mi telefon, zaczęli mnie szarpać, wyzywać od gówniar, przeklinali, mówili, że nastrzelają mi klapsów. Chcieli, bym podała nazwisko i numer telefonu chłopaka, z którym jechałam taksówką. Jeden z nich złapał mnie za ramiona i nie dał mi wstać. Nie dałam im telefonu, bo bałam się, że zobaczą, że nagrywam. Byłam przestraszona, więc w końcu powiedziałam im, jak ten chłopak się nazywa. To był kolega mojego byłego chłopaka i nie chciałam mu robić problemów. Gdy po tym przesłuchaniu wróciłam do pani policjantki, ona dopiero pouczyła mnie w sprawie obowiązków świadka i zaczęła pisać protokół. Powiedziała, że gdybym od początku powiedziała nazwisko tego chłopaka, to niepotrzebna byłaby ta cała interwencja. Nie zareagowała w ogóle na tę sytuację z policjantami. Wyszłam z komendy roztrzęsiona, od razu zadzwoniłam do rodziców, by opowiedzieć, co mi się przydarzyło.
Nagranie z samego przesłuchania trwa kilkanaście minut. „Myślisz, że przyszłaś tutaj i będziesz nas wk.. od samego rana”, „18-letnia gówniara będzie nam mówić, że się nachlała i nic nie pamięta!” - to tylko niektóre z odzywek policjantów do świadka. Wybraliśmy z niego 4-minutowy najbardziej kontrowersyjny fragment, usuwając z niego dane mogące identyfikować panią Anię i innych uczestników tej sprawy i samego zdarzenia. Z tego samego powodu zmieniliśmy także barwę głosów nagranych osób. Ustalenie szczegółów sprawy i ich uczestników powinno należeć do prokuratury. Naszą rolą jest nagłośnienie tej sprawy, by nigdy już do takich sytuacji na Komendzie Miejskiej Policji w Elblągu nie doszło. Świadek, szczególnie w tak młodym wieku, nie powinien być poddawany takiej presji psychicznej podczas przesłuchania. Policjanci naszym zdaniem złamali co najmniej kilka procedur postępowania karnego.
Co na to policja i prokuratura?
Zapytaliśmy komendanta miejskiego policji Roberta Muraszko, któremu odtworzyliśmy to nagranie, co z tą sprawą zrobi. Odpowiedź w jego imieniu przysłał oficer prasowy KMP w Elblągu kom. Krzysztof Nowacki.
- Komendant Miejski Policji w Elblągu 6 czerwca w oparciu o przepisy Ustawy o Policji zlecił przeprowadzenie czynności wyjaśniających dotyczących opisywanej sytuacji w celu rzetelnego zbadania i wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej sprawy – taką odpowiedź otrzymaliśmy mailem.
Pani Ania złożyła w Prokuraturze Rejonowej w Elblągu zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez elbląskich policjantów.
- Sprawa o czyn z art. 231 kk. została zarejestrowana 10 maja. Obecnie oczekujemy na decyzję Prokuratury Okręgowej w Elblągu w przedmiocie wyłączenia naszej jednostki od prowadzenia tego postępowania – poinformowała nas Grażyna Jewusiak, prokurator rejonowy w Elblągu.
Do sprawy wrócimy.