To już drugie postępowanie prokuratury w sprawie beczek. Pierwsze, wszczęte na wniosek Zarządu Portu w Elblągu jeszcze w 2018 roku, zostało umorzone, bo prokuratura uznała, że nie stwarzają one bezpośredniego zagrożenia dla ludzi i środowiska. Ładunek stał na jednym z portowych placów przy ul. Radomskiej około trzech lat (sic!) i zaczął przeciekać, gdy pracownicy portu chcieli przygotować beczki do utylizacji.
- Od trzech lat próbujemy ustalić, kto jest właścicielem około 200 beczek, które ktoś podrzucił na plac przy ul. Radomskiej. Tu nie ma kamer ani ochrony, to nie jest teren terminalu. W beczkach – jak pokazują etykiety – znajduje się substancja geminex g30, która służy m.in. do mycia metalowych konstrukcji. Po zimie chcieliśmy powoli robić z nimi porządek i podczas tych prac okazało się, że niektóre z beczek są nieszczelne. Substancja, która wyciekła zostanie zebrana, a grunt w tym miejscu wymieniony – mówił nam wówczas Arkadiusz Zgliński, dyrektor Zarządu Portu Morskiego.
Kontrolę na miejscu składowania beczek przeprowadził Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który powiadomił prokuraturę. Dochodzenie trwa do dzisiaj, ale jak zapewnia Sławomir Karmowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Elblągu, powinno się zakończyć w pierwszym kwartale tego roku. Prokuratura nie chce na razie zdradzać, czy ustaliła osobę lub osoby odpowiedzialne za podrzucenie tego transportu na plac przy ul. Radomskiej.
- Przekażę tę informację po zakończeniu śledztwa – przyznał Sławomir Karmowski. - Wyniki badań, zleconych przez prokuraturę, wskazują że to tak zwany ług, środek wykorzystywany do produkcji detergenów i przy produkcji farb. Jest toksyczny, zawiera substancje rakotwórcze. W zetknięciu z powietrzem paruje – mówi prokurator, dodając: - Pierwsze postępowanie zostało przez prokuraturę zostało umorzone, bo beczki były szczelne, nie było zagrożenia. Teraz sytuacja była inna. Toczy się też postępowanie administracyjne z udziałem prokuratury, które ma na celu rozwiązanie tego problemu, czyli zutylizowanie tej substancji.
Arkadiusz Zgliński, dyrektor portu w Elblągu, zapewnia, że utylizacja właśnie trwa.
- Przepompowaliśmy substancję z beczek do dużych szczelnych pojemników typu mauzer. Beczki i palety zostały już zutylizowane. Negocjowaliśmy z jedną z firm cenę utylizacji substancji i udało się niedawno podpisać umowę, wkrótce ten problem zniknie. Nie mogliśmy tego sprzedać, a przepisy mówią o tym, że za utylizację jest odpowiedzialny właściciel terenu, na którym się takie substancje znajdą – mówi Arkadiusz Zgliński.
Nadal nie wiadomo, kto podrzucił beczki na plac przy ul. Radomskiej. - Niestety, dostaliśmy taki „prezent”. To był pusty teren, niedzierżawiony wówczas przez nikogo – dodaje dyrektor portu.