Wcześniej funkcjonariusze zaobserwowali takie przypadki naruszenia granicy w lutym w okolicach Gołdapi oraz pod koniec września w pobliżu Górowa Iławeckiego.
Z notatki Straży Granicznej wynika, że 7 lutego 2016 r. funkcjonariusze z Gołdapi „stwierdzili przelot statku powietrznego typu dron, który poruszał się wzdłuż granicy RP na wysokości ok. 150 m i na głębokość ok. 200 m, a następnie przekroczył granicę do Federacji Rosyjskiej".
Tego samego dnia patrol z tej placówki obserwował kolejny przelot bezzałogowca z Rosji. Poruszał się on na wysokości ok. 50 m.
W ubiegłym roku strażnicy także zaobserwowali cztery takie przypadki. Bezzałogowce latały nad polskim terytorium zarówno w dzień, jak i po zmierzchu. Jeden obiekt zaobserwowano w odległości około kilometra od granicy.
(...)
Eksperci, z którymi rozmawialiśmy nie mają wątpliwości, że Rosjanie, wypuszczając swoje statki powietrzne za polską granicę, testują naszą czujność. Z drugiej strony urządzenia te mogą im służyć do rozpoznania.
– Na przykład mogą być wykorzystywane do określania koordynatów przyszłych celów – mówi nam płk rez. Krystian Zięć, jeden z pierwszych polskich pilotów samolotów F-16, ekspert wojskowy Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
Dodaje, że rosyjskie wojska coraz częściej wykorzystują chmary niewielkich aparatów latających do zbierania informacji wywiadowczych, w tym np. o obiektach inżynieryjnych, przeprawach.
– Obserwujemy to na Ukrainie. Wykorzystują takie urządzenia m.in. do ustalenia celów do ostrzału artyleryjskiego – dodaje Zięć.
Więcej: www.rp.pl