Do zbrodni zarzucanej urodzonemu w Baku obywatelowi Rosji doszło w połowie marca 2013 roku. Ofiarami są 33-letni Adam K., jego 30-letnia żona i ich 16-miesięczna córeczka. Wszyscy zostali zastrzeleni z pistoletu w mieszkaniu przy ul. Długiej w Gdańsku. Samira S. policjanci zatrzymali dzień po zdarzeniu. Przygotowali zasadzkę przed blokiem przy ul. Władysława IV w Elblągu, w którym mieszkał od 20 lat. Mężczyzna był już spakowany i przygotowywał się do wyjazdu z Polski. W jego mieszkaniu policjanci znaleźli pistolet walther, z którego (zdaniem biegłych) padły strzały, oraz przedmioty pochodzące z miejsca zbrodni - broń, którą kolekcjonował Adam K., telefony i laptop.
Proces w tej sprawie toczył się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku przez dziewięć miesięcy. Odbyło się 14 rozpraw, podczas których udało się przesłuchać 31 świadków zgłoszonych przez prokuratora i obrońcę. Swoje opinie przedstawiło także kilkunastu biegłych, m.in. z zakresu medycyny sądowej, psychiatrii, psychologii, balistyki i informatyki. Nie wiadomo jednak, co mieli do powiedzenia, bo sędzia Robert Studzienny utajnił postępowanie, zakazując jego relacjonowania w mediach.
Samir S. nigdy nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Twierdzi, że w momencie gdy doszło zbrodni, był w zupełnie innym miejscu. Jego obrońca, adwokat Arnošt Beeka, który mowę końcową wygłosi dopiero 3 marca, najprawdopodobniej wniesie o uniewinnienie. Jeszcze przed pierwszym posiedzeniem sądu mówił dziennikarzom, że nie ma dowodów winy oraz że nie ustalono nawet motywu zarzucanych jego klientowi zabójstw.
Prokurator wątpliwości nie ma i domaga się dla Samira S. kary dożywocia.
źródło: wyborcza.trojmiasto.pl
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter