Najpierw zostali pozbawieni wrażeń wizualnych oraz otumanieni dźwiękiem garowo-tłuczkowym. Następnie na czworaka przechodzili przez kuwetę, aby na końcu znaleźć się przed pełną michą mleka i dla wytchnienia wychłeptać je do samego dna. Kolejne etapy drogi do celu nie były już tak przyjazne dla naszych kociaków. Należało wskoczyć do worka i doskakać do miejsca, gdzie czekała mikstura niewiadomego pochodzenia, o obrzydliwym smaku. Jeżeli bez krzywienia i grymasów ową miksturę kotek przełknął, dostawał klapsa w zadek i mógł z podniesioną głową udać się po certyfikat. Certyfikat studenta, dla ważności, stemplowali odciskiem łapki i z uśmiechem na ustach już jako pełnoprawni członkowie braci studenckiej udawali się do baru, aby wznieść toast „studenckim Maliku”.
Ku ogromnemu zaskoczeniu i uciesze studentów na otrzęsiny przybyli zastępca dyrektora Instytutu Ekonomicznego dr Krzysztof Sidorkiewicz oraz prorektor ds. kształcenia prof. Cezary Orlikowski. Nie pozostali biernymi obserwatorami imprezy, bawili się ze studentami.
Oprócz samych otrzęsin studenci przygotowali również konkursy. Udział w jednym z nich wzięli przede wszystkim ci, którym zasmakowała otrzęsinowa mikstura. Zwycięzca zjadł aż 18 łyżek! Kolejny konkurs był za najlepsze przebranie. Duże uznanie zyskali chirurdzy z ostrego dyżuru i ksiądz.
Od godziny 21 studenci kontynuowali zabawę przy dźwiękach muzyki disco, tuż po otwarciu drzwi dyskoteki dla wszystkich przybyłych gości. Chętni rozgrywali zawody w darta, kręgle i bilard. Zabawa trwała do białego rana.
Najnowsze artykuły w tym dziale
Bądź na bieżąco, zamów newsletter
