"To nie księżyc, to stacja kosmiczna"
Kto Gwiezdne wojny zna, ten wie, że Gwiazdy Śmierci były dwie. Fragment powierzchni, którą konstruuje Bernard Szukiel? Jak się okazuje... w pewnym sensie obu.
- Znalazłem takie zdjęcie z planu filmowego, gdzie jest kawałek makiety w rozmiarze ok. 4x3 m, na którym filmowcy nagrywają scenę z bitwy przy pierwszej Gwieździe Śmierci, czyli z Nowej Nadziei. Staram się ten fragment odwzorować bardzo dokładnie. Chcę jednak, żeby model był jeszcze większy i stąd domontowuje elementy stacji, na których są wieże strzelnicze i rusztowania pokazujące, że Gwiazda jest jeszcze w budowie. Te elementy będą więc wzorowane na drugiej stacji z "Powrotu Jedi" – mówi modelarz.
Bernard Szukiel tłumaczy, że twórcy z Lucasfilm, gdy pracowali nad filmami, korzystali z plastikowych modeli statków, czołgów itd. Są nawet maniacy, którzy rozszyfrowują, z modelu jakiego pojazdu wykorzystano fragmenty, by stał się elementem filmowej Gwiazdy Śmierci.
Na czymś wzorować się trzeba, choć w przypadku tworzenia obiektu z fikcyjnej historii trudno o fachowe specyfikacje, dużo wysiłku wymaga też oddanie właściwej skali poszczególnych elementów.
- Małe płaty-kafelki Gwiazdy Śmierci, gdy spojrzy się na modele produkowane przez firmy, są w porównaniu do X-wingów, myśliwców Rebelii, bardzo malutkie. Z poglądowych rysunków technicznych, stworzonych przed wyprodukowaniem tych modeli, udało mi się wyciągnąć jeden, który pokazuje proporcję między X-wingiem a wieżą strzelniczą Gwiazdy Śmierci – opowiada Bernard Szukiel. Tu nieco uprośćmy jego wywód i po prostu napiszmy, że na podstawie znanej fanom-pasjonatom wielkości "prawdziwego" pojazdu oraz szczytu wieżyczki strzelniczej można dojść do wniosku, że pojedynczy płat stacji kosmicznej powinien w modelu mieć 36-40 cm, przy założeniu że model myśliwca ma 10 cm.
"Ta stacja jest największą potęgą całego wszechświata"
- Postanowiłem, że model będzie przedstawiał bitwę przy Gwieździe Śmierci, więc X-wingi po przeskalowaniu powinny mieć 10 cm długości – mówi Bernard Szukiel. - Samo projektowanie to moment, kiedy w ruch musi pójść linijka, ołówek i nastąpić wierna próba odwzorowania stacji. Są giełdy oryginalnych rekwizytów ze Star Wars, gdzie taki pojedynczy kafelek-płat Gwiazdy Śmierci wart jest kilka tysięcy funtów, oglądając ich zdjęcia mogłem pomóc sobie w jak najdokładniejszym ich odwzorowaniu. Mówiąc jak najdokładniejszym, mam na myśli odwzorowanie przy uwzględnieniu możliwości, czasów i materiałów. Nie wszystko da się wyciąć z papieru, a jeśli się da, musiałbym dorzucić pewnie jeszcze z pięć lat pracy. Ten projekt już powstaje 2 lata, chcę go skończyć do maja przed kolejną wystawą w Szwajcarii. Ostatnie dwa miesiące spędzam więc na tym tygodniowo 25-30 godzin, na początku pewnie było to z 15 godzin – zaznacza modelarz. Przed nim jeszcze takie prace jak wmontowanie oświetlenia, dodanie drobnych elementów na powierzchni Gwiazdy Śmierci, a także malowanie.
- Co do malowania, to nawet nie chcę myśleć, ile czasu mi to zajmie i ile sprayu zużyję, bo całość będzie miała wymiary 5 na 6 m – mówi Bernard Szukiel. Dużo zastanawiam się teraz, jakiego koloru użyć, jaki odcień szarości zastosować do tego modelu, bo w danym momencie filmu Gwiazda jest różnie oświetlona przez filmowców.
Przy pierwszej Gwieździe Śmierci Luke Skywalker i rebelianci użyli tunelu, by dostać się do jej słabego punktu i wysadzić całą stację. Czy ten element będzie uwzględniony w modelu?
- To nie jest ten fragment stacji – odpowiada Bernard Szukiel. - Tu też będzie taki rów, ale węższy. Wcześniej o tym nie myślałem, ale Marek Kulesza uświadomił mi, że ten fragment bitwy ze zdjęcia rozgrywał się na równiku, a Luke oddał swój słynny strzał na północy stacji - tłumaczy pasjonat.
"Zdolność niszczenia planet jest niczym w porównaniu do potęgi Mocy"
Wszyscy członkowie grupy Yavin podchodzą do modelarskiej pracy we własnym stylu. Bernard Szukiel tworzy swoje prace z papieru. Dlaczego?
- W dzieciństwie sklejałem "Małe modelarze" i tak mi zostało. Papier jest dostępny, mogę go dokupić w każdej chwili. Kiedyś Marek i Adam dali mi trochę elementów PCV do modelu, ale tam nie można używać zwykłego kleju, nie mógłbym pracować w mieszkaniu bo cyjanoakryle są trujące. Papier jest też po prostu tani, korzystając z PCV musiałbym wydać dużo więcej pieniędzy. Poza tym po prostu myślę, że ja pracę z papierem dosyć dobrze opanowałem, do tego na całym świecie modele Star Wars w papierze buduje może kilkanaście osób, w Polsce kilka. Teraz ludzie zaczęli drukować w 3D, może i to fajnie wygląda, jest bardziej szczegółowe, ale to już nie jest praca manualna, jaką ja lubię.
Miniony rok ekipie z Yavin upłynął na wielu wyjazdach zagranicznych, modele trafiły na Litwę, do Bułgarii (gdzie organizatorzy zadbali o świetne otoczenie dla gwiezdnowojennych prac, co pokazujemy w galerii zdjęć), Belgii, Holandii, Estonii... Przed pasjonatami m. in. wyprawa do Paryża. W wyjazdach na wystawy często uczestniczy też żona Bernarda Szukiela, Ela.
- Bardzo mnie wspiera i jest ze mnie dumna, ktoś inny by tej mojej pasji nie wytrzymał – śmieje się ostrołęczanin. - Znosi te powykładane w mieszkaniu elementy, piwnica też jest zagracona. Gdyby nie taka wyrozumiała żona, to tego mojego modelarstwa by już nie było, albo sklejałbym 20-centymetrowe modeliki... wyjazdy na wystawy są dla nas obojga świetną okazją, by turystycznie spędzić czas i po prostu pobyć ze sobą. Mam nadzieję, że z modelami uda się wrócić też do Elbląga – dodaje nasz rozmówca. Czekamy.
Początek naszego cyklu o "Gwiezdnych wojnach w Elblągu" jest tutaj i tutaj.