Początkowo nic nie zapowiadało tego, że kilkuletni chłopak zwiąże się z aktorstwem. Już szybciej można było prognozować karierę piłkarza. Hubert Sartanowicz przez kilka lat trenował w AMP Futbolu. Dziś można go zobaczyć na korcie tenisowym. W wieku siedmiu lat poszedł do pierwszej klasy Szkoły Podstawowej nr 19. Piszemy o tej oczywistości dlatego, bo trafił do klasy I A, której wychowawczynią była Monika Komoń. I to ona zwróciła uwagę, że Hubert ładnie śpiewa i szkoda, żeby śpiewał tylko na szkolnych akademiach.
- Już od pierwszej klasy wyróżniał się szczególną charyzmą. Był dzieckiem bardzo „żywym” i wszędzie było go pełno. Chętnie śpiewał, świetnie recytował i wcielał w różne role. Postanowiłam wykorzystać ten potencjał i zaproponowałam udział w Festiwalu Piosenki Patriotycznej, który odbywał się w MDK w Elblągu. Tam Hubert wyśpiewał pierwsze miejsce. Wtedy zasugerowałam rodzicom, że dobrze byłoby rozwijać ten talent i wskazałam sekcję wokalną Diamentów, która działa przy MDK. Rodzice zabrali go na przesłuchanie i Hubi dostał się do najmłodszej grupy - mówi Monika Komoń, wychowawczyni Huberta w klasach I-III Szkoły Podstawowej nr 19 w Elblągu.
- Przygotowałem dwie piosenki. Ostatecznie zaśpiewałem tylko „Pada deszcz“ z repertuaru Lady Pank. W zasadzie to zaśpiewałem tylko pierwszą zwrotkę i mi podziękowali. Drugiej już nie chcieli słuchać. Wyniki miały przyjść później - wspominał Hubert Sartanowicz.
Wyniki przyszły pozytywne i Hubi został elbląskim Diamencikiem. Do dziś można go zobaczyć na występach grupy średniej flagowego zespołu Młodzieżowego Domu Kultury. Bardzo dużym wyróżnieniem była nominacja na 41. Międzynarodowy Dziecięcy Festiwal Piosenki i Tańca w Koninie.
- Zakwalifikowałem się do finałowej „szesnastki“ w Polsce w swojej kategorii wiekowej. Miałem przygotowaną piosenkę „Jestem kotem“ z repertuaru Fundacji „Mali Artyści“. Ostatecznie festiwal się nie odbył z powodu koronawirusa - wspominał chłopak
- Za to „z kotem“ zrobiliśmy mu niespodziankę na dzień dziecka. W Radiu Gdańsk zaproponowali, aby rodzice wysyłali nagrania swoich dzieci. 16 takich piosenek wyemitowano na antenie. Poprosiliśmy Huberta, żeby włączył radio... - mówiła mama
-... czytałem książkę i nagle słyszę siebie w radiu. Ogromna niespodzianka. Potem dostałem jeszcze różne gadżety od stacji - dokończył Hubert.
Nominacji na koniński festiwal Hubert wyśpiewał jeszcze kilka. I... ani razu nie udało się tam pojechać. Na przeszkodzie stanęły zobowiązania związane z teatrem.
Zagubiony chłopiec
- W grudniu 2019 roku moja wychowawczyni powiedziała mamie, że jest casting do Piotrusia Pana w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Szukali wtedy chłopców do roli tytułowej i do roli Zagubionych Chłopców. Trzeba było przygotować dwie piosenki z musicalu - wspomina Hubert.
- Od razu pomyślałam, że jest to wymarzona rola dla Huberta. Rodzicom chłopca wysłałam link do castingu i zaproponowałam, aby spróbowali - dodała Monika Komoń.
- Dostaliśmy nuty, podkład muzyczny do tych piosenek i zaczęliśmy się uczyć. Hubert nie chodzi do szkoły muzycznej, więc nie zna nut. Nikt w rodzinie nie zna nut. Kupiliśmy sobie płytę z piosenkami ze spektaklu i... Siedzieliśmy w grudniu podczas przerwy świątecznej i uczyliśmy się ze słuchu - dodaje mama - Podeszliśmy do tego „na luzie“. Nikt się nie spodziewał, że może z tego coś wyjść. I na casting też pojechaliśmy „przeżyć przygodę“, zobaczyć jak to jest.
Przesłuchanie odbyło się w ostatnich dniach lutego 2020 roku. Na widowni siedział reżyser Janusz Józefowicz i wypowiadał werdykty. Ośmiolatkowi nazwisko reżysera nic szczególnego nie mówiło, więc się specjalnie nie przejął. Wyszedł na scenę...
- Pani Iwona Warszycka - Kot, inspicjentka, zaprowadziła nas do sali prób. Tam już siedział Janusz Józefowicz. Ktoś powiedział, że pójdzie pierwszy... Śpiewaliśmy piosenki z musicalu „Adieu, kapitanie Hak” i "Żyj nam Skierlinko". To są dwie najkrótsze piosenki w całym przedstawieniu. Nie trwają nawet minuty - wspomina Hubert. - Podczas śpiewania „Skierlinki“ reżyser kazał mi się położyć na ziemię i grać tę scenkę. Generalnie chodzi o to, że Dzwoneczek - Skierlinka umiera i tą piosenką ją przywracamy do życia.
“... Hubert? Zostaniesz Zagubionym Chłopcem...,“ - brzmiała decyzja Janusza Józefowicza w sprawie elblążanina. Drzwi na scenę zostały otwarte. Tydzień później w Polsce ogłoszono stan pandemii koronawirusa i zamknięto wszystko. Teatry też. Wydawać się mogło, że przygoda z gdyńską sceną jeszcze dobrze się nie zaczęła, a już się skończyła.
Jeszcze w trakcie pandemicznego zamknięcia teatrów - aktorzy Teatru Muzycznego w Gdyni zdecydowali się wystawić i nagrać „Piotrusia Pana“ na DVD. I tam można już zobaczyć elblążanina. - Gram Trąbala, jednego z Zagubionych Chłopców, którymi opiekuje się Piotruś Pan. Łatwo mnie rozpoznać, to ja strzelam do Wendy, kiedy ta przybywa do Nibylandii - mówi młody aktor. - Ale mimo wszystko to pozytywna postać.
Jak się okazuje, czasami o tym, kto dostanie rolę decydują drobiazgi np. wzrost. - Kolega np. nie dostał roli Piotrusia, bo jest za wysoki - Hubert zdradza tajemnice castingu.
Bo po pandemicznej przerwie Hubert do Teatru Muzycznego wrócił. - Ale trzeba było jeszcze raz jechać na kolejny casting. I znów się udało. Hubert dostał rolę Zagubionego Chłopca - mówi Anna Sartanowicz. - Po prawdzie, to w wieku 8 lat był jeszcze za mały do roli Piotrusia Pana. Rolę tytułową grają przeważnie starsi chłopcy, którzy przeszli przez kolejne etapy zaczynając od Zagubionych Chłopców.
Drugą ciekawostką jest fakt, że w trakcie swojej przygody ze sceną można zmieniać role. Zaczyna się od Zagubionych Chłopców, z czasem i rozwojem młodych aktorów, mogą oni dostać role bardziej wymagające. A co za tym idzie, więcej czasu spędzają na scenie i ich rola jest bardziej widoczna.
- Hubert dostał rolę Piotrusia Pana przy ostatnim „secie“. Niestety na próbę generalną przyjechał chory i zdecydowano, że jeszcze będzie Zagubionym Chłopcem. Pozostaje nam czekanie - wyjaśnia Anna Sartanowicz.
Potem pozostaje tylko nauczyć się roli, ewentualnie przypomnieć, jeżeli wcześniej grało się tę samą postać. Jak przed każdym przedstawieniem są próby. Generalna w przeddzień pierwszego spektaklu „w secie“ zaczyna się o godzinie 10 i trwa 12 godzin.
„Piotruś Pan“ trwa prawie trzy godziny (z przerwą w trakcie). „Niezwykły familijny spektakl, zrealizowany w rewolucyjnej dla musicalu technologii 3D. Muzyczna opowieść o chłopcu, który nie chce dorosnąć to efekt współpracy Janusza Józefowicza (reżyseria), Janusza Stokłosy (muzyka) i Jeremiego Przybory (libretto). “ - zachęca Teatr Muzyczny na swojej stronie internetowej.
Pierwszy występ Huberta przed publicznością Teatru Muzycznego miał miejsce w czerwcu 2021 roku.
- Za bardzo nie pamiętam. Ale wszystko poszło zgodnie z planem, tak jak miało być. A po spektaklu dostałem górę prezentów - mówi Hubert.
Mowgli
Zagubiony chłopiec w wykonaniu Huberta Sartanowicza musiał się w teatrze spodobać. Na tyle, że elblążanin dostał zaproszenie na casting do kolejnego przedstawienia. „Księga dżungli“ na podstawie powieści Rudyarda Kiplinga. „Mowgli nie jest chłopcem wychowywanym przez wilki, zachowuje się bardzo swobodnie, nie ma najmniejszego problemu z wyrażaniem negatywnych emocji, co jest tak charakterystyczne dla współczesności, ale w tym przypadku nie ma zagrożenia dla polskiego rządu, co najwyżej może ucierpieć znienawidzona książka.“ - napisał Piotr Wyszomirski w recenzji spektaklu w Gazecie Świętojańskiej.
- Najpierw Hubert z kolegami poszli obejrzeć „Księgę dżungli“, potem musiał się nauczyć się jednego monologu i piosenki. Poszliśmy na zajęcia z gry aktorskiej do zaprzyjaźnionej, pochodzącej z Elbląga aktorki Adrianny Dorociak. I wtedy poszedł na casting do „Księgi dżungli“ - mówi Anna Sartanowicz. - Też nie mieliśmy za dużo czasu na przygotowanie.
- Jadąc na casting, byłem przekonany, że jestem gorzej przygotowany niż do Piotrusia Pana. Ale stres pomógł. Mam wrażenie, że lepiej wypadłem niż przy Piotrusiu Panie.
I rolę dostał. Główną rolę Mowgliego, którego w pierwszej scenie poznajemy jako chłopaka z gdyńskiego osiedla, który do czytania ma stosunek negatywny. A musi przeczytać tytułową „Księgę dżungli“.
- Na początku „Księga dżungli nie wydawała mi się taka fajna. Zmieniłem zdanie, bo tutaj jestem niemal przez cały czas na scenie, więcej gram, ta rola więcej ode mnie wymaga też siły. Niemal cały czas biegam i się przewracam - zwraca uwagę Hubert.
- Pierwsza duża samodzielna rola. Dwie piosenki solowe plus jeden duet. Nawet jak śpiewa ktoś inny, to Hubert cały czas gra, coś robi, utrzymuje komunikację z partnerami na scenie - dodaje mama. - Bardzo mu się ta sztuka podoba. W domu cały czas śpiewa piosenki z przedstawienia albo mówi tekstami Mowgliego.
Witek
- Hale, bom to winowaty? Ale borowy mnie wygnał i jeszcze chciał kijem sprać, tom uciekł. Gospodarz mnie spieroł, jużci, że nie pierwszyzna, ale zawżdy tak sie bojam , bo wielkiej wytrzymałości na bicie nie mam - mówi Witek, jedna z postaci występujących w przedstawieniu „Chłopi“ w Teatrze Muzycznym.
Rolę wiejskiego chłopaka otrzymał właśnie Hubert Sartanowicz. - To nie jest duża rola, ale pierwsza w spektaklu dla dorosłych. I jedyna dziecięca w tym przedstawieniu - wyjaśnia mama chłopca.
- Przygotowania do roli zacząłem od obejrzenia spektaklu w telewizji. Szczerze mówiąc, to niewiele z niego rozumiem. Jest taki fragment na początku w spektaklu, kiedy przebiegam przez scenę, bo krowy nie dopilnowałem i Boryna chce mnie zbić. Krowy w tamtych czasach były bardzo drogie - tłumaczy Hubert swoją rolę. - Na przesłuchaniu kazali mi właśnie przebiec przez scenę, a potem miałem powiedzieć do Boryny bez szacunku „A pocałujta mnie gdzieś“. Następnego dnia już uczyłem się swojej roli. A to trudna rola, bo oni tam po staropolsku mówią.
Witka w wykonaniu Huberta będzie można oglądać na Dużej Scenie w marcu.
Ale praca w teatrze to nie tylko żmudne i trudne próby oraz przedstawienia. To także możliwość poznania „ludzi teatru“ od tej drugiej strony. - Bardzo fajny jest klimat. Jak się dorośli aktorzy dowiedzieli, że jeszcze gram w tenisa ziemnego, to się chcieli umawiać na partyjkę. Niedaleko od teatru są korty - mówi Hubert. - Przed spektaklem razem powtarzamy tekst.
- Bardzo wartościowa jest ta przyjaźń, która powstała wśród dzieciaków grających w teatrze. Wspierają się, lubią, bardziej doświadczeni uczą początkujących co i jak mają robić na scenie - dodaje Anna Sartanowicz. - Uwielbiają spędzać ze sobą czas.
- Kilka dni przed świętami byliśmy razem na kręglach, na pizzy. Większość kolegów jest z Trójmiasta. Z Elbląga jestem tylko ja i kolega jest z Malborka. Uwielbiam tam jeździć i grać w spektaklach. To jest po prostu super - dodaje elblążanin.
Huberta na deskach Teatru Muzycznego będzie można oglądać 10 marca przyszłego roku w Księdze Dżungli. - Dzieciaki mają dublerów i o tym, kto będzie grał w którym spektaklu my sami dowiadujemy się kilka dni przed rozpoczęciem „seta“ - często kiedy bilety są już dawno wyprzedane - wyjaśnia Anna Sartanowicz.
- Raz się zdarzyło, że nie miałem dublera i grałem we wszystkich dziesięciu spektaklach w „secie“ - uzupełnia chłopiec.
I dla dociekliwych: Hubert dostaje za przedstawienie aktorską gażę. - Ma umowę z teatrem. Żeby Państwowa Inspekcja Pracy wyraziła zgodę na zawarcie umowy z osobą małoletnią, trzeba było dostarczyć zaświadczenie ze szkoły, od lekarza rodzinnego, od psychologa, my jako rodzice musieliśmy napisać oświadczenie, że zdajemy sobie sprawę, jakie mogą być konsekwencje występów w teatrze - Anna Sartanowicz uchyla rąbka tajemnicy.
Pozostaje kwestia szkoły, która oczywiście dumna jest z takiego ucznia. Ale... oprócz prób, spektakli w teatrze i w elbląskich Diamentach trzeba też znaleźć trochę czasu na naukę. - Muszę przepisywać lekcje, uczyć się, nadrabiać. Od koleżanek i kolegów dostaję notatki z lekcji, na których mnie nie było - wyjaśnia uczeń V A z SP 19.
- Na szczęście to jest dopiero piąta klasa. Ma dobrą pamięć, więc w szkole sobie radzi dobrze. Na razie piątki i szóstki. Nie ma jeszcze takich przedmiotów jak fizyka i chemia, z czym dzieci mogą mieć problemy. To jest ten dobry czas, więc niech korzysta ze swojej szansy - dodaje mama.
- Bardzo cieszy mnie każdy sukces i rola Huberta. Wierzę, że to nie koniec, a dopiero początek. On po prostu ma to coś. Hubi- utalentowany chłopiec, który ma swój czas i dobrze to wykorzystuje. Musimy też wiedzieć, że Hubert musi pogodzić granie w teatrze i śpiewanie w zespole wokalnym z nauką, co na pewnie nie jest proste, ale on daje radę otrzymując co roku świadectwo z wyróżnieniem. Życzę Hubertowi, aby spełniał swoje marzenia i był szczęśliwy. Bardzo mu kibicuję - mówi Monika Komoń.