We wtorek (13 lutego) wieczorem odbyły się dwa spektakle, starszej i młodszej grupy, oba oparte na monologach. Pierwsza wzięła na tapet Mrożka, głównie tekst "Ten, który spada", ale przeplatany innymi historiami autora. Młodsi wystawili spektakl "Ania. Sztuka rozmyślania" na podstawie "Ani z Zielonego Wzgórza".
Przed występami porozmawialiśmy z opiekunem grup, aktorem elbląskiego teatru Krzysztofem Żabką, a także z młodymi artystami.
- Dzieciaki pracowały cały semestr i jestem o nie spokojny, dla mnie to bardzo fajny dzień, podsumowanie czasu zabawy, ale też ciężkiej pracy - mówi Krzysztof Żabka. - Zabawa zaczyna się wtedy, kiedy już umiemy tekst, kiedy ćwiczymy koncentrację – zastrzega aktor. - Jest jeszcze we mnie taka malutka niepewność, żeby młodzi odnaleźli się w tym, co się będzie działo, ale ja już wiem, co oni potrafią. Nie traktuję tego jak sprawdzianu, ale jako swego rodzaju święto – podkreśla nasz rozmówca.
Krzysztof Żabka przyznaje, że pewnie wiele osób, które należą do młodzieżowych grup teatralnych, odnajdzie swoje miejsce na scenie lub blisko niej w przyszłości.
- Są już osoby, które zakończyły uczestnictwo w grupach, poszły w świat, na studia, a pewna ich część kręci się w tych okolicach teatru, albo przy dubbingu. Próbują też dostać się do szkół artystycznych. Te nasze grupy składają się z osób, które w części przychodzą przełamać swoje słabości, a część jest "petardą aktorską". Bycie "petardą" nie jest jednak wymogiem, liczy się komunikacja, współpraca, obecność, to bez tych rzeczy nie da się prowadzić takich zajęć. Poziom energii czy zaawansowania w samym aktorstwie jest drugorzędny. Fajnie, że są tu osoby, które nakręcają i ciągną tych bardziej introwertycznych, którzy też pokazują bardzo fajne rzeczy, ale potrzebują więcej czasu. To świetny mieszanka ludzi – mówi o podopiecznych aktor elbląskiego teatru. Dodaje, że pracy grup młodzieżowych sprzyja modernizacja, która dokonała się "u Sewruka".
Jak przed występami czuli się młodzi aktorzy? Dlaczego chcą grać na deskach teatru?
- Najbardziej czuję ekscytację i stres, to, co robimy, jest jednocześnie niesamowite i stresujące. Tremę można jednak przełamać, jest bardzo pozytywna. Lubię robić coś, co może ucieszyć innych choć na małą chwilę – mówi Maciej Spryszyński.
- Teatr był w moim życiu od zawsze, to moje hobby, moi rodzice też zawsze byli w teatr mocno zaangażowani. Uwielbiam, książki, uwielbiam pisać, a teatr do mnie przemawia, bo lubię się wcielać w różne role, czuję się w tym bardzo dobrze. Przed wyjściem na scenę jest stres, ale gdy zapala się światło i zaczynam mówić swoją kwestię, pojawia się spokój, a jednocześnie smutek, że zaraz skończy się scena, w której gram - zaznacza Natalia Miłosz
- Wszystko zaczęło się od przedszkola, gdzie pierwszy raz miałam styczność z przedstawieniem, już wtedy poczułam, że to coś, co lubię robić. Rodzice nigdy mnie do tego nie ciągnęli, sama to sobie wymyśliłam. Gdy wychodzimy przed publiczność, robimy wszystko, żeby przedstawić widzom scenę w najlepszy sposób, ale nie wiemy, jakie oni odczuwają emocje – przyznaje Marika Kuriata.
- Na scenie jestem zadowolony i dumny z siebie. Trochę się stresuję, ale staram się nie zwracać uwagi na innych – zaznacza Stanisław Nalazek.
- Każdy z nas opowiada monolog z życia Ani, która dużo rozmyśla. Ja mam monolog o tym, że marzę o dużej, bufiastej sukience – mówi o występie młodszej grupy Maria Bożym. - Cieszę się, jak jest dużo ludzi na widowni, że chcą oglądać, jak sobie radzimy – dodaje.
Nasi rozmówcy często podkreślają, że choć występowanie na scenie może stresować, to budzi też wiele dobrych emocji.
- Człowiek uczy się przekładać tremę na coś pozytywnego – komentuje Krzysztof Żabka. - To pewna mieszanka strachu i ekscytacji, choć dla niektórych może być ona na początku trochę deprymująca – przyznaje aktor.
Dodajmy, że spektakle w wykonaniu młodzieży obejrzeli i nagrodzili brawami licznie zgromadzeni w teatrze widzowie.