Na niewielkiej wystawie możemy oglądać część prac elbląskiego rzeźbiarza Waldemara Cichonia, która była już prezentowana w Galerii EL na wystawie pt. "Odloty" oraz pięć obrazów lotnika Marka Włodarczyka. Obrazy Włodarczyka bezpośrednio odnoszą się do prac Waldemara Cichonia.
- To fascynacja tym, co Waldek tworzy przy pomocy zmysłów, dotyku, cierpliwości i fantastycznej wyobraźni. Moje prace są efektem oczarowania tym, co zrobił wcześniej Waldek i podziwu dla jego wytrwałości i wyobraźni. Jest to pięć niedużych prac, wykonanych szybką techniką suchej pasteli, w której chciałem opowiedzieć Waldkowi jak odbieram to, co on robi – mówił podczas wernisażu Marek Włodarczyk.
Waldemar Cichoń to artysta dobrze znany już elblążanom. Jest rzeźbiarzem, absolwentem PWSST w Gdańsku w klasie prof. Franciszka Duszeńki. Doktor sztuki, doktorat bronił na ASP w Gdańsku. Cichoń nie stroni od prowokacji, do jego prac należy m. in. Kaczka Dziwaczka, czyli szpitalna kaczka z moherowym golfikiem, czy Bliskie Spotkania II Stopnia, stanowiąca krytykę szafowania krwią Jana Pawła II przez Stanisława Dziwisza. W tytułach swoich prac często bawi się słowem, wielością znaczeń. Do rzeźbienia używa wielu materiałów, spośród których na pierwszy plan wysuwa się drewno. Tuż przed wernisażem wystawy "Odloty" rozmawialiśmy z Waldemarem Cichoniem i tak wówczas opisywał to, co zainspirowało go do jej stworzenia.
"Podczas pandemii moja żona była z wnukami na spacerze na Gęsiej Górze. Moja 6-letnia wnuczka zauważyła, że ktoś z drewna zmajstrował takiego ptaka siedzącego na drzewie i spytała, czy dziadek potrafiłby coś takiego zrobić? Jej brat stwierdził, że "dziadek to zrobi jeszcze lepszego". Wieczorem odebrałem więc telefon od małej Łucji z prośbą do dziadka, by jej coś takiego przygotować. Czasu do ich odwiedzin miałem wtedy niewiele, tylko parę dni, ale odpowiedziałem, że się postaram. Nie było to takie łatwe, bo ja przecież nie wychodzę sam, potrzebuję przewodnika, więc to są też kwestie organizacyjne. Żona opisywała mi, o co w ogóle wnuczce chodzi, ale przecież co człowiek, to inne oczy, inna wrażliwość. Mimo wszystko jakoś wybrnąłem i skorzystałem z tego, co miałem w pracowni. Praca nad tym prezentem dla wnuczki była jednak dla mnie bardzo inspirująca i nazwałem ją właśnie "Odlot". Zacząłem to rozwijać, to było świetne oderwanie od moich poprzednich działań, ostatecznie przez dwa lata powstało ponad 20 prac."
Cały wywiad z Waldemarem Cichoniem w tym linku.