Tego, że Elbląg był kiedyś miastem, które śmiało konkurowało swoją urodą z Gdańskiem czy Królewcem, nie trzeba nikomu, kto choć trochę interesuje się historią, tłumaczyć. Stare Miasto z niepowtarzalnym pięknem swojej historycznej zabudowy zostało spalone w 1945 roku. Reszty zniszczenia dokonała wywózka cegły do Warszawy i Gdańska oraz młyny przerabiające dosłownie w pył dziedzictwo pracy wielu pokoleń elblążan. Stosunkowo nieźle zachowana zabudowa Nowego Miasta, kamienice z przełomu XIX i XX wieku, poddawane były z kolei stopniowej dewastacji i różnego rodzaju przeróbkom, tracąc powoli swój dawny urok.
Mieszkałem kiedyś w takim domu na ulicy Wyspiańskiego. Do klatki wchodziło się przez drewniane drzwi, na których zachowały się pięknie rzeźbione motywy roślinne. Jakaż była moja wściekłość, gdy ostatnio tam przechodziłem i zamiast tamtych starych drzwi zauważyłem prawdziwe osiągnięcie techniki XXI wieku, starannie pospawane z kątowników i arkuszy blachy stalowej cudo, które teraz broniło dostępu do tej starej kamienicy.
W mojej dawnej klatce schodowej zachowały się jeszcze ciągle działające drzwi wahadłowe, a w nich nawet parę kryształowych szybek. Poręcz drewnianych schodów podtrzymuje bogato rzeźbiony słupek. Podłoga na parterze wyłożona jest płytkami, które mimo upływu stu lat wcale nie chcą się rozsypać. Fasadę kamienicy zdobią jeszcze resztki gzymsów, mimo że wszelkiej maści instalatorzy bez żenady poprzecinali je swoimi kablami. Wszystkie te elementy jeszcze trwają na swoim miejscu, ale nie ma żadnych wątpliwości, że prędzej czy później podzielą los drzwi wejściowych.
Nie jestem oczywiście na tyle naiwny, żeby sądzić, że jeden, a nawet tysiąc takich artykułów cokolwiek zmieni w podejściu administratorów starych kamienic do elementów ich wyposażenia. Sprawa rozbija się oczywiście o pieniądze. Łatwiej i taniej jest pospawać kilka blach niż dokonać fachowej renowacji drewnianej płaskorzeźby. Jest jednak coś, co mogę zrobić dla tej i innych kamienic w naszym mieście.
Otwieram w portElu dział o nazwie „Lapidarium albo Elbląg pogrzebany w szczegółach”.
Skąd ta przydługa nazwa? Otóż charakter każdego miasta, jego specyficzny klimat tworzą w dużej mierze szczegóły, elementy wystroju architektonicznego, takie jak te „moje” drewniane drzwi. Zanim te szczegóły w ten czy inny sposób znikną i zostaną całkiem pogrzebane - utrwalmy je na zdjęciach. Utrwalmy je dla nas i dla przyszłych pokoleń. Zbierzmy je w wirtualnym lapidarium, niech chociaż w ten sposób świadczą o świetności naszego miasta.
Zapraszamy czytelników portElu do dokumentowania wszystkich tych, niestety ginących elementów starych elbląskich budowli. Czekamy na zdjęcia gzymsów, stiuków, kolumn, rzeźb, drzwi, klamek, okien, posadzek, schodów – wszystkich tych szczegółów, którym grozi rychłe unicestwienie lub tylko zapomnienie.
Co miesiąc najciekawsze i najlepsze z artystycznego punktu widzenia zdjęcie, nadesłane na adres
lapidarium@portEl.pl, redakcja portElu nagradzać będzie kwotą 100 zł.