Katarzyna Pedersen i Gmaszysko. "Chęć pisania zawsze we mnie tkwiła"

14
30.01.2024
Katarzyna Pedersen i Gmaszysko. Chęć pisania zawsze we mnie tkwiła
Katarzyna Pedersen. Fot. Anna Dembińska
Podstawówka nr 4 im. Henryka Sienkiewicza przy ul. Mickiewicza siłą rzeczy kojarzy się z literaturą, ale teraz będzie ku temu jeszcze jeden powód. Gmach (a właściwie "Gmaszysko") szkoły to miejsce akcji książki Katarzyny Pedersen, która właśnie miała swoją premierę. Z autorką rozmawiamy o jej pierwszej w życiu publikacji.

- Mówimy dziś o literackim debiucie. Zacznijmy prosto: o czym opowiada Gmaszysko, pierwsza książka Katarzyny Pedersen?

- Bardzo ogólnie: tłem jest zdalne nauczanie w czasie pandemii koronawirusa. To historia o tym, co się może zdarzyć w budynku, który ma swoją historię, który dawniej był szpitalem, a który nagle pustoszeje. Ta historia tytułowego "Gmaszyska" powoli wyłazi na światło dzienne. Główna bohaterka, nauczycielka Diana, zaczyna dostrzegać wokół siebie dziwne, niewytłumaczalne rzeczy. Duży, stary, poniemiecki budynek szkoły opustoszał przez lockdown, dzieci uczą się zdalnie, w pobliżu przewija się tylko garstka nauczycieli. Jest cisza, jest ciemno, ponuro, mamy listopad. Diana doświadcza pewnych wizji, przeczuć, retrospekcji, które początkowo nie będą dla niej i dla Czytelnika zupełnie zrozumiałe. Wyobrażam to sobie w ten sposób, że gdyby to był film, to współczesne wydarzenia byłyby kolorowe i "w HD", a retrospekcje byłyby czarno-białe.

 

- Skąd pomysł na taką historię i miejsce akcji?

- Kilka lat temu jechałam taksówką na parapetówkę do mojej koleżanki Kasi, z którą pracowałam w tej szkole. Kierowca był jednym z tych rozmownych taksówkarzy, snuł opowieści o Elblągu: "pod tym trawnikiem podobno jest dużo kości ludzkich", "tutaj skazywano na śmierć". Przyszło mi wtedy do głowy, że można coś takiego wykorzystać jako motyw w książce. Zaczęłam się zastanawiać, co by było, gdybym przechodząc przez jakieś miejsce z taką ciekawą historią, doświadczała jakiegoś większego niepokoju, chłodu itd. Dodatkowo, jako wychowawcę klasy w "czwórce", dzieci bardzo namawiały mnie kiedyś, żeby zorganizować tzw. "nockę w szkole". Ja w takim gmaszysku zdecydowanie nie chciałam siedzieć w godzinach nocnych i zakomunikowałam to uczniom. Sugestia, że budynek jest nawiedzony, to był oczywiście żart, ale taki poniemiecki budynek działa na wyobraźnię i jakoś ten pomysł we mnie został. Oczywiście czytałam później o historii Elbląga, robiłam research, ale nie po to, żeby popisywać się w książce wiedzą historyczną. Nie jestem historykiem, uczyłam angielskiego. Dałam sobie dużo swobody do wymyślania faktów dotyczących miejsca, gdzie dzieje się akcja książki. Gmach szkoły był inspiracją, naginam w tej książce fakty, ale kompletnie nie czuję w związku z tym wyrzutów sumienia.

 

- Na stronach, gdzie można kupić "Gmaszysko", widzimy opisy "thriller", "horror", "fantastyka"...

- ... ja użyłabym tu określenia "literaturą subtelnej grozy". Jeśli chodzi o inspirację, to z tyłu głowy miałam gdzieś ciągle twórczość Edgara Allana Poego i charakterystyczny, XIX-wieczny "vibe", a także to, co reprezentuje realizm magiczny. Akcja dzieje się w czasach, które wszyscy jeszcze, niestety, doskonale pamiętamy, ale główna bohaterka doświadcza rzeczy niewytłumaczalnych. Różnych inspiracji jest sporo, pochłaniam fantastykę, uwielbiam Jarosława Grzędowicza. Ogromnie podoba mi się jego twórczość, bo potrafi mistrzowsko przekazać ładunek emocjonalny w skromnych, krótkich zdaniach. Lubię też książki, które wzruszają, ale najbardziej thriller. Tu króluje u mnie Max Czornyj, który jest mistrzem we wciskaniu czytelnika w fotel. Gdy czytamy jego książki, tylko wydaje nam się, że coś jest takie, jakie jest.

 

- Diana ma swój rzeczywisty pierwowzór?

- Raczej nie, ona jest fikcją od początku do końca, pozbieraną z fragmentów filmów, obrazów i wizji. To chyba najbardziej wymyślona postać. Co do innych bohaterów, to pożyczałam pewne cechy, wygląd albo nazwiska od znajomych czy ludzi, z którymi pracowałam itd. Może niektórzy mieliby szansę siebie rozpoznać, ale z drugiej strony są bohaterowie, którzy pojawiają się dosłownie na chwilę.

 

- Skoro to debiut, to trudno nie zapytać: skąd decyzja o tym, żeby napisać i wydać książkę?

- Decyzja, żeby wydać książkę, to coś niedawnego, ale jeśli chodzi o pisanie, to sprawa wygląda inaczej. Ta moja tzw. szuflada pęka w szwach. Gdy miałam jakieś 13 lat, napisałam w zeszytach A4 całą trylogię. Bohaterem był średniowieczny rycerz. Teraz nawet nie wiem, gdzie to jest, jak i wiele innych rzeczy przeze mnie napisanych... Później nadal brałam się za pisanie, ale nie miałam w sobie dyscypliny albo pomysłu, żeby coś dokończyć. Jak nie pisałam książki, to pamiętnik, jak nie pamiętnik, to jakieś krótkie opowiadania. Ta chęć pisania zawsze we mnie tkwiła. Jeśli jest coś, co chciałam robić zawsze, to jest właśnie to.

 

Katarzyna Pedersen i Gmaszysko. Chęć pisania zawsze we mnie tkwiła
Fot. Anna Dembińska
- Te inne projekty mają jeszcze szansę ujrzeć światło dzienne, a może szykują się kolejne?

- Niedawno o tym myślałam, bo mam taką "rozgrzebaną" powieść, zaczętą ponad 20 lat temu, ale chyba musiałabym ją uwspółcześnić.

 

- Ktoś, kto zna Elbląg albo podstawówkę przy Mickiewicza, znajdzie tam takie "puszczenie oka" jeśli chodzi o pokazanie konkretnych miejsc?

- Zdecydowanie. Co do miejsc, to naprawdę jedynie troszeczkę nagięłam fakty, chciałam być wierna topografii. Zależało mi na zderzeniu, osiągnięciu kontrastu między rzeczywistością a tym wątkami z przeszłości i "magicznymi" elementami, żeby trochę potrząsnąć czytelnikiem.

 

- Z debiutem wydawniczym pewnie wiążą się jakieś marzenia, oczekiwania?

- Chciałabym, żeby po latach ktoś, kto przeczyta "Gmaszysko", po latach do niego wrócił, bo starałam się uchwycić ten czas lockdownu, albo w dalekiej przyszłości ktoś zobaczył, że był taki czas pandemii, gdy uczniowie nie wychodzili z domów itd. Dla mnie to pewna fotografia tego, na szczęście niezbyt długiego, okresu. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że czas pandemii i lockdownu odcisnął na nas ogromny wpływ. Również na mnie. Chciałam wtedy to wszystko rzucić, było poczucie, że jestem wybrana do jakiegoś makabrycznego eksperymentu, nawet takie teorie spiskowe rodziły się wtedy w głowie. Starałam się znaleźć wtedy dobre strony, jak cisza, spokój, brak konieczności wielkiego przemieszczania się, możliwość zjedzenia czegoś na spokojnie podczas pracy.

Na pewno ten okres wpłynął jednak na to, że postanowiłam spróbować czegoś innego niż bycie nauczycielem, obecnie swoje życie związałam z wojskiem, z czego jestem bardzo dumna, to dla mnie pewna spłata długu wobec Ojczyzny. Zmian na większą skalę doświadczyłam kolejny raz w życiu, bo wcześniej pracowałam m. in. jako stewardessa w Irlandii. Jeśli chodzi o jakąś tęsknotę za szkołą, to dotyczy ona relacji z koleżankami i kolegami, ale przecież ciągle jestem w Elblągu, mogę te relacje podtrzymywać.

 

- Elbląg to ważne miejsce?

- Musi być dla mnie ważne, bo ostatecznie tutaj wróciłam. Często nachodzą mnie myśli, że trzeba gdzieś znów stąd ruszyć "do wielkiego świata". W pewnym momencie zorientowałam się, że choć może to miejscami nie za piękne miasto, z drugiej strony ma wiele pięknych elementów, m. in. tych poniemieckich. Na pewno Elbląg jest inspirujący. Jeśli będę dalej pisać, to na pewno będę korzystać z elbląskich inspiracji albo osadzać tu fabułę książek.

 

- Wróćmy na koniec do samego "Gmaszyska". W książce jest też kilka ilustracji.

- Od zawsze rysowałam, malowałam. Może miałam do tego talent, ale nigdy go nie rozwijałam, nikt też nie zwrócił na to uwagi w czasach szkolnych, żeby mnie wesprzeć. W "Gmaszysku" jest kilka moich rysunków, przepraszam wszystkich, którzy będą czytać książkę i będą sobie wyobrażać główną bohaterkę inaczej niż ja. Rysunki są czarno-białe, więc mogą sobie Dianę w wyobraźni chociaż pokolorować (śmiech).

rozmawiał Tomasz Bil

Najnowsze artykuły w tym dziale Bądź na bieżąco, zamów newsletter

A moim zdaniem... (od najstarszych)

Pokazuj od
najnowszych
Największe
emocje
gratulcje, Kaśka następna powieść w samolocie :):):)
(2024.01.30)

info

15  
  1
Powodzenia Pani Katarzyno
Pop (2024.01.30)

info

11  
  0
Miejsce akcji dobrze wybrane. Byłam uczennicą Sp4 lata świetlne temu i do dziś szkoła pojawia mi się w sennych koszmarach. Nie, nie z powodu problemów nauce, miałam same piątki- ale właśnie przez ponurą atmosferę tej szkoły, dziwne relacje, ogólnie nieciekawe skojarzenia...
Brrrrrrrrrrr (2024.01.30)

info

5  
  2
Niesamowita historia z zaskakującym zakonczeniemczekam na kolejną książkę pozdrawiam Kasiu i liczę na autograf
Karolina O. (2024.01.30)

info

3  
  1
piękna kobieta...
czytelnikksiazki (2024.01.30)

info

13  
  0
Kasiu, zawsze byłaś, jesteś i będziesz niesamowicie odważną i inspirującą kobietą. Nie wiem, czym jeszcze nas zaskoczysz?! A. G.
(2024.01.30)

info

7  
  0
Fajna :)
(2024.01.30)

info

8  
  0
Zauroczyłem się. Piękna kobieta
(2024.01.31)

info

11  
  0
Tu jest o książce, a wy niektórzy o seksizmie.
(2024.01.31)

info

3  
  3
uuu simpy atakują :D
(2024.01.31)

info

0  
  1